Za dubbing. Powiesić tego, kto wpadł na pomysł z dubbingiem w tym filmie. W ogóle dubbing powinien być zakazany razem z lektorem. Nic dziwnego, że w Polsce co druga osoba po angielsku "ani mee ani bee". W Danii w TV nie ma lektora ani dubbingu i Duńczycy znają angielski perfekt, nie spotkałem Duńczyka, który by nie mówił płynnie i z akcentem.
Skandynawowie i ew. Benelux to chyba jedyne narody, które tak świetnie mówią po angielsku (poza native'ami oczywiście). Swoją drogą przyczyni się to im prędzej czy później do zaniku języka narodowego. Dubbingu w filmach aktorskich sam nie znoszę (co innego w filmach animowanych), dlatego na Hobbita poszedłem z napisami. Nie widzę natomiast tego, żeby 5-letnie dziecko albo 60-letnia kobieta byłaby zmuszana do oglądania filmów z napisami (w telewizji).
rozumiem 60 letnią babkę, która nie dowidzi, ale ilu 60 latków chodzi do kina, a ile młodzieży i dzieci, co więcej dziś jest plaga analfabetów właśnie wśród młodych, myślę po prostu, że więcej dobrego niż złego wynikłoby z wycofania dubbingów i lektorów :)
Wynikło by z tego to, że mniej ludzi chodziłoby do kina i oglądało telewizję. A kina i tak już świecą pustkami. Z tego co wiem to na zachodzie wszystko jest dubbingowane, więc u nas nie jest tak źle: tylko niektóre filmy mają dubbing (zwykle te adresowane do dzieci), w kinie większość filmów jest z napisami, a lektora mamy tylko w telewizji, a jego zaletą jest fakt, że przynajmniej słychać aktorów oryginalnych.
Chodzi o to by NIE generalizować "Zakażmy lektora i dubbingu" tylko racjonalnie podejść do tematu ;)
W TV już wchodzi po woli opcja wyboru lektor - napisy - oryginał. Kino daje wybór od dawna napisy - dubbing.
Powinni szybciej i w każdej stacji telewizyjnej wprowadzić możliwość wyboru lektor - napisy - oryginał. Tyle.
Pozdro
Przecież nie musisz na dubbing iść, niech dzieciaki i analfabeci się cieszą że nie muszą czytać napisów.
wiesz, czasem chodzi o czas seansu. ludzie maja obowiazki i nie zawsze kino jest zgrane z wolnym czasem wiec sa zmuszeni wybrac dubbing a potem cierpiec katusze w kinie.
To muszą tak sobie zgrać terminy, by pójść na z napisami albo nie jęczeć, bo to ich problem, że mają obowiązki i nie mogą trafić w termin filmu z napisami. Sorry, ale pójście do kina to rozrywka, nie obowiązek :P Pretensje do siebie. Kina i tak takie popularne filmy grają długo i często...
Albo nigdy nie miales takiej sytuacji ze musisz pracowac, masz rodzine, obowiazki i sporo rzeczy na karku, ze ciezko jest Ci znalezc chocby wolny jeden dzien dla samego siebie, a co dopiero dla bliskich, albo po prostu poczekaj te kilka lat, jak skonczysz szkole i zobaczysz, ze zycie to nie tylko pasmo rozywek plynacych chocby z takich przyjemnosci jak ogladanie filmow w kinie, ale mase innych wazniejszych rzeczy, zazwyczaj, wrecz zawsze niezaleznych od nas. Radze to sobie zapamietac.
Wycieczki personalne zostaw na swoich znajomych, O.K. ? :D Sorry, ale pijesz do mnie na ośle jakbyś nie przeczytał wypowiedzi. "Sorry, ale pójście do kina to rozrywka, nie obowiązek :P" - Przeczytaj to jeszcze raz ;)
Trzeba przeżyć, że trudno zgrać termin seansu odpowiedniego z wolnym w pracy, opieką nad dziećmi, staruszkami itd. Takie życie i nie powinno się mieć pretensji do kin. To nie ich wina. One i tak mają MASĘ terminów !
PS Mniej emocji, więcej zastanowienia.
Oceniasz to tak, jakbys ty najlepiej wiedzial, czemu ktos nie moze isc do kina wtedy gdy trzeba. Od razu zalatuje to gimbusiarstwem. Napisalem Ci juz - nie badz taki pewien, ze wszystko da sie skoordynowac w czasie, gdy ma sie wazniejsze rzeczy na glowie. A skoro kino to rozrywka, to najpierw trza sie uporac z robota a potem szukac wolnego czasu na te rozrywke. Problem w tym ze nie zawsze sie wszystko zgrywa tak jak trzeba. Ale jak juz napisalem, ty zrozumiesz to dopiero wtedy, gdy sam bedziesz musial pracowac i ograniczyc to co poki co zyskujesz bez wiekszych problemow, czyli wolny czas. Druga kwestia to miejsce zamieszkania. W mniejszych miejscowosciach czasem jest tylko jedno kino, gdzie wybor repertuaru nie jest zbyt wielki a co dopiero wybor takich rzeczy jak dubbing czy napisy. A inne kina sa w miescie oddalonym paredzieisat kilosow, co daje znow conajmniej godzine jazdy w jedna strone, kase na paliwo i takie tam, powrot - wynika z tego niezly bajzel. Przy czyms takim lepiej juz czasem w ogole odpuscic kino i zaoszczedzic kase.
Tak wiec cytujac Ciebie: "mniej emocji, więcej zastanowienia"
Staram się oceniać jak najbardziej obiektywnie. Kolego, nie wiem, dlaczego ciągle pijesz do mnie, jeśli prawie się zgadzamy w temacie :P "Skoro kino to rozrywka, to najpierw trza się uporać z robotą, a potem szukać wolnego czasu na tę rozrywkę." 100 % racji ;) TYLKO bez jęczenia, marudzenia, narzekania, że "dubbing bee". Zawsze da się znaleźć czas na jakiś seans z napisami lub najwyżej obejrzeć w internecie.
Oczywiście, że czasem lepiej odpuścić kino. Jestem ze wsi, więc wiem jaki to ból wyjść do kina ;) 12 zł +15 bilet :/ i traf w godzinę, ale z Hobbitem udało się :)
PS Jestem kobietą :P
Tez mieszkam na wsi, wiec generalnie dostanie sie stad do miasta plus powrot to czasem prawdziwa mordega. Z tym dubingiem chodzilo mi przede wszystkim o to ze nie zawsze zalezy to od nas. Niektorzy majac dzieci i idac cala rodzina na seans musza zazwyczaj wybrac dubbing i przezyc jakos te 2,5h. Nie jest to lawte, ale tez nie kazdemu sie udaje isc drugi raz tym razem na napisy. No ale generalnie skoro sie zgadzamy to temat uznaje za zamnkiety ;)
Cóż dzieci zobowiązują ;) Choć seans rodzinny np. 2+2 + dojazd do miasta - zasmucająca to wizja, gdy nie zarabia się fajnej kasy. jakby nie dało się stworzyć polskiego portalu internetowego z wypożyczaniem za grosze nowości kinowych o.O i już byłby tańszy seans w domu.
Typ dobrze Ci to wyjaśnił. KINO TO PRZYJEMNOŚĆ A NIE OBOWIĄZEK. Zaczynasz chwytać czy jeszcze nie?
A ja nie rozumiem tego całego krzyku o dubbing i o lektora.
A filmy chińskie, węgierskie i paragwajskie też powinny lecieć w językach narodowych?
Skąd to idiotyczne i ślepe uwielbienie akurat dla języka angielskiego, który jest mową tłuków i profanów, nie szanujących zasad innych języków, co widać w ich bluźnierczej wymowie imion własnych, jak choćby: "Eołina" czy "Ajsengard"?
Nie twierdzę przez to, że nasz dubbing akurat w tym filmie jest doskonały. Ale w imię czego trzeba go nas pozbawiać, czy usuwać lektora???
W imię tego, że przymusowo powinniśmy lizać rowa angolom nawet w kinie?
A ja na to mówię czysto po polsku: FAK OF! :-)
Ja poszedłem sobie na napisy, zasiadam i słyszę dubbing. Wyraźnie było napisane że film z napisami. byłem lekko rozczarowany. DObrze wypadł doradca króla z miasta na jeziorze, i nie najgorzej Smug. reszta kiepsko.
W takich sytuacjach się wychodzi i idzie do obsługi z grzecznym, acz stanowczym opier_dolem.
Z tojego postu wylania sie teza ze filmy nieangielskojezyczne nie tylko moga ale nawet powinnyc miec lektora lub dubbing. Dlaczego?! Są jakies gorsze czy jak?
Barwa, ton, czy sila glosu postaci w filmie jest integralnym elementem gry aktorskiej wiec chocby z szacunku do czyjejs pracy nalezalo by zachowac je w wersach oryginalnych.
A "lizaniem rowa angolom" jak to eleganco ujacles sa wszechobecne hasla reklamowe po angielsku czy uzywane do obrzydzenia "SALE"
Ależ oczywiście, że węgierskie i paragwajskie filmy powinny zostać w oryginale. Tu nie chodzi o angielski, ale o oryginalną, aktorską scieżkę dźwiękową.
Faktycznie, coś w tym jest, że osoby pragnące nacieszyć się grą aktorską także na płaszczyźnie fonetycznej powinny oglądać każdy film w oryginale, tzn. w języku, w którym został nakręcony. Jednak nie wszystkich taka zabawa interesuje, a ponadto osoby nie znające danego języka na tyle biegle, aby zrozumieć kwestie wypowiadane w filmie, mogą korzystać zarówno z napisów, jak i z lektora czy z dubbingu. I nie ma w tym niczego złego, ponieważ nie istnieje jakaś uniwersalna, "jedynie słuszna" metoda oglądania filmów!
A dubbing może być prawdziwą sztuką!
Oglądaliście zdubbingowanego "Shreka"? Jak dla mnie jest on tak dobry, jak oryginał!
A Gollum w głosowym wykonaniu Szyca w pierwszej części "Hobbita"?
Szyca jako aktora nie lubię i nie cenię. Ale w "Hobbicie" dał popalić że proszę wstać, i za tą robotę nie tylko Andy Serkis, ale pewnie i sam Smeagol poklepałby go po plecach i postawiłby mu browarka!
Zatwardziałych angolofilów pewnie nie przekonam. I zresztą nie zamierzam.
Uważam jednak że grymaszenie i hejtowanie a propos dubbingu czy lektora jest głupie, bo świat tak już jest skonstruowany, że jeden woli ogórki, a drugi ogrodnika córki. :-)
Lektor w filmach - jak najbardziej, chociaż nie we wszystkich, napisy w filmach - jak najbardziej. Dubbing się nadaje tylko i wyłącznie do animacji. Nie wmówisz mi, że w poważnych filmach dubbing jest dobry, bo nie jest i nigdy nie będzie. To jest film z aktorami, czyli z ludźmi, którzy mają swoje prawdziwe głosy, a nie rysunkowa animacja. Wygląda to sztucznie i ujmuje powagi prawdziwym filmom. Aktorzy powinni żądać odszkodowania od polskich dystrybutorów, którzy ten film zdubbingowali.
Ot i właśnie... córki :) Generalnie wolę filmy z napisami właśnie po to, by nacieszyć się całym spektrum gry aktorów. Hobbita obejrzałem w kinie w obu wersjach, by wyrobić sobie zdanie i by za drugim razem skupić się już tylko na obrazie. Jakoś mnie nie zdołował poziom dubbingu. Może to i nie poziom Shreka, ale tragedii, o jakiej czytam nie było. Każdy może wybrać co mu pasuje. Po pierwszej części na stałe do naszego języka w pracy wszedł tekst króla goblinów dubbingowanej wersji. Jak się coś spieprzy w pracy mawiamy "no i co teraz powiesz, magiku?" :)
Ja doceniam dobry dubbing, bo to też sztuka. I jasne, że zdarzają się dubbingi tak dobre jak wersja oryginalna, najczęściej w bajkach właśnie. Ale sama jeśli mam wybór na film z dubbingiem bym się nie wybrała, chociaż zgadzam się, że to kwestia gustu.
A ja z kolei przyznam, że nie wszystkie głosy w "Hobbicie" są dobrane idealnie, ale Szyca jako Golluma będę bronił własną piersią niczym Sam Froda omotanego w szelobią pajęczynę. :-)
A nieco pozatematycznie: ostatnio nadziałem się na zdubbingowane "Gwiezdne Wojny". Niestety, epizody IV - VI to po prostu kosmiczna katastrofa... :((
Tak więc jest to kwestia biustu.
... gustu, znaczy się, a także pewnej granicy, której przekroczyć nie wolno, bo za nią znajduje się już tylko żenująca profanacja. Moim zdaniem "Hobbita" nie sprofanowano, choć do artyzmu i polotu dubbingu w "Shreku" rzecz się nie umywa.
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale go nie podzielam. :-)
Idąc Twym tokiem rozumowania zaraz dojdziemy do wniosku, że wszystkie książki należy też czytać tylko w oryginale, bo przekład może nie w pełni oddawać nie tyle to, co autor chciał powiedzieć, ale to, jak to chciał zrobić?
Nie sądzisz, że takie podejście zakrawa na lekką paranoję?
Pod koniec tygodnia wybieram się ze znajomymi do kina po raz trzeci na "Hobbita".
Obejrzałem go już w dubbingu i w napisach, a tym razem jednogłośnie wybraliśmy dubbing.
I co mi zrobisz? :))
Zapłaczę i pomodlę się za Ciebie, choć nie jestem wierzący. Ale może pomoże. ;) Chcesz to idź, Twój problem, ale po prostu Ci współczuję, ze nie potrafisz w pełni doceniać filmów i lubisz słychać przepaskudnego dubbingu, który dodatkowo razi w oczy, kiedy słychać co innego niż wypowiadaja ruszajace się na ekranie usta. ;)
No i w polskim dubbingu nie ma Benedicta Cumberbatcha. ;p
I tak - książki w oryginale, kiedy tylko się jest w stanie, jak najbardziej!
Mówisz więc, że jesteś twórcą i dumnym posiadaczem "jedynie słusznej koncepcji" odbioru sztuki filmowej?
I że kto te sprawy odbiera inaczej niż Ty, ten nie jest godzien sprzątać popkornu po widzach w kinie? :-)
Takim podejście do sprawy Ty z kolei zarobiłeś na moje współczucie.
Nieważne zresztą.
Oryginał czy srorginał (jakby to powiedział Ryszard Ochudzki) - grunt to DOBRA ZABAWA.
A wszyscy nie musimy przecież bawić się tak samo, prawda?
I tak - książki i filmy w tłumaczeniach, bo po to mamy piękny polski język, aby się nim posługiwać.
A w kiswahili czy w urdu niech mówi (a także czyta i słucha) ten, który musi. :-)
jestem fanem azjatyckich filmów, nie wyobrażam sobie, żeby chińczyka podkładał np pazura. generalnie rzecz w tym, że aktorzy mają coś takiego jak TALENT i nie ogranicza się on jedynie do min gestów, ale przede wszystkim do sposobu mówienia, wyrażania myśli i ekspresji emocji, uczuć. niestety, lektor nie oddaje wiernie tej cechy, chyba to jest najważniejszym punktem mojej tezy o zakazie lektora i dubbingu:) a co dubbingu np Shrek - rozumiem, że Stuhr podkładał osła, wyszło mu to naprawdę nieźle, ale czy oglądałeś oryginał gdzie głos podkłada Eddie Murphy? w mojej opinii nic Eddiego nie przebije :)
Za to w mojej opinii Stuhr wypadł lepiej (tak, widziałem obie wersje). I co teraz? Mam oglądać wersję oryginalną z napisami bo tak? Bo będę fajny? Nie rozumiem co wam przeszkadza lektor i dubbing. Jak nie chcesz to nie oglądaj, włącz sobie oryginał z napisami. A ja zostanę przy lektorze, bo lubie. W Hobbicie dubbing też nie był tragiczny. Nie wmawiaj wszystkim, że mają oglądać filmy z napisami, bo ty tak uważasz. A co do telewizji to jest to POLSKA telewizja i powinien dominować język polski.
Ale w telewizji masz przecież polskiego lektora, więc w czym problem? Język polski dominuje, ba - większość badziewia, które teraz leci w telewizji jest polskiej produkcji. Wystarczy posłuchać jakości tej polszczyzny, aż uszy bolą i serce się kraje, że takich debili oglądają widzowie i nasiąkają ta "polszczyzną".
Ale ja nie mówie, że chce tego więcej. To był komentarz do pomysłu zakazania lektora w telewizji. Co do tej "polszczyzny" to również mi się ona nie podoba. Tym niemniej uważam, że puszczanie filmów z napisami w polskiej telewizji to zły pomysł. A tych polskich produkcji nie oglądam (z wyjątkiem naprawdę niewielu) bo to jest dno. Nie wspomnę o prezenterach wrzucających co chwilę angielskie wyrazy do swojej wypowiedzi. Nie wiem skąd to się wzięło i dlaczego polskie słowa są zastępowane przez angielskie bez powodu. No ale szara masa to ogląda więc dalej będą tak robić, bo dzisiaj nie liczy się wartość merytoryczna programu, a jego oglądalność. Do tego na siłę próbuje się wprowadzać pomysły z Ameryki, z tym ich "show". Posłuchaj jakim językiem teraz posługuje się w szkołach. To m.in. zasługa telewizji, która zamiast normalnego literackiego języka polskiego zasypuje nas sloganami zaczerpniętymi z internetu.
"filmy chińskie, węgierskie i paragwajskie też powinny lecieć w językach narodowych?"
tak, bo wtedy, niezależnie od stopnia znajomości języka, możesz naprawdę posłuchać tego, co mówią aktorzy i ocenić ich grę, w przeciwieństwie do januszy, którzy oglądają w TV z lektorem, a potem mądrzą się o tym, że TEGO I TEGO AKTORA TO ONI NIE LUBIĄ, bo źle gra. a jak zapytasz co jest złego w jego grze to powiedzą: BO TAKIE MINY ZŁE ROBI
Chodzisz na ten dubbing? Podejrzewam, że nie...Więc co narzekasz?? Jęczycie i jęczycie jak stare baby.
Ale o co Tobie i wam wszystkim chodzi?????? Idę z 10 letnim synem na Hobbita to biorę wersję w dubbingu. 10 letnie dzieciaki nie czytają jeszcze tak szybko żeby ogarnąć treść i akcję jednocześnie więc dubbing w tym momencie jest jak najbardziej ok, Idę sam albo ogladąm na blueray'u to wybieram opcję z napisami. Czy wy na prawdę już w swoim zaprzanym egocentryzmie zapominacie, że istnieje coś takiego jak "WYBÓR"? Po co kolego malkontencie idziesz na wersję dubbingowaną jak do wyboru masz 5 razy więcej seansów z napisami? Nigdy nie zrozumiem tego pierdołowatego marudzenia.
Z całym szacunkiem, ale w pierwszej podstawówce oglądałem filmy z napisami, może coś ze mną jest nie tak? :)
Niemniej jednak dobrze, że jest dubbing, bo wszystkie 10-letnie, zasmarkane, gadające i chrupiące popcornem w kinie dzieci nie zatruwają mi przyjemności oglądania filmu z napisami:)
Co do dubbingu w Hobbicie: Żurek i Legolas? :)
Z całym szacunkiem, skoro tak świetnie umiesz czytać to co przeszkadza ci wybrać film z napisami i nawet nie wiedzieć o wersji dubbingowanej a nie marudzić na cały świat? A swoją drogą wolę jedzącego popcorn zasmarkanego 10 latka niż rozwalającego się w fotelu, capiącego papierochami i potem egoistycznego starego byka. Pozdro.
A wracając do tematu, też niezbyt lubię dubbingi, ale ten w Hobbicie nie był dla mnie aż tak uciążliwy. ;-), a sam film to całkiem dobra zabawa, dla mnie dyszka pomimo wielu zabawnych fantazji reżysera.
Klucz wyjaśnił Ci to dobrze a ty dalej nie kumasz. Masz wybór? Masz. To przestań jęczeć typie.
@Klucz123 W końcu sensowna wypowiedź. Tutaj banda szczekaczy narzeka a wystarczy do cholery wybrac film w wersji z napisami. Nie oni muszą poszczekać.