...do tego sugestywny klimat filmu m. in. dzięki znakomitym zdjęciom Allena Daviau oraz
pięknej muzyce Johna Williamsa (główny motyw na początku, w trakcie i końcu filmu - ten,
który śpiewa Jim - świetny). Spielberg to jednak geniusz a ten film to pierwszy, genialny
wstęp do następnych, jeszcze lepszych obrazów wojennych - Listy Schindlera i Szeregowca
Ryana. Tyle.
PS. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie scena, w której Jim salutuje i śpiewa pieśń wpatrując się w Japończyków na tle zachodzącego słońca po drugiej stronie drutów. Także moment, podczas którego w Jimie po raz pierwszy budzi się pożądanie w stosunku do kobiety przebywającej razem z nim w obozie, a w tle, za oknem w ciemności, widać niebo rozświetlone rozbłyskami wybuchów.
Na początku gdy oglądałem film, nie urzekł mnie. Słaba scena podziału rodziny w tłumie, słabo grający Japończycy itp.
Jednak od momentu gdy dostał się do obozu film jest naprawdę dobry i coraz lepszy. Te sceny, które podałeś są naprawdę dobre.
Zdziwił mnie jedynie początek filmu bo moim zdaniem jest słaby, ale dzięki reszcie filmu nadrabia zaległości.