Mówię tak po obejrzeniu już kilku jej filmów. W koło macieju mówi o tym samym, powiela ten sam język wypowiedzi i to, o czym mówi. W "Idealnej miłości" mamy wiele luk czasowych i psychologicznych, że koniec końców staje się niezrozumiałym zachowanie głównego bohatera. Oczywiście, że kontakty kobieta-mężczyzna bywają napięte, i dość łatwo przejść od łóżkowej fascynacji do osobowej nienawiści, ale sam sposób prowadzenia narracji nie uzasadnia tragicznego końca w filmie. Dla Breillat kobieta i mężczyzna to dwa różne, nieprzystające do siebie światy. Choć czasem się spotykają, to ostatecznie chodzi albo o czysty sex albo o walkę "kolosów". Zbyt to wszystko momentami płytkie...