PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=500891}

Incepcja

Inception
2010
8,2 645 tys. ocen
8,2 10 1 645051
7,9 100 krytyków
Incepcja
powrót do forum filmu Incepcja

Takiej tandety już dawno nie widziałem! Masz tu bowiem, drogi widzu, zarówno kino akcji, czylli sporą dawkę, w ogóle niepotrzebnych i mało interesujących, strzelanin, gonitw samochodowych, jak i melodramat: wielka miłość do nieżyjącej żony. Do tego tak wyświechtany temat jak kwestionowanie rzeczywistości. Może jakiś nieoczytany nastolatek rozdziawi gębę, jak zobaczy, że znaczenie samego pojęcia rzeczywistości można z powodzeniem poddawać w wątpliwość, ale na pewno nie ktoś, kto kiedykolwiek liznął filozofię czy literaturę (np. Lope de Vega "Życie jest snem"). Do tego sprawa snu, sugestii i wielopoziomowości psychiki ludzkiej. Też mi nowość! Akcja płytka jak kałuża po dwuminutowym deszczu pomimo usilnych starań na jej "zgłębienie" przez reżysera za pomocą wielopoziomowego snu. W każdym momencie widz wie, gdzie wszyscy są i co się dzieje. A do tego to kiczowate zakończenie. Zmarnowane 23 zeta za bilet i 2,5h. To nie jest zdecydowanie film, który polecałbym widzom bardziej wymagającym.

punisher_

powyższa wypowiedź (bez dwóch ostatnich akapitów) kojarzy mi się też z lekko niezgrabnym, lakonicznym:

Głupi mówi to, co wie, mądry wie, o czym mówi.

@Diuk: "Gdyby w jego filmie pojawiła się kwestia: "Resztka jest milczeniem", zaś sam Nolan w wywiadzie utrzymywał, że zna Shakespeare'a na pamięć, a każdy, kto nie zna, powinien zawisnąć pode rozdartą sośniną - wówczas Nolan i jego filmografia przestałyby dla mnie istnieć."
no właśnie. tutaj widzę pewien rys charakterologiczny Nolana (nie wiem, czy faktyczny, poświadczony przez ludzi mu bliskich, czy wynikający rykoszetem z Twojej opinii) - z wielką chęcią i oklaskami przyjąłbym "Resztke będącą milczeniem", od kogoś, kto zna Shakespeare'a na pamięć. wtedy mógłbym przypuszczać, że poza talentem(a raczej mozolną pracą) zapamiętywania masy tekstu, jego posiadacz odznaczałby się małym dodatkiem - poczuciem ironii. po filmach Nolana jej nie widzę, one są jakieś takie napuszone, prze-poważne... grubociosany Di Caprio jest tego świetnym odzwierciedleniem.
w Incepcji bawi mnie też asekurancki, polityczno-poprawnościowy (tak się to odmieni?) konserwatyzm; jeśli mowa o podświadomości, to spodziewałbym się ukłonu w stronę jej austriackiego odkrywcy (powiedzmy), który objaśniał, iż treści wyparte miały charakter seksualny. a tutaj, na najgłębszych pokładach 'wypartego' mamy grzeczne miłosne mdłości a'la hollywood.

-----
offtop:
moja mała filmowa definicja ironii - facet z polskim nazwiskiem:

- where's the money, Shithead?
- it's down there somewhere, let me have another look...
------
- what the fuck is this?
- obviously, you're not a golfer...

sim.gishel

Ależ sam bym się z takiej metatekstualnej drwinki, prztyczka w nos kinomana, uśmiał do rozpuku! Problem raczej w tym, że takie sytuacje w kinematografii zdarzają się często przypadkiem (ileż to razy słyszałem poprzekręcane nieświadomie cytaty, perełki klepawej erudycji), a sam reżyser nie ma pojęcia o tekście kultury, który zna widz. Tylko wówczas reżyserskie przechwałki wywołują u mnie jedyny słuszny odruch - wymiotny.

ocenił(a) film na 2
Diuk

Czyli erudycja, mam rozumiec, ma polegac na umiejetnosci powtorzenia bez zajakniecia w niezmienionej formie czyichs slow, tak? Gratuluje zatem TAKIEJ erudycji. (No bo ty przeciez bledow nie popelniasz w sprawach, w ktorych uwazasz sie za eksperta, czyli w pisaniu o primabaleroanch...) Ciekawe, czy idzie ona w parze z umiejetnoscia krytycznej analizy, bo jakos z twoich slow to w ogole nie wynika.

robokopo

Widzę, że w tym przypadku potrzebne są specjalne rozwiązania (zupełnie jak w socjalistycznej maturze dla chłopstwa siłą oderwanego od pługa).

1) Jest utwór A. W utworze A znajduje się cytat XYZ, dla ułatwienia w cudzysłowie: "XYZ".
2) Jest nadawca Q, który nawiązuje do utworu A, przekręcając cytat "XYZ" ---> odbiorca O dostrzega błąd, jednak nie wywołuje to u niego szczególnej irytacji.
3) Jest też nadawca Q' , który:
a) nawiązuje do utworu A, przekręcając cytat "XYZ";
b) utrzymuje, że utwór A zna doskonale, a każdy kto nie zna, jest debilem --> odbiorca O dostrzega błąd, a ten w świetle deklaracji b) nadawcy Q' wprawia go w irytację.

Który nadawca jest postępuje lepiej: Q czy Q'? Dlaczego odbiorca O zachowuje się inaczej w każdej z symulowanych sytuacji? Jakie płyną z tego wnioski?

ocenił(a) film na 2
Diuk

Podobno zajmujesz sie "profesjonalnie" pisaniem, w co ja smiem watpic, wiec nie masz czasu na pisanie. Juz ci zadalem sto razy pytanie, czy nie uwazasz sie za hipokryte? Bo tutaj piszesz i piszesz.

PS. Tresci powyzszego belkotu nie mam najmniejszej ochoty rozwijac.

ocenił(a) film na 2
punisher_

Ty wypowiadasz sie w formie ostroznej? Tak? A co robi tam ten "frustrat"?

ocenił(a) film na 8
robokopo

"Incepcja" to film przede wszystkim rozrywkowy, science - fiction jedynie z elementami dramatu. Moim zdaniem zagęszczenie "niesamowitości" jest na tyle duże by się dobrze bawić. Pomysł na pokazanie stanu nieważkości dzięki różnicy w prędkości płynięcia czasu na różnych poziomach snu jest według mnie co najmniej nietuzinkowy. Przechodzenie bohaterów z jednej płaszczyzny do niej prostopadłej to widok, który oczywiście można sobie wyobrazić, ale w kinie wygląda to dość niecodziennie i zabawnie. Konstrukcja filmu jest bardzo sprytna, trzy stopnie zagnieżdżenia w nlp to wystarczająco dużo, żeby zrobić pewien mętlik w głowie. W zasadzie to wielopoziomowość "snu" to żadna nowość. Wiele motywów można znaleźć w filmach jak "13 piętro", "Vanilla Sky", "Dark City", "Cela", "Matrix", "Pamięć absolutna", "12 małp"... W "Incepcji" zostało to dość ładnie i spójnie pokazane. Jak zwykle jak to w takich filmach bywa nieco irytujący jest zbyt wygórowany profesjonalizm bohaterów i odrobinę ;) za duża ilość fajerwerków, ale taki to już gatunek. Moim zdaniem jeśli komuś film się nie podobał to bardziej wypada powiedzieć, że nie przepada się za takim gatunkiem niż, że film jest zły.

EchoSin

jesli dzem to gatunek, a truskawka to s-f, to jesli ktos powiedzial, ze nie smakuje mu ten konkretny dzem truskawkowy, to znaczyloby, ze zle mowi, bo prawidlowo bedzie, jesli powie, ze nie przepada za dzemami truskawkowymi? ;)
nie chodzi o to, ze Incepcja jest zla, nawet o to, ze jest zla jako wariacja gatunku.
""Incepcja" to film przede wszystkim rozrywkowy, science - fiction jedynie z elementami dramatu. " - dokladnie tak. tyle, ze ja bym dodał "napuszony" film rozrywkowy. a takie akcje, np mnie, troche irytują. odczuwalem, ze Nolan chciał tutaj robic pieczenie/łapać pawie ogony. takie "rozrywkowe kino totalne". Ale bliżej temu Batmanowi niz Incepcji. tam jest mniej melodramatycznych banałów. a Incepcją wrażenie robi, bo zamaskowal wszystko zawrotnym - to jego wizytówka - tempem akcji, montażem, górnolotnymi "ideami" i hermetycznym językiem. w zestawie daje poczucie "filmu z ambicjami". Mc'Cheeseburger w bułce z pełnego ziarna niemodyfikowanych zbóż? ;)

ocenił(a) film na 2
sim.gishel

Tu sie z toba zgadzam. Kicz pretensjonalny jest o milion razy gorszy od bezpretensjonalnego.

ocenił(a) film na 8
sim.gishel

Chodziło mi tu raczej o kiczowaty gatunek o nazwie dżem wieloowocowy ;-) Tak naprawdę mnóstwo elementów tego filmu mnie irytowało. To właśnie "napuszenie" czyli w moim rozumieniu zbytni profesjonalizm bohaterów i ich wszechmoc. Genialna studentka architektury, która tworzy "labirynt" tak szczegółowy i w dodatku zaczyna snuć własne teorie z dziedziny o jakiej nie ma pojęcia. Bezsensowne strzelaniny na śniegu itp... "Incepcja" doceniam po prostu za to, że efektownie wygląda (kawał dobrej roboty ludzi odpowiedzialnych za grafikę i efekty specjalne), ma kilka ciekawych pomysłów i porusza kilka kwestii, o których sam kiedyś myślałem. No może jednak 8/10.

ocenił(a) film na 2
EchoSin

"Nie wypada..." A dlaczego? Zeby nastepnej duszyczki nie zranic? Nic mnie to nie obchodzi.

ocenił(a) film na 8
robokopo

Aha, to ja nie wiedziałem, że Cię nie obchodzi. W takim razie zwracam honor ;-)

ocenił(a) film na 9
robokopo

Robokopo., musze sie odwolac do posta Punishera, ktory napomknal cos o frustracji - mowisz, ze ludzie, ktorzy lizneli troche literatury beda uwazac film za plytki, ale kto NA BOGA odwoluje sie do artysty, ktory zyl w XVI wieku? Mysle, ze zeby zaciekawic ludzi swoim podejsciem, trzeba pomyslec troche bardziej wspolczesnie. Poczytaj kolego MUrphy'ego albo Bandlera jak wolisz, wtedy bedziesz mial jako taki oglad na dzialanie podswiadomosci. Nie neguje oczywiscie twoich doznan zwiazanych z filmem, bo to jest twoja sprawa i nie mam prawa sie wtracac, ale musze powiedziec, ze jesli uwazasz ten film za plytki, pozbawiony glebszej tresci, to jednak ty sam nie jestes ty, wymagajacym widzem, o ktorym piszesz w ostatnim zdaniu. Nie rozumiesz filmu, nie dostrzegasz przekazu, nie wychwytujesz subtelnych sugestii, ktore sa wpojone w film tak dobrze, ze po zastanowieniu sie dopiero mozna dostrzec ich odmiennosc od konwenansow. 2,5 godziny zlecialo jak biczem strzelil...
P.S. jesli mozesz, podaj mi inne filmy, w ktorych dominowal temat podswiadomosci jako strzezonej czesci ludzkiej egzystencji. Pozdro

baku

hmmm filmy M. Gondry'ego, Waking Life Linklater'a....poszukaj na imdb albo allmovie...
pamiętam film Paula Coxa o V. Nijinskim - bardzo oniryczny.

ale nie chodzi o to, czy dominował, ale w jaki sposób, jaka pelnil funkcje. co bylo w tym filmie wazniejsze - naparzanka czy problem podswiadomosci (sam w sobie)? moim zdaniem temat podswiadomosci jest tutaj wykorzystany jako atrapa, sceneria to strzelanki. podłożenie idei jest szukaniem pretekstu. tak jak teraz: nie interesuje mnie istota/fenomen internetu, wazne ze moge wejsc i pisac. poza tym te poziomy snow sie niczym nie roznia...sa tak samo racjonalne, rozpadaja sie w ten sam sposob, wiaze je jedna logika, relacje miedzy bohaterami sa za kazdym razem takie same. czy tak jest we snie? kto snil ten wie, ze podswiadomosc jest o wiele bardziej plynna i miesza osobowosci...no ale oni są wytrenowani, nic sie ich nie ima! poza kulami, czy to nie paradoksalne? niby sen, ale logiczne zasady realizmu :)

ocenił(a) film na 9
sim.gishel

temat podświadomości mógłby może zostać jednoznacznie uznany za pretekstowy dla rasowej i bezmyslnej rozpierduchy, gdyby "Incepcja" pretendowała do kina innego niż thriller/scifi, ale ku zmartwieniu niektórych twórcy filmu własnie takim gatunkiem go zapowiadali, a nie tworzyli iluzji aspirowania do naukowej rozprawki czy wysublimowanej orgii dla intelektualnych gustów artystycznych.

Moja wrażenie jest więc zgoła inne - to tematyka snu była tu w centrum uwagi, ale nie w celu jego eskploracji, a przedstawienia pewnego konceptu wielopoziomowości snu, który w zestawieniu ze sprawną reżyserią i techniczną maestrią jest podwaliną znakomitej rozrywki (nie oszukujmy sie - film to rozrywka głównie, jego geneza to rozrywka dla mas umęczonych zapitalaniem w fabrykach).

GodFella

racja, ta jednoznacznosc nie jest dla mnie taka oczywista, ale trudno mi oprzec sie takiej ocenie. trudno mi nie odczuć jakiejś pretensjonalności tego filmu, ale jej źródło nie leży w koncepcie snów, o czym za chwilę, tym bardziej w kwestiach wizualnych (tu pełne pokłony dla Nolana), ale w hollywoodzkim - rozrywkowym melodramacie, ktory (podejrzewam) zostal wepchniety na sile, od strony wytworni. ale to moje speku.
co do wielopoziomowości snu - ten koncept moim zdaniem kuleje, po pierwsze przez ten melodramat, po drugie, trudno mi dostrzec jakościowe różnice między poziomami (fakt, są czasowe). ale przecież czas w "realnym" śnie to element, który pierwszy wypada z gry. a tutaj mamy "pseudonaukowe" i precyzyjne informacje o stosunkach czasowych względem kolejnych poziomów. minus dla koncepcji za zbytnie unaukowienie :)
z drugiej strony świetnie organizuje to sam film i rozemocjonowanego widza. czyli plus dla rozrywki. :)

mój kłopot sprowadza sie chyba do kwestii kierunku patrzenia: czy jest to film rozrywkowy (niepotrzebnie) podciągniety ambicjami, czy film "poważny", spłaszczony (wymuszonymi) wymogami rozrywki. tak czy siak, jest kolejnym świetnym przykładem zarabiania filmowej kasy :)

jak wiadomo sprawa gatunku też nie jest prosta, bo mamy filmy, ktore balansuja miedzy gatunkami, albo poruszaja znane juz tematy gatunku w sposob nieszablonowy.
Thriller - weźmy "Seven" D. Finchera, "Funny Games" Hanekego.
S-f - pomijając Kubricka jako oczywistość, weźmy nowszą "Gattacę" Niccola, czy niedawny "Moon" Jonesa (przez kina przeszedł tak cicho, że mało kto sie zorientował).
poza tym dla celów komercyjnych upraszcza sie sprawe, szufladkujac film, aby "umeczony widz zapitalaniem w korporacji" szybciej sie zorientowal jaki film w jakiej sali multikina jest puszczany. i najlepiej, żeby to nie była szmira, bo na byle co, to on nie chodzi.
Incepcje mozna rozpatrywac na tle kilku gatunkow...oczywiscie thriller, s-f, melodramat, i jak mozna wyczytac na filmwebie "heist movie", czy wariacja filmu gansterskiego.

ocenił(a) film na 2
sim.gishel

To, co mowisz o klopocie z rozstrzygnieciem, czy to jest film rozrywkowy czy "powazny", jest bardzo ciekawe i moim zdaniem w jakis sposob potwierdza to, co ja powiedzialem. Jezeli artysta juz z zalozenia chce sie przypodobac odbiorcy i to najchetniej jak najwiekszej ich ilosci w wiadomym celu... , to niechybnie tworzy kicz. Sztuka nie szuka poklasku, nie analizuje przez wykwalifikowane agencje badania rynku aktualnych jego potrzeb, by sie im przypodobac. Sztuka przez to jest jakos innowacyjna i bezkompromisowa. Kicz jest zawsze bezkrytycznym powtorzeniem tego, co juz bylo, nader czesto z jakims naddatkiem, uklonem w strone ornamentyki majacej prawdopodobnie dodatkowo zwiekszyc dochody ze sprzedazy.

ocenił(a) film na 2
baku

No wlasnie na tym polega kiczowatosc tego filmu: powielanie, powielanie, powielanie w sposob odtworczy, odtworczy, odtworczy ciagle tego samego. Rzeczywiscie, jak nie znasz XVII wiecznych pisarzy i filozofow, to dla ciebie "Incepcja" to nowosc, ale ja ich znam i dlatego jest ona dla mnie zwyklym kiczem.

robokopo

robocopo -nie wiem, czy to dostrzegasz, ale moim zdaniem (mówiąc językiem bokserskim) "zostałeś znokautowany" :)
GodFella, Diuk, punisher, Nocarz, baku etc- bravo, podziwiam Wasze odpowiedzi- celne, dokładne, bezlitosne, obnażające- wnieśliście dużo mądrości w dyskusje, bo pewnie czytając tylko odpowiedzi autora postu typu "nie bo nie" nie doszedłbym aż do końca ;)

Ps. Na marginesie podaję za Słownikiem Języka Polskiego
• tandeta
1. pogard. «rzeczy tanie, niedbale wykonane lub bez wartości»
• kicz
1. «kompozycja plastyczna, utwór literacki, film itp. o małej wartości artystycznej»
;)

ocenił(a) film na 2
tertulia

Nie sadze. Takie kategoryczne podsumowanie wcale mnie nie przekonuje. Ty tak sadzisz, bo to tobie pasuje. Ilosc wypowiedzi bezkrytycznych placzek jeszcze o niczym nie swiadczy. Tandeta znajduje zawsze duzy poklask. Wez to pod uwage... Ich wypowiedzi sa "celne, bezlitosne" itd., a moje "nie, bo nie" - zaraz sie poleje. Ja akurat mysle dokladnie odwrotnie. I co? To, co ty znalazlas o tandecie i kiczu, to zdecydowanie za malo. Zgadzam sie, ze slowo tandeta odnosi sie raczej do artefaktu niz do samych jego wlasnosci. Mamy tutaj - w przypadku "Incepcji" - do czynienia z tandeta - film sam w sobie oraz z kiczem - zerowa wartosc arytystyczna. Myslisz, ze cos, co jest kiczowate nie jest zarazem tandetne? Czyli sa to pojecia rozlaczne? Gratuluje "celnosci, dokladnosci, bezlitosnosci i obnazenia" - wlasnej tandetnosci.

ocenił(a) film na 9
robokopo

widzę że robokopo za nic nie zmieni zdania,dlatego już raczej nie warto go przekonywać.
Dla mnie film był trochę męczący,ale ogólnie dobry.Nie mam nic przeciwko niemu.Dodam jeszcze,iż osobom,które mają wyobraźnię i nie wgłębiają się naukowo w fabułę i akcję na pewno spodoba się film.
Ja akurat nie miałam ochoty wgłębiać się w "Incepcję" dlatego uważam,że była niezłym filmem.

robokopo

Mam inne kategoryczne podsumowanie.

Kicz w historii sztuki i literatury odnosi się do dzieł legitymujących się znikomym asortymentem środków wyrazu, artystycznym minimalizmem i bezkompromisowym, manifestacyjnym antykonwencjonalizmem (por. Słownik terminów literackich - warto tam zaglądać. Zaczyna mnie już irytować, jak używa się terminów teoretycznoliterackich bez znajomości ich definiensów). Ergo, wystawienie "Hamleta" z użyciem jednego krzesła i czarnego sukna w ramach scenografii oraz dwóch aktorów w miejsce całej trupy - będzie tzw. "kiczem na scenie" (nawiasem mówiąc, to całkiem zmyślna odpowiedź teatru na zanik mecenatu i spadek wydatków na kulturę wysoką), film o budżecie 160 mln dolarów - NIE.

Doradzam Panu wzbogacenie leksyki: używanie dwóch terminów celem denotacji tuzina zjawisk nie przypomina w niczym solidnego wywodu i wieje - właśnie - tandetnym prowizorium. Jeśli chce Pan krytykować - droga wolna! Wcześniej jednak warto sobie uświadomić, że krytyka profesjonalna to dość wymagająca profesja.



ocenił(a) film na 2
Diuk

Podsumowanie "kategorycznego" podsumowania:

Najpierw prosze poczytac o tym, jaka w ogole musi byc Definicja (bo to tez juz zaczyna mnie powoli irytowac u wiekszosci tzw. filologow zwanych inaczej matematyczno-filozoficzno-logicznymi ignorantami dumnymi na dodatek ze swojej nader jaskrawej ulomnosci w tych materiach), czyli cofnac sie do czasow Arystotelesa. "Definicja" podana w slowniku nie jest zadna definicja sensu stricto. To tylko niezobowiazujace naiwne prelogiczne zestawienie nieznanego z nieznanym. Rozumiem, ze Pan regressum ad infinitum sie nie obawia. Jest Pan w stanie stawic mu czola jako "profesjonalny znawca wszelkich denotacyj", ktory nigdy sie nie myli...

robokopo

co raz mniej ciekawe są twoje posty, ale fascynujące jest to jak wiele emocji dostaczyło ci samo istnienie tego filmu

ocenił(a) film na 2
thengel

Wyobraz sobie, ze nawet sie z toba zgodze. Post ten przeznaczony jest tylko dla jednej osoby, ktora jawi mi sie jako wyjatkowo upierdliwa z umyslem barokowym, mrocznym, w ktore zadne swiatlo logiki nie mialoby odwagi sie wedrzec. Osoba ta okresla sama siebie jako "profesjonaliste, ktory nie popelnia nigdy bledow w sprawach, za ktorych uwaza sie za eksperta", ponadto przyznaje, ze lubi byc arogancka. Szkoda, ze nie potrafi sie ustosunkowac do tego, czy jest hipokryta czy nie. Chociaz wiele razy o to pytalem, podajac argumenty. Z drugiej strony rozmowa z ta osoba mnie wciagnela. Chyba tak jest, ze to co inne, dziwaczne, jakos nas pociaga. Za ostatnie posty me zatem przepraszam, jezeli tak sobie zyczysz.

robokopo

Uwielbiam generalizacje - nigdy bowiem pod nie nie podpadam. Humanizm, mosterdzieju, to wszechstronność. Drwię z tych, którzy nie znając matematyki i logiki (nawiasem mówiąc, Pańskie wypowiedzi są logicznie sprzeczne, z czego wynika, że nauki ścisłe również są Panu obce) mienią się humanistami i uważają to za dostateczne usprawiedliwienie faktu nieumiejętności logicznego rozumowania.

Pańska ignorancja w kwestiach, w których każe się Pan traktować za lokalny autorytet, bawi mnie coraz mniej. Proszę zagłębić się w podstawowe pisma semiotyczne, a odkryje Pan, że dyskrepancja pomiędzy naturą a konwencją - nomos i physis, że pozwolę sobie cofnąć się do czasów Arystotelesa - została zażegnana między innymi obopólną zgodą środowisk naukowych na przyznanie definicjom treści znakowych charakteru autorytatywnego - innymi słowy, wszyscy wiedzą, że definicja jest konwencjonalna, ale nikt nie jest na tyle głupi, by z tego powodu podważać jej wiarygodność. Jak widać jednak, są tacy, którzy się na to poważają i nie zdziwię się, jak napisze Pan słowo "żeka", dowodząc, iż wszystkie słowniki się mylą i że taki zapis pozostaje w zgodzie z rodowodem historycznym.

Żałuję, że Pańskich manipulacji erystycznych nie da się naocznie wszystkim wykazać - cóż, że powiem, iż nagminnie używa Pan pozamerytorycznych argumentów (argumenta ad verecundiam, ad ignorantiam a zwłaszcza ad hominem), skoro, primo, mało kto będzie wiedzieć, jak gorszące są to metody retoryczne, zaś, secundo, rzeczywistą skuteczność przeciw Pańskim wybrykom przejawia właściwie tylko jeden argument - ad fistulatorium*.

Hipokrytą jest ten, kto uważa siebie za erudytę, a jednocześnie popełnia błędy, które erudycji przeczą. Arogantem ten, kto, przegrawszy na wszystkich frontach, rzuca się do boju z pieśnią mniemanego zwycięstwa na ustach. Idiotą wreszcie ten, kto sądzi, że nim nie jest.
_________________________
* Wymyślony przez nijakiego stryjaszka Toby'ego - gdy ktoś zaczynał za bardzo bredzić, stryjaszek wyciągał zza pazuchy fujarkę i wygwizdywał nań "Lillibullero".

ocenił(a) film na 2
Diuk

Brednie.

ocenił(a) film na 2
Diuk

1. "Uwielbiam generalizacje, nigdy bowiem pod nie podpadam" - mesjanizm
2. "Nigdy sie nie myle w sprawach, w ktorych uwazam sie za eksperta" - arogancja i pycha
3. "Film wole ocenic liczba niz sie wypowiedziec, bo zajmuje sie zawodowo pisaniem" - prawdopodobne klamstwo (21-latek zajmuje sie profesjonalnie pisaniem, chyba dla siebie samego)
4. Caloksztal komentarzy - calkowity brak kontaktu z rozmowca, rozmydlanie, zakadzanie slowotokiem, typowa babska logika: na jedno slowo ma juz gotowych dziesiec.

robokopo

Tak jako rzekłem: można tylko gwizdać Lillibullero. Gdy interlokutor wyznaje zasadę, że można rzucić w kogoś pecyną błota i liczyć na to, że zawsze się coś przyczepi - nie sposób podejmować racjonalnej dyskusji. Jak widać, w debacie winien być zawsze stosowany cenzus intelektualny: tak, by pariasi nie mieli przystępu.

Jedni w wieku 21 lat mogą jedynie stać za barem, inni zaś wolą bogacić się w inny, przynależny intelektualistom sposób. A co do zarzucanego bełkotu (skądinąd współcześnie i Homer jawi się jako bełkot) - cóż rzec ponad to: tu dwa ucha, tam dwa ucha, a tu dupa, która słucha.

ocenił(a) film na 2
Diuk

Czyli oprocz arogancji, pychy, hipokryzji i mesjanizmu mamy do czynienia takze z megalomania.

ocenił(a) film na 2
Diuk

21-letni intelektualista - czy mozna powiedziec cos bardziej niedorzecznego? Czy ktos ten twoj intelektualizm potwierdza? Masz jakis dyplom juz? Przynajmniej licencjata? Bo juz tak jest na tym swiecie, ze nie liczy sie za bardzo, co ty sam o sobie twierdzisz w terminach intelektualizmu, tylko co o tobie swiatek intelektualistow mniej wiecej sadzi. I moze to zabrzmi, jak nauczanie, ale niech bedzie: takim slowotokiem, strumieniem mysli, zeby nie rzec sraczka terminologiczno-asocjacyjna raczej go do siebie nie przekonasz. Nikomu sie nie bedzie chcialo analizowac twojej "genialnosci", masz tak pisac - adepcie - jezeli w ogole kims zostaniesz, zeby cie inni rozumieli.

ocenił(a) film na 9
robokopo

robokopo - szacun za obstawanie przy swoim, wazne jest to, ze ma sie swoje zdanie i sie go broni :)

ocenił(a) film na 5
baku

rokokopo dobrze prawi

ocenił(a) film na 7
jan111to

lepiej idź pomóż powodzianom z taką siłą w gębie i zaciętością na pewno sobie poradzisz...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
jan111to

Wybacz, ale trzeba być burakiem, żeby się nie ubezpieczyć mieszkając na terenach zagrożonych powodzią.

ocenił(a) film na 10

Podziękujmy już temu panu (robokopo), bowiem ta dyskusja przerodziła się w karmienie trolla(robokopo) a jak wiemy trolle istnieją tylko dzięki nam, więc jeżeli nie będzie karmiony umrze śmiercią głodową, robokopo jak sam powiedział zajmuje się pisaniem, jest pisarzem na forach internetowych, lubi się kłócić, tylko wtedy może pisać, pisać i pisać. Ja sam i wam też proponuje swoją energię spożytkować w bardziej przyjemy sposób niż kłótnia z tym panem, on niestety inaczej nie może, życzę wam spokojnej nocy i równie spokojnej niedzieli.

punisher_

Po przeczytaniu paru postów wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś ma inny gust, że jeżeli komuś podoba się coś innego niż wszystkim to jest traktowany jak wróg. Od tego są takie strony, komentarze żeby napisać co się o filmie myśli, to że Robocop uważa film za tandetę i kicz to jest jego zdanie i ma prawo je wygłaszać, nie wyzywajmy,obrażajmy kogoś z takich powodów. Największymi trollami, dziećmi, pseudo-krytykami, pseudo-intelektualistami itp. są ci którzy nie potrafią uszanować opinii która jest zupełnie inna niż ich.

ocenił(a) film na 2
punisher_

Przepraszam bardzo, to Diuk powiedzial, ze zajmuje sie profesjonalnie pisaniem. Ja to wysmialem, bo zobaczylem, ze ma 21 lat, co on sam potwierdzil. Jak mozna sie w tym wieku czymkolwiek profesjonalnie zajmowac? To jest niedorzecznosc! Ja sie zadnym pisaniem nie zajmuje. Tutaj wyrazilem swoje zdanie, potem je troche uzupelnilem, jezeli pytanie uznalem za merytoryczne. Placzki internetowe typu Punisher_, ktore wszystkich odganiaja od forow, by tam zapanowala jednomyslnosc za ich przewodnictwem, juz dawno mnie nie wzruszaja.

robokopo

"Jak mozna sie w tym wieku czymkolwiek profesjonalnie zajmowac? " skoro używasz tak bardzo szerokiego określenie jak "czymkolwiek" to wiedz że można ...

ocenił(a) film na 2
thengel

Zapomniales wziac pod lupe jednoczesnie slowa "profesjonalnie"! Bo "w tym wieku czymkolwiek mozna sie zajmowac" tylko nie "profesjonalnie".

robokopo

nie zapomniałem
to ty zapomniałeś że nie wszyscy zaczynają pracować czy zajmować się czymś po 18 roku życia, profesjonalizm wynika z zaangażowania i doświadczenia, a to spokojnie można osiągnąć przed 21 rokiem życia, chociaż przyznaję, że nie we wszystkich dziedzinach
dlatego pisałem...użyłeś zbyt szerokiego określenia

ocenił(a) film na 2
thengel

No tak, jak ktos od dziecka byl czeladnikiem u jakiegos piekarza, masarza albo szewca, to moze, choc to tez nie do konca przekonujace, w wieku 21 lat jest do jakiegos stopnia byc nazwanym profesjonalnym piekarzem, masarzem, szewcem. Ale nie w przypadku tak efemerycznej i skomplikowanej materii, jaka jest nauka! Jak mozna sie mienic intelektualista w wieku 21 lat? Co wiecej Intelektualista nie mozna zostac nawet po zdobyciu jakiegos dyplomu uniwersyteckiego, w intelektualiste plynnie sie przechodzi, gdy swiat intelektualny za takiego cie uzna, co tez nie jest nigdy jednoznaczne, bo antagonizmow tam wiele i jedno uwazaja drugich za abnegatow. Samemu nazywac siebie intelektualista - co za megalomania i mesjanizm i do tego niebywaly tupet.

ocenił(a) film na 5
robokopo

Robokopo - masz nieco ograniczone horyzonty myślowe. To że dla ciebie coś jest nieosiągalne w wieku lat 21, nie znaczy że tak samo jest dla innych osób.
Pisząc profesjonalnie Diuk zapewne miał na myśli że jest to jego źródłem dochodów, może pisać np artykuły do gazet.
Niektórzy w wieku 21 lat są większymi profesjonalistami niż inni będą w wieku lat 40.

"Jak mozna sie mienic intelektualista w wieku 21 lat? " - nie można, intelektualistą jesteś lub nie.

Wracając do filmu, po części się zgadzam z twoją opinią.
A dokładnie z tą częścią:

"Masz tu bowiem, drogi widzu, zarówno kino akcji, czylli sporą dawkę, w ogóle niepotrzebnych i mało interesujących, strzelanin, gonitw samochodowych, jak i melodramat: wielka miłość do nieżyjącej żony."

W kategorii kina akcji film wypada słabo, w kategorii melodramatu też niezbyt dobrze.
Za to mamy dobry thriller z elementami Sci-Fi - tylko dobry nic więcej.

rumburaks

przed chwilą miałem okazję obejrzeć "Repo Men". dla tych zacietrzewionych w walce o Incepcję, i którzy Repo nie widzieli - gorąco polecam.

wg mnie bardzo podobny do Incepcji. ciekawy pomysł (tutaj nawiązujący do przepowiedni i rekwizytów cyberpunka), sporo walki (nadmiar posoki trochę męczył), a w tle dziecko i wątek miłosny. no i last but not least - wątek snu, tym razem zagrany chirurgicznie i "nieoczekiwane" zakończenie.

ocenił(a) film na 9
sim.gishel

chyba sobie kpisz :)

ocenił(a) film na 2
rumburaks

Absolutnie sie z tym nie zgodze! Po pierwsze, byc mowic o intelektualiscie trzeba miec kandydata z jakims dorobkiem naukowym. Smiem twierdzic z pewnoscia wrecz stuprocentowa, ze ktos w wieku 21 lat nie ma zadnego dorobku. Poza tym intelektualista jest sie nieformalnie, tzn. nie ma zadnej granicy ostrej miedzy intelektualista a nie-intelektualista. Intelektualista sie jest, gdy swiat intelektualiny tak o tobie mowi. Mowienie o samym sobie, ze sie jest intelektualista bez zadnego potwierdzenia ze strony tego swiata jest po prostu bezczelnoscia, wrecz idiotyzmem godnym wyszydzenia.

ocenił(a) film na 5
robokopo

"Po pierwsze, byc mowic o intelektualiscie trzeba miec kandydata z jakims dorobkiem naukowym."

"Poza tym intelektualista jest sie nieformalnie, tzn. nie ma zadnej granicy ostrej miedzy intelektualista a nie-intelektualista."
A ten dorobek naukowy o którym wspominasz wcześniej?

"Intelektualista sie jest, gdy swiat intelektualiny tak o tobie mowi."
No to robokopo wystarczy że przekupisz parę osób ze "świata intelektualnego" i możesz zostać intelektualistą.

ocenił(a) film na 2
rumburaks

Zgadza sie! Po pierwsze jakis dorobek i potem dopiero z czasem swiatek intelektualny moze tak o tobie powiedziec, chociaz nic go do tego nie zobowiazuje, ani tez samo okreslenie "intelektualista" do niczego nie zobowiazuje zainteresowanego. Jezeli mialoby byc tak, jak piszesz: "intelektualista sie jest albo nie", to taki Lepper albo Hojarska tez mogliby o sobie tak pomyslec i juz by nimi byli, a wiadomo, jak daleko im do wszelkiego intelektualizmu. I dalej: przeciez w swiecie intelektualistow nie panuje jednomyslnosc. Bycie intelektualista jest zawsze jakos rozmyte, choc nie do tego stopnia, by kazdy mogl tak o sobie powiedziec niezaleznie od swojego rzeczywistego dorobku (np. publikacje) i zdania na swoj temat juz jakos uznanych intelektualistow. Jezeli ktos mialby kogos przekupic, to szydlo predzej czy pozniej wyjdzie z worka. Tak czy inaczej mowienie o sobie "intelektualista" w przypadku osoby 21 letniej bez zadnego dorobku, nie wspominajac o studiach, calkowicie nieznanej w swiecie naukowym, jest niedorzecznoscia. Ja sama natomiast mozna okreslic jako bezczelna, arogancka i po prostu glupia.

ocenił(a) film na 8
robokopo

Film faktycznie wydaje się momentami nudny i przewidywalny. Może tak być, jeśli przyjmie się to, w jaki sposób toczy się wieczór i co na największym stole w sali bankietowej podaje reżyser. Czasem jednak, jak moim zdaniem w tym przypadku, liczy się również to, co podano na małych stolikach rozstawionych w kątach sali, przy których błąkają się z pozoru nieistotne, prawie oniryczne postacie. Jeśli skupimy się wyłącznie na nich, akcja tocząca się w centrum może ulegać odwróceniu co najmniej kilkakrotnie. Dla mnie tak było, dlatego oceniłem film na 9 - nie podał mi rozwiązania na tacy (i nie chodzi tu o 2 możliwe zakończenia, ale o możliwych co najmniej czterech interpretacjach całej fabuły od pierwszej do ostatniej sekundy filmu).

Pozdrawiam panów wytrwale broniących swojego zdania - pasja błyskotliwych ludzi w sporze dotyczącym filmu zawsze świadczy o prawdziwym uczuciu do kina.