"Hot shots!" to klasyka absurdalnej parodii. Sam za młodu z przyjemnością oglądałem obie części filmu. Teraz bawiła mnie jakby trochę mniej...

"Hot Shots!" bazuje na filmie "Top gun" i wyśmiewa wszystkie możliwe stereotypy i schematy takich produkcji. Robi to często w sposób pomysłowy i dobrze podany. Gagi opierają się na dialogach z podtekstami, na nietypowo wykorzystanych typowych sytuacjach z amerykańskich filmów oraz na komiźmie postaci. Do tego dochodzą różne, drobne gagi serwowane gdzieś tam w tle ujęcia. Żadnego przekombinowania fabuły też tu na szczęście nie ma (w "Hot shots 2" za coś takiego uznaję parodię "Gwiezdnych wojen"). Z pewnością parę z nich utkwi w pamięci widza po obejrzeniu filmu (parodia "9,5 tygodnia", wysokość lotu, czy scenka "Nie patrz"). Stara, dobra szkoła parodii, która jeszcze nie zna żenujących żartów ze "strasznych filmów" rodem.

O ile gagi są zaletą produkcji, wadą obrazu jest ich ilość. Nie chodzi mi jednak o ich rzadkie występowanie, co o ich zbyt duże nagromadzenie. Kolejne gagi pojawiają się co pół minuty, jeśli nie częściej. Każdą scenę twórcy próbowali wykorzystać do cna. Niby tak być powinno, ale przez tę ich ilość żarty nie zaskakiwały mnie, a jedynie skłaniały do zgadywania kiedy i gdzie zaraz coś się wydarzy, a to im odbierało trochę uroku.

Ogólnie jest to jednak kawał świetnego wykpiwania schematów, które parodię winny cechować. Nie jest to może pozycja wartościowa, nie jest tak zabawna jak "Naga broń", ale trzyma niezły poziom. Dla miłośników absurdalnego humoru rzecz w sam raz, albo i w nadmiarze.
2,5-3/5