Jaki jest tytuł książki, którą aktualnie czytacie, lub czytaliście ostatnio? Chciałbym sprawdzić jak wiele osób na forum czyta hobbita, więc proszę o uczciwą odpowiedź :)
Cook- czarna kompania
To od nas zależy czy będziemy pielęgnować to dziecko w sobie. Niestety świat dorosłych nie sprzyja temu "dziecku". Natomiast naturalnym procesem jest samo dorastanie i dojrzewanie. To normalne, że czasem pewna infantylność będzie nam przeszkadzać. Myślę jednak, że wszystko zależy też od podejścia i nastawienia. Jak zobaczyłam te obrazki to zwątpiłam. Odłożyłam książkę i poczekałam aż moje "dziecko" będzie chciało się nakarmić :). (Albo ta filozofia mnie dobiła i musiałam odreagować :]. Niektóre teorie są spoko, ale niektóre to takie pierdoły...)
Z tym moim dzieckiem, to ja nigdy nie wiem kiedy się pokaże. Czytam HP- infantylne.
Widzę zestaw lego Lotr, to mam taki dialog w głowie:
Ja1: CHCĘ TO
Ja2: jesteś za stary na lego
Ja1: Ale ja chcę
Ja2: zobacz jakie drogie
Ja1: prrroszęęęę
Ja2:nie
Ja1:aaaaargh
Ale już grę lego lotr na pc kupiłem. Mam słabość do gier lego
Ha ha ha też tak czasem mam choć już bardzo rzadko. No i nie z lego :P.
A może po prostu jestem już na tyle dojrzała, że pozbyłam się związanych z tym wyrzutów sumienia? W końcu jestem dorosła i wolno mi kupować co chcę. :P.
Mi to jakoś bardzo nie przeszkadza, ale lego to moja taka brama do dzieciństwa i gdy widzę lego, chcę znów być dzieckiem, żeby móc czuć tą radość gdy się stworzy np: samolot. To nie przypominało nawet samolotu ale co to była za radość :)
Też tak czasem mam. Ostatnio chodziło za mną takie dziwne uczucie. Coś chciałam zrobić, ale nie wiedziałam co. Dopiero potem do mnie dotarło, że kiedyś były takie Polly Pocket. To były takie zamykane małe domki i laleczki, które mieściły się w dłoni. Kiedyś miałam takie dwa. I nawet nie tyle bym się tym pobawiła co potrzymała chwilę w ręku by się na to napatrzyć. To chyba chodzi o te wspomnienia tej radości wynikającej z takiej zabawy :).
Polly Pocket - kojarzę to! Mnie natomiast ostatnio powróciły wspomnienia z robotami Bionicle. Miałem i mam jeszcze ich kilkanaście. Potem jednak zrobili już inne :(
Polly Pocket - kojarzę to! Mnie natomiast ostatnio powróciły wspomnienia z robotami Bionicle. Miałem i mam jeszcze ich kilkanaście. Potem jednak zrobili już inne :(
"roboty Bionicle" niestety nie kojarzę. To już nie moje dzieciństwo. Jedyne roboty jakie znam z dzieciństwa to transformersy.
Ooo... Polly Pocket - wspomnienia odżyły :-). Jednak LEGO zawsze było moją ulubioną zabawką - i nie powiem, teraz też często nie mogę się oprzeć zestawom z Lotra :-).
"W sumie nigdy nie przeczytałem narnii. Czy będę miał odczucie, że jest za dziecinna?"
Śmiało czytaj :). Ja właśnie skończyłam. Na samym początku opowieści miałam ze 2-3 razy taki moment, że się "uśmiechnęłam", ale im dalej tym te opowieści się zmieniają. Mimo, że są to bajki to daleko im do dziecinności. Lewis pisał przepięknym językiem. Miał bogate słownictwo, potrafił wspaniale budować zdania, nie męczy opisami a jednocześnie wszystko tak doskonale tłumaczy. Niesamowite wydarzenia czy rzeczy potrafi wytłumaczyć w najprostszy sposób nie odbierając im nic z ich niezwykłości. Mimo, że czytasz bajki nie odczuwasz dziecinności a są to przepiękne, poruszające historie warte przeczytania.
Jak widziałeś filmy to najgorzej jest przebrnąć przez pierwsze dwie, bo wiesz co się zdarzy. Z Wędrowcem już nie ma tego problemu bo spotkało go to co Hobbita tylko w gorszym stopniu. W Hobbicie co nieco się zgadza a z Wędrowca zrobili kompletnie inną historię. Zaś kolejne 4 opowieści to sama przyjemność. Jak się dorwałam do Siostrzeńca Czarodzieja to odłożyłam go dopiero po przeczytaniu (choć planowałam tylko kilka rozdziałów). Żałuję, że nie napisał ich więcej. :(
Bardzo podobała mi się "Podróż "Wędrowca do Świtu"", ale nie ukrywam, że to od "Siostrzeńca Czarodzieja" nie mogłam się oderwać :). A Tobie która najbardziej przypadła do gustu?
Ciężko wybrać jedną, ale powiedziałabym jednak że Ostatnia bitwa. Wędrowca też bardzo lubię, i Siostrzeńca. Mogę je uznać za moje "top 3" xd
Pierwsza jest dokładnie taka jak film. Uderzyło mnie jak dokładnie to nakręcili.
Zdecydowanie tak :) W książce tylko walki na zamarzniętym jeziorze nie ma i Bitwa jest bardzo słabo opisana. Wiec 2 wielkie plusy dla filmu.
"Saga o Wiedźminie: Miecz Przeznaczenia" - Andrzej Sapkowski (już 5 raz)
"Pieśń Lodu i Ognia: Starcie Królów" - G.R.R. Martin
5 raz? Nie dziwię Ci się :-). Ja czytam po raz pierwszy, kończę właśnie Panią Jeziora - rewelacja. Kto wie - być może Saga o Wiedźminie trafi na 2 miejsce( po WP) listy moich ulubionych książek :-).
Oczywiście że tak. G.R.R. Martin, Sapkowski i Tolkien to najlepsi pisarze fantastyki na świecie (według mnie).
Słyszałam dużo dobrego o Martinie, ale do tej pory jakoś mnie nie ciągnęło do Gry o Tron. Ale może to zmienię w najbliższej przyszłości. Póki co, skończyłam Sagę o Wiedźminie. Sezon Burz stasznie mnie zawiódł, ale cała seria jest wspaniała.
Mówie ci. Jego ksiażki są genialne. Nie chce się od nich oderwać. Ja obecnie kończę Starcie Królów.
Anthony Robins ,, Olbrzymie Kroki". Psychologia i relacje międzyludzkie to moja pasja numer 2 ;)
Pasją numer jeden jest siłownia. Nie mógłbym bez tego normalnie funkcjonować ;) Do tego dochodzi jeszcze dietetyka jako dziedzina związana z rozbudową własnego ciała.
Jeszcze Rowling - "Harry Potter i Insygnia Śmierci" i Bowden - "Assassin's Creed Tajemna Krucjata"
Przeczytałem około 3/4 powiesci, iwęc myśle ze moge dokonac wstepnej oceny. Świetna. Jedna z najlepszych Kinga.
Czytałem. Jedna z moich ulubionych książek. Trudno jest mi dokonac jakiejś listy ksiażek Kinga, aby posortowac je od najlepszej do najgorszej, ale "TO" jest na pewno w Top 3 najlepszych ksiażek Kinga.
Psychopatyczny klaun atakuje małe dzieci. Po latach dzieci wracają by się z nim zmierzyć. Klaun okazuje się wielkim pająkiem, który oprócz żółwia jest najpotężniejszy we wszechświecie.
Też mi kiedyś polecali przeczytać "TO", ale rzeczywiście Twój opis średnio zachęca :D
Nakręcili też film w dwóch częściach. Druga jest tak głupia jak głupio brzmi opis który tu wkleiłeś. Zaś pierwsza jest straszna - w dobrym znaczeniu. Klaun w pierwszej mnie przerażał gdy byłam jeszcze dzieckiem. Scenę z balonami długo miałam przed oczami. Podobno ekipę też ten klaun przerażał nawet na planie i prosili aktora, aby nie zbliżał się do nich tak ucharakteryzowany.
A książka podobno jest dobra.