Jestem swiezo po seansie filmu "Hostel". Mialem duze oczekiwania co do tej pozycji, tym bardziej, ze swoim nazwiskiem podpisal sie pod nim Quentin Tarantino. Mam mieszane uczucia, choc przewazaja te pozytywne. Mysle ze tutaj w USA ten film bedzie odbierany jako ostrzezenie dla bezmyslnych turystow amerykanskich "zabawiajacych" sie w Europie.
UWAGA SPOILER!!!
Pierwsza czesc filmu skupia sie na igraszkach glownych bonaterow po klubach i dyskotekach Amsterdamu, a pozniej Bratyslawy. Mamy tutaj duzo "wypasionych panienek", wiec film "kupuje" sobie meska czesc widowni na starcie. Pozniej okazuje sie, ze za igraszki trzeba bedzie krwawo zaplacic. Nasi bohaterowie staja sie glowna atrakcja pewnego "art show". Chodzi o tajemniczy "klub", w ktorym psycholom z calego swiata - za odpowiednia zaplate - daje sie upust ich chorej fantazji. Mamy okazje popatrzec na wiercenie w ciele, obcinanie palcow i galki ocznej itp. Sceny te sa rzeczywiscie makabryczne i widzow wrazliwych ostrzegam!
Scenariusz filmu delikatnie okresliwszy Nie jest "wysokich lotow", nie mamy w nim zadnego zaskoczenia czy tajemnicy. Mysle ze wymowa filmu, ze za kazda zabawe trzeba placic jest bardzo plytka, wiec rezyserowi chodzilo tylko o pokazanie jak najobrzydliwszych scen tortur. Z tego powodu uwazam, ze jest to film bardzo atrakcyjny dla samej rozrywki, nie moze byc tu mowy o jakichs "glebszych doznaniach". Film niestety nie posiada wogole klimatu jakiego wymaga sie przy takiego rodzaju produkcjach. Ale sa tez dobre strony. Mamy w filmie kilka "smaczkow", chociazby pogwizdywanie przypominajace gwizd D. Hannah z Kill Bill, czy tez w kiedy bohaterowie przyjezdzaja do slowackiego Hostel mlodziez oglada Pulp Fiction po slowacku.
Podsumowujac film bedzie sie podobal glownie meskiej czesci publicznosci.