pt. (29 I), 20;20 | Arindam Mukherjee (Uttam Kumar) jest w drodze na ceremonię, podczas której ma odebrać nagrodę za grę aktorską. W pociągu spotyka dziennikarkę Aditi (Sharmila Tagore), która przeprowadza z nim wywiad. Gwiazdor wyznaje jej swoje sekrety i lęki. Pogrążony w wyrzutach sumienia, rozważa samobójstwo. Nazajutrz, nie chcąc wyjawiać tajemnic aktora, dziennikarka niszczy spisaną opowieść. Gdy pociąg dociera do celu, Arindama otaczają fani, a on powraca do swojej roli idola.
Ambitne kino rodem z Indii. Główne przesłanie filmu brzmi, moim zdaniem, że tak naprawdę każdy gwiazdor (piosenkarz, aktor, inny celebryta etc.) jest często uważany za boga albo kosmitę, a de facto jest zwyczajnym człowiekiem. Co więcej - często ma różne życiowe rozterki, koszmary senne czy nałogi (jak alkohol, środki nasenne i papierosy w przypadku głównego bohatera). Szczególnie alkohol sprawia mu momentami sporo problemów i nie jest sobą (na początku filmu dowiadujemy się, że pobił kogoś w klubie). Oprócz tego w filmie pojawiają się ciekawe wątki filozoficzne i dyskusje, np. dotyczące reinkarnacji i wiary w Boga. Szkoda że trochę mało poświęcono miejsca wierzeniom Hindusów - krótka rozmowa o Bogu i reinkarnacji pozostawia pewien niedosyt (pojawia się też figurka jakiegoś bóstwa, chyba Brahmy). Mimo wszystko, kino ambitne i nie dla każdego - fanów łatwej rozrywki (kino akcji, komedia) raczej będzie nudził, ale prawdziwych kinomanów na pewno przyciągnie. Polecam :-)
Zgadzam się w 100%, film godny polecenia ale nie dla wszystkich. Ja obejrzałam z przyjemnością.
Film znakomity ale nie zgodzę się, że to błąd, iż nie rozwinięto wątków religijnych. Temat filmu jest zupełnie inny i to by nie pasowało. W Indiach nie brakuje filmów o tematyce religijnej nawet tego samego reżysera...Co do bóstwa to nie był Brahma (Stwórca świata) lecz bogini Durga
Faktycznie, to Durga. W temacie mitologii indyjskiej nie jestem aż tak zorientowany. Ostatnio zacząłem czytać "Ramajanę", by uzupełnić braki i zaległości, ale pewnie jeszcze przede mną "Mahabharata" i inne książki.
Z tego co wiem, jest to jedynie streszczenie. "Ramajana" nie doczekała się pełnego polskiego przekładu, więc co najwyżej sięgnę kiedyś po wersję angielską, jako że oryginał był spisany w sanskrycie, którego nie znam. Obecnie czytam polski przekład z 1984 r. i jest to "współczesną prozą opowiedziany epos indyjski".
To przyjemnej lektury życzę! A co do przekładów to poruszasz niezwykle istotną kwestię: przekład może wiele przybliżyć lub przesłonić zrozumienie tekstów z innej kultury...Sam jestem w posiadaniu Upaniszadów wydanych po polsku na początku XX w. i jest to dosyć archaiczne i mało przejrzyste. Kiedyś natomiast natknąłem się na znakomite wydanie Bhagawadgity z obszernymi komentarzami hinduskiego Swamiego (tytuł religijny), który pozwolił mi zrozumieć wszystkie głębokie sensy filozoficzne i wzniosłe znaczenia religijne. Bez tego ten tekst byłby jedynie literackim poematem. Ale też i źródło było bardzo wiarygodne bo to wydanie wspólnoty religijnej, która tę tradycję reprezentuje w Indiach i na Zachodzie (Towarzystwo Świadomości Kryszny, bodajże). Ale można się też spotkać i z czystą propagandą - wpadła mi kiedyś broszurka katolicka wydana przez jakichś księży Werbistów (nazwa wiele tłumaczy) gdzie było spłyconych wiele sensów i być może nawet celowo poprzekręcanych doktryn z ich punktu widzenia konkurencyjnych :-) Tak więc życzę dobrego nosa w wyborze dobrego przekładu...
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź i dobre rady. Tak jak mówiłem, nie jestem aż tak zorientowany w kulturze Indii. O wiele częściej czytałem mitologię grecką, indyjską i skandynawską. Ale ciekawie odbiegliśmy od tematu - miało być o filmie, a skończyło się na książkach.