Zastanawia mnie, jakim cudem informacja o projekcie przedostała się do jakiegoś wyznawcy koreańskiego reżimu, skoro jej realizator dostawał groźby. Widać było podczas prób, że reżyser teatralny nie wyzbył się wojskowych zapędów z czasów pracy w Korei Północnej. Dziwne, że nie zniechęciło to uczestników, ale może byli przyzwyczajeni...
Trudno jest mi patrzeć z łaską na tych wszystkich uciekinierów. Współczucie współczuciem, ale nie mogę się wyzbyć myśli, że najprawdopodobniej ucieczka tych ludzi pociągnęła za sobą uwięzienie bądź egzekucje osób trzecich, a czego uciekinierzy byli najpewniej świadomi podczas podejmowania decyzji.
Wzruszająca końcówka tchnęła we mnie nadzieję, że nie wszystko jest tam poddane daremności.