Liczyłem na mocny dramat w stylu Pól śmierci, Pianisty, Losu człowieka, a dostałem? Do końca nie wiem co... Co to jest za film? Nie bardzo można go zdefiniować. Ok, jest ładny, widać rozmach inscenizacyjny, jest jak zwykle doskonały Malkovich, ale poza tym co? Bajka o wojnie? O chłopcu co traktuje wojnę jak obóz harcerski? Spielberg nie decyduje się skręcić w żadną stronę. I tak otrzymujemy ni to dramat wojenny, ni to film historyczny, ni to kino familijne. W Chinach podczas II WŚ - która tam trwała długo dłużej niż w Europie i na Pacyfiku, bo de facto od drugiej połowy lat 30 - działy się rzeczy straszne. Japońskim wojskom zdarzało się wkraczać do jakiejś wioski i najpierw wymyślny sposób zabijać jej mieszkańców (kobiety gwałcąc w najbrutalniejszy możliwy sposób), potem na pale zatykano głowy ofiar, a ich ciała często jedzono... A u Spielberga mamy wojnę humanitarną. jest czysto, schludnie, nikt nikogo nie morduje, a Japończycy to w gruncie rzeczy ,,fajni" goście, co to mają ładne samoloty... Gdzie jest groza wojny, gdzie jest głód i cierpienie ludzi. Spielberg absolutnie nie potrafi tego pokazać. U niego nawet jak główny bohater wlecze się półżywy przez pustynie, to wygląda to jakby wracał zmęczony ze... szkoły, a nie miał za moment umrzeć.
Przed, po czy w trakcie, facet ten sam. Zakwestionowales jego umiejetnosci zlosliwym wyborem tytulow, wiec dostales odpowiedz.
Mamy rok 1987. Wytwórnia zatrudnia faceta od E.T i Indiany Jonesa, a nie od Listy, którą nakręci siedem lat później.