Infiltracja

The Departed
2006
8,0 350 tys. ocen
8,0 10 1 349851
7,7 67 krytyków
Infiltracja
powrót do forum filmu Infiltracja

Do "Infiltracji" zasiadłam dzień po oscarowej gali. Bez specjalnych oczekiwań, nadziei czy uprzedzeń. Wiedziałam tylko tyle, że to remake, no i że to produkcja reżysera trzech moich ulubionych obrazów - "Kasyna", "Chłopców z ferajny" i "Po godzinach". "Infiltrację" zaczęłam oglądać i... już po kilkudziesięciu minutach dopadło mnie zwątpienie. Nie, żebym kiedykolwiek specjalnie wierzyła w nieomylność Akademii. Nie miałam też wśród nominowanych swojego faworyta. Prawdę mówiąc w tym roku nie bardzo było z czego wybierać. Nie było tytułów na miarę zeszłorocznego "Miasta gniewu" czy "Tajemnicy Brokeback Mountain". "Listów z Iwo Jimy" wprawdzie nie widziałam, ale pozostałe filmy? Wtórny w stosunku do wcześniejszej twórczości reżysera, w dodatku wyrachowany, zrobiony ściśle według przepisu na Oscara "Babel"? "Królowa", do której będę musiała zrobić drugie podejście, bo za pierwszym razem nie udało mi się dooglądać tego sztucznego i drewnianego tworu? Sympatyczny, dobrze zagrany i autorski, lecz w gruncie rzeczy prościutki komediodramat "Mała Miss"? Chyba temu ostatniemu obrazowi przyznałabym Oscara, skoro już było trzeba. Ale "Infiltracja"?! Nie, nie przekonuje mnie argument, że Scorsese zasłużył poprzednimi dziełami i Akademia musiała naprawić swoje błędy. Błędów nie naprawia się, popełniając kolejne. Daliby mu Oscara za całokształt i byłoby po sprawie. Na Oscara za najlepszy film i reżyserię "Infiltracja" absolutnie nie zasłużyła (kolega skomentował: "Zobaczyli, że robi coraz gorsze filmy, więc dali Oscara teraz, bo kolejny film byłby już zupełną szmirą").

Nie należę do osób, które widziały "Infernal Affairs" i ich perspektywa jest siłą rzeczy skrzywiona porównaniem z oryginałem, ominęło mnie więc rozczarowanie wielbicieli chińskiego tryptyku. Tym gorzej dla "Infiltracji". Czym jest ten film? Zwykłą sensacyjką, wykorzystującą wprawdzie ciekawy pomysł i dodatkowo go wewnętrznie gmatwającą (lecz to już żadna zasługa Scorsese), ale niestety pozbawioną całkowicie napięcia! To ciąg posklejanych naprędce kadrów, szybko przesuwających się przed oczami widza, co ma zapewne dodawać dynamiki, a czego efektem jest totalny chaos i - paradoksalnie - brak dramatyzmu. Nie rozumiem, jak można schrzanić realizację tak dobrego scenariusza, praktycznie samograja. "Infiltracja" nie tylko nie zasłużyła na Oscara, ale jest modelowym wręcz przykładem jak zrobić kiepskie kino z dobrego materiału. Po raz pierwszy nie zachwycił mnie DiCaprio, choć zagrał poprawnie i szczerze mówiąc dwoił się i troił, żeby z tego przeciętnego dziełka coś wycisnąć. Film rozciągnięty jest ponad miarę. 152 minuty to zdecydowanie za długo, by wytrwać bez ziewania przy tym zlepku mało wciągających fleszowych scen.

ocenił(a) film na 9
Diana

kobieta, kobiety się nie znają na filmach wogóle na niczym ;] yawn.

TheGarbageDump

Popieram Diane. W porownaniu do oryginaly brakuje w "infiltracji" tego "czegos". Pomysl bardzo dobry (ale to juz nie zasluga rezysera) tylko kiedy przed oczami przewijaja nam sie kolejne sceny jakos nas to nuzy (to juz z kolei zasluga rezysera). film wydluzony i jakos nie trzymajacy w napieciu. a po drugiej stronie lustra mamy film w rezyseri panow Andrew Lau i Alan Mak. jak w lustrzanym odbiciu film jest przeciwienstwem wszystkich zlych cech amerykanskiej "infiltracji". tym bardziej dziwi mnie fakt ze film ten zdobyl az tyle nominacji.

ocenił(a) film na 10
TheGarbageDump

Hmm zupełnie Cię nie rozumiem, według mnie Infiltracja była świetna!
I to i tak mało powiedziane, DiCaprio jak zwykle pokazał klasę, bardzo mi się podobał w tym filmie, to samo z Jackiem..

ocenił(a) film na 9
Diana

Powinnaś przy tym zaznaczyć, że to tylko Twoja subiektywna opinia. Ja oglądając czułem napięcie od początku do końca. DiCaprio też mnie szybko przekonał. Przyznam, że jedyne co mi się nie podobało to drugi szczur przed windą w końcówce.

Nie chce już się powtarzać z argumentami z wcześniejszych tematów, napisz tylko kto do cholery był najlepszym reżyserem? Był jeden pewniak. Przypomnij mi kiedy za najlepszy film uznano obraz w stylu Little Miss Sunshine.

Zresztą ocena przy już niezłej frekwencji mówi za siebie(BTW IMDb 8,4/10 przy 73000 głosów).

Rozumiem, że są różne gusta itd. ale co tu się dziwić.

ocenił(a) film na 4
sten44

Jaki jest sens dodawania przy każdej opinii, że jest to moja subiektywna opinia? A czyja może być, jeśli nie moja własna, siłą rzeczy subiektywna?

Nie rozumiem, co znaczą słowa "Przypomnij mi kiedy za najlepszy film uznano obraz w stylu Little Miss Sunshine." Statuetka to uznanie dla najlepszego filmu. I nie ma znaczenia jaki jest to gatunek filmu, jaka konwencja czy jakie nazwiska go firmują. A zaskoczeń w historii Oscarów było już sporo. I dobrze, bo inaczej nagradzane byłyby wciąż produkcje w rodzaju "Gladiatora" lub "Titanica". Nawet zeszłoroczną niespodziankę (Oscar dla "Crash") uważam za pozytywne zjawisko, choć tu akurat nie gniewałabym się, gdyby przyznawano tytuły ex aequo. :)

Tak jak pisałam, Scorsese zrobił kilka świetnych filmów, trzy z nich należą do moich ulubionych obrazów, parę innych oglądałam z przyjemnością. "Infiltracja" to akurat film w jego karierze przeciętny. Zresztą tak samo jak "Gangi Nowego Jorku".

ocenił(a) film na 9
Diana

Nie przeczę przecież, że nie zrobił dobrych filmów, ale to nie argument za tym, że w tym roku nie zasłużył na oscara. Jeśli chodzi o reżyserię to nie było przecież żadną niespodzianką, a jeśli chodzi o nagrodę główną to też dobry wybór.
Crash uważam za świetny, nie była to też aż taka niespodzainka, bo był typowany przez ekspertów za Brokeback Mountain, ale nie mógł wygrać tak nietypowy obraz jak Mała Miss, zbyt 'prosty' i mało atrakcyjny dla mas choć z ukrytym głębiej przesłaniem.

MOIM JEDYNYM ZARZUTEM NA CAŁYM FORUM JEST NEGOWANIE SŁUSZNIE PRZYZNANYCH FILMOWI NAGRÓD.

ocenił(a) film na 4
sten44

Piszesz: "(...) nie mógł wygrać tak nietypowy obraz jak Mała Miss, zbyt 'prosty' i mało atrakcyjny dla mas". A cóż to za argument? Innymi słowy - film dobry, ambitny, ale za mało komercyjny? (zupełnie jakbym słyszała mojego szefa parę lat temu, gdy argumentował dlaczego nie może dać mi podwyżki: "No tak, jesteś bardzo kompetentna, dużo pracujesz, rozwijasz się, ale... za młoda jesteś"). Lepiej dać Oscara słabszej, chwytliwej masówce? Wypisując takie rzeczy przyznajesz pośrednio, że Oscary to święto komercji i banału. Nie chcę się tu wdawać w polemiki czy tak jest, ale to wniosek krzywdzący i niepotrzebnie (nie wiem też czy do końca świadomie) usprawiedliwiający nierzetelne, za to zaspokajające masowe oczekiwania wybory. W moim odczuciu Scorsese dostał Oscara, bo "był już najwyższy czas", bo w tym roku dobrze się złożyło, iż nie było żadnego absolutnego faworyta, a taka okazja mogła się znów długo nie powtórzyć. Kierując się tym tokiem rozumowania, Akademia wybrała najgorszy z możliwych sposób na naprawienie błędów przeszłości - popełniając kolejny. "Infiltracja" jest po prostu bardzo przeciętną sensacją. Umiejętnie wykorzystującą panujące obecnie w kinie trendy, angażującą uznanych aktorów i opierającą się na zgrabnym pomyśle fabularnym. To wszystko.

ocenił(a) film na 9
Diana

Co do Małej Miss właśnie tak jest, choć nie tyle niekomercyjny co mało atrakcyjny. Doceniono scenariusz i troszeczkę na wyrost rolę Alana Arkina, ale kto liczył na główną nagrodę był w oczywistym błędzie.

Co do Crash, tak przy okazji, dziwne że najlepszym flmem w 2006 zostaje dzieło z 2004..

Interpretując, że święto komercji i banału chyba trochę przegięłaś, nie muszę dodawać, że o to mi nie chodziło. A gdyby ktoś twierdził że ma usprawiedliwiać nierzetelne, za to zaspokajające masowe oczekiwania wybory do rozdania wystarczyłaby statystyka sprzedaży biletów. Myślę, ze nie do końca dobrze rozumiesz moje słowa.

Czy błędy nie wiem, nie pamiętam już jaka była konkurencja przy innych filmach, ale to, że w tym roku nie było, Twoim zdaniem faworyta(ja uważam, ze był) to nie wina Martina Scorsese.

W opisie mówisz 'Bez specjalnych oczekiwań, nadziei czy uprzedzeń', być może jednak odebrałabyś inaczej gdybyś obejrzała przed rozdaniem takich ważnych nagród jak oscary, albo przed ogłoszeniem nominacji? Oczywiście niekoniecznie.

Nie jest bardzo przeciętną sensacją, tylko dobrym kryminałem, a efektowne sceny walki supermenów, tony materiałów wybuchowych i hektolitry krwi nie są na pierwszym planie.

Martin Scorsese dostał oscara dlatego bo był najlepszym reżyserem, ale chyba już każdy zostanie przy swoim..

Właściwie, chyba kończę z mojej strony ten wątek. Good night, and good luck, wszystkiego dobrego i dużo.

ocenił(a) film na 4
sten44

"Co do Małej Miss właśnie tak jest, choć nie tyle niekomercyjny co mało atrakcyjny."

Nie żartujesz aby? Ta lekka, dobrze zagrana komedyjka, z subtelnie i dowcipnie wyłożonym morałem - mało atrakcyjna? No cóż, Oscara dostawały już obrazy o wiele mniej atrakcyjne, np. American Beauty, który cokolwiek by o nim nie powiedzieć (przenikliwy, mądry, poruszający), do atrakcyjnych w masowym rozumieniu na należał na pewno.

"...ale kto liczył na główną nagrodę był w oczywistym błędzie."

A dlaczego? Cesara dostał.

"...ale to, że w tym roku nie było, Twoim zdaniem faworyta(ja uważam, ze był) to nie wina Martina Scorsese."

Nikt nie mówi o winie. Ja mówię o jego farcie. ;)

"Nie jest bardzo przeciętną sensacją, tylko dobrym kryminałem,"

Kryminał, sensacja, thriller... Nie będziemy się spierać o kwestie klasyfikacyjne, zwłaszcza że jasna przynależność gatunkowa nie ma już w przypadku obecnych produkcji racji bytu.

"a efektowne sceny walki supermenów, tony materiałów wybuchowych i hektolitry krwi nie są na pierwszym planie."

Ech, no brak tychże sprawia tylko, że dzieło nie jest zupełnym kiczem, w żaden sposób nie konstytuuje dobrego kina.

ocenił(a) film na 9
Diana

Hmm, dyskusja zeszła na temat Małej Miss. Rzeczywiście był to główny konkurent(oczywiście Infiltracji, nie?). Osobiście nie widziałem "Listów...". Masz rację, nie powinienem pisać o oczywistym błędzie ;) ale nie chodzi o tego Cesara, nie wiem z czym porównywano ale tam to chyba nie było najważniejsze przecież.

Dla mnie Mała Miss była atrakcyjna jakkolwiek już to rozumieć. Jednak uważam, że nie pasuje do najlepszego filmu(co prawda oglądałem już po fakcie), nie przekonuje mnie porównanie z American Beauty, ale o tym filmie już przecież nie będę tu pisał ;)

Jeśli już miałbym się spierać to nie o 'sensację' ale o 'bardzo przeciętną'

Nie przeszkadza mi, że komuś się nie podobało. Odpowiadam na krzywdzące zarzuty o nagrodzie za rzekomo jakieś inne filmy, zwłaszcza przy reżyserii(przy filmie też). Fart czy nie, jak był najlepszy to trudno mówić, że nie zasłużył, zwłaszcza argumentując m. in. że miał lepsze filmy. Trochę mi to już przypomina 'Satyrę na Króla' Krasickiego.

Nigdzie nie pisałem w superlatywach, bo też myślę że nie było w tym roku rewelacji.

PS. chyba wiem co zacytujesz przy ew. odpowiedzi..

ocenił(a) film na 4
sten44

Z "American Beauty" porównywałam "Little Miss Sunshine" tylko ze względu na rzeczoną atrakcyjność. Jasne, że gatunkowo, stylistycznie, fabularnie to zupełnie inne filmy (chociaż - nie, jeśli chodzi o wnioski i intencje).

Sęk w tym, że nawet abstrahując od wcześniejszego dorobku Scorsese, "Infiltracja" jest po prostu przeciętnym filmem. Nawiązałam do jego poprzednich dzieł tylko dlatego, że - w moim odczuciu - ten Oscar wynika z poczucia winy Akademii. I dlatego uciec od porównań z jego lepszymi dokonaniami, za które nagrody nie dostał, się nie da. W moim przypadku znamienny (i na korzyść mojego obiektywizmu działający :)) jest jeszcze fakt, że nie widziałam filmu azjatyckiego. Nie można mi zarzucać, że zapatrzona w oryginał, potępiam w czambuł wszystko, co nim po prostu nie jest. No i lubię kino Scorsese, ale "Infiltracja" jest filmem przeciętnym i naprawdę się dziwię, że kinomani, którzy naoglądali się mnóstwa filmów gangsterskich/sensacji/kryminałów etc. mogą być zachwyceli filmem schematycznym, pozbawionym emocji, z topornie wklejonym, nieznośnie hollywoodzkim wątkiem romansowym. Po skończonym seansie odetchnęłam z ulgą, pomyślałam: "wszyscy się pozabijali, no i dobrze", po czym spokojnie zasnęłam. Zero dreszczy zachwytu, czy choćby chłodnego uznania dla dobrego dzieła. "Mała Miss" była lepsza, a nawet i "Babel", który - gdyby rozpatrywać go w oderwaniu od "Amores perros" - byłby świetnym narracyjnie i fabularnie obrazem. Zresztą i tak jest, tylko razi swoją monumentalnością i wyrachowaniem.

PS. Nic nie zacytowałam. :P

ocenił(a) film na 9
Diana

Zupełnie szczerze: taki miałem zamiar ;)

Nie podoba mi się taka forma dyskusji gdzie komentuje się fragmenty z komentarza kogoś innego. To trochę wyszukiwanie luk, czepianie się i często uciekanie od meritum.

To takie ogólne wrażenie, abstrahuję od Twojego postu.

ocenił(a) film na 4
sten44

Nie zgodzę się. Gdy dyskusja się rozrasta, wręcz niezbędne jest cytowanie poprzednika, żeby nie musieć za każdym razem pisać czegoś w rodzaju "odpowiadając na twój zarzut, że", "odnosząc się do twojej opinii o" etc. Uciec od meritum to można właśnie nic nie cytując. Nie cytujesz, nie odnosisz się do tego, co ktoś napisał, tylko piszesz sobie coś swojego, co z meritum i wypowiedziami adwersarza nie ma kompletnie nic wspólnego. A cytując, po prostu odpowiadasz na konkretny argument. Sęk w tym, żeby cytować z sensem, nie wyrywając z kontekstu. Bo oczywiście manipulacji też się można w ten sposób dopuścić, ale to już moim zdaniem nie tyle kwestia formy dyskusji (z cytowaniem bądź bez), ile premedytacji dyskutantów. :)

Diana

czyli filmy ogladasz na komputerku???, czy zasypiasz w kinie po seansie. Nie moge uwierzyc ze ja ztoba dyskutowalem jak ty nawet Departed w KINIE nie widzialas, to nie PRISON BREAK ktory mozna ogladac na komorce. To dlatego film wydaje ci sie standardowy, polecam ogladac filmy Scorsese w kinie, szczegolnie jesli chcesz sie wdawac w dyskusje.

ocenił(a) film na 4
GhostFace

Aha, teraz dochodzimy do tego, że aby dyskutować na temat filmu, trzeba go obejrzeć w kinie. Widzisz, sęk w tym, że większość filmów Scorsese widziałam w warunkach domowych, co nie przeszkodziło mi w zauważeniu ich walorów. A "Prison Break" nie oglądam, bo mnie nudzi. Jeśli zechcesz jednak kiedyś pogadać o filmie, a nie o swoich prywatnych przekonaniach i projekcjach, to mnie poinformuj. Na razie Twój styl dyskutowania przypomina sypanie piaskiem w oczy i komentarze w rodzaju "a twoja mama jest gupia!". EOT z mojej strony, bo mi się znudziło.

Diana

To juz serio ostatni post do ciebie, mozesz dyskutowac ok, ale nie jestes w stanie docenic wszystkich walorow Departed ogladajac film na monitorze. Przed toba jeszcze chyba duuuga droga zeby to zrozumiec. pzdr

ocenił(a) film na 6
Diana

Zgadzam się z Dianą.

Oscar za reżyserie bardzo proszę, nie będę się go czepiał, bo nie ma naprawdę czego. Scorsese dostał Oscara za całokształt swojej talentu i jest on zupełnie zasłużony.

Infiltracja najlepszym filmem ? Duża niespodzianka i jak dla mnie wielkie, wielkie rozczarowanie. Liczyłem na "Małą Miss" która ma coś w sobie, czego pozostałe filmy nie mają. Jest ona prosta i przez to moim zdaniem genialna. Śmieszy, wciąga, uczy. To główna jej atuty. Takich nie ma natomiast słaba i to bardzo Infiltracja. Moim osobistym zdaniem, najlepszy film w danym roku, któremu przyznano Oscara powinien coś pokazywać i mieć jakieś głębsze przesłanie. Wiem, że nie tylko takie filmy dostają Oscary, że są również filmy akcji ale takie po prostu jest moje zdanie. Jeśli już mówimy o filmach akcji, Infiltracja powinna wciągać. Mnie w ogóle nie wciągnęła, tylko nużyła do granic wytrzymałości. Z trudem przebrnąłem przez te 152 minuty, tylko dla tego, że moja przyjaciółka się nim zachwycała. I tu jest właśnie to pokazane. Jednym się Infiltracja może bardzo podobać, uznają ją za genialny film a innym natomiast w ogóle się nie podoba i uznają ją za chałę. U mnie jest tak pomiędzy. Chałą nie jest, bo widziałem gorsze filmy, ale nawet do dobrych filmów jej bym nie zaliczył. Dlatego wystawiłem ocenę 5/10 co w rezultacie daje nam film na OK. Mogło by być niżej ale doceniłem świetne zakończenie, które przypominało mi "Wściekłe Psy" Tarantino i genialną role Wahlberga. Nawet już nie brałem pod uwagę DiCaprio, który mnie zniechęca do wszystkich filmów w których gra ( wiem, że jest dobrym, utalentowanym aktorem, lecz ja tego nie widzę i jest on dla mnie słaby ). Reszta aktorów uszła w tłoku. Co do tego, że Infiltracja jest Remakiem... Często ludzie tu porównują właśnie remaki z adaptacjami książek. Nie wiem co tu porównywać, bo dla mnie osobiście różnią się one od siebie tak jak Lech Kaczyński i Roman Giertych. Remake filmu już był nakręcony, czyli wiadomo czego można się po tym spodziewać a książki nie. Książkę zawsze można inaczej interpretować niż film. I teraz pytanie brzmi. Skoro Piekielna Gra jest lepsza ( większość tak mówi ) to czemu ona nie została takimi nagrodami obsypana jak Infiltracja ? Bo jest z kina azjatyckiego... To jest śmiech na sali. Na Oscarach mówiono, o łączeniu się kultur i tego typu rzeczach. Jednak tak naprawdę są one Amerykańskim świętem kina. Powinna być taka nagroda filmowa, która obejmowała by wszystkie światowe produkcje a nie tylko amerykańskie. Wiem, że są inne nagrody europejskie, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Najdłużej gada się właśnie o Oscarach...

PS. Nie wzorujmy się tylko na ocenach z IMDB, bo to zaczyna drażnić. Zostańmy na Filmwebie, bo chyba tutaj obecnie jesteśmy. Jak już powiedziałem: Infiltracje można kochać albo nienawidzić. Osobiście dla mnie ?Mała Miss? jest filmem roku i w ogóle nie będę patrzeć na Oscarowe Nagrody.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Diana

Infiltracja na oscara zasłużyła. Patrząc na 'konkurencję' pokonuje pozostałe cztery nominacje) "Chłopcy z Ferajny" super film, ale "Tańczący z Wilkami" jeszcze lepszy. Kto powinien wygrać reżyserię to już inna sprawa, trudno mi powiedzieć.

Twierdzenie że to wyrok niesprawiedliwy względem wielu jego naprawdę dużo lepszych filmów nienagrodzonych oscarem jest jak wiadomo idiotyczne. Nie "Chłopcy..." ani "Kasyno" były w tym roku nominowane tylko "Mała Miss", "Listy z Iwo Jimy" etc.

Jeśli chodzi o reżyserię - stuprocentowy faworyt(może 90).

"Amores Perros" był lepszy niż "Babel"(podobno też "21 Gramów")jednak żaden nie został nominowany do 'piątki'. Podobnie można zarzucać 'lepszość' "Godfellas". Ale chyba trudno się nie zgodzić, że to jednak najlepszy film Scorsese od "Kasyna"(lepszy niż "Gangi NY" i "Aviator").

Tak czy inaczej w końcu oscar jest nagrodą za najlepszy film roku a nie najlepszy film danego reżysera. I tak "Titanic" ma 11 oscarów, "Chicago" 7, a "Skazani na Shawshank" żadnego itd, itd. Chyba Stanley Kubrick, Alfred Hitchcock, Robert Altman nie ma żadnego, mimo wielu nominacji. W jednym roku jest więcej dobrych filmów w innym mniej. Takie są zasady. Nie można tego traktować jako 'przylizanie się' członków Akademii Martinowi Scorsese. To przecież nonsens, dziwne że w Polsce akurat się tak to rozpowszechniło.

Czy "Infiltracja" jest remake'em? Owszem opiera się na azjatyckim pomyśle, ale trudno też mówić o remake'u jeśli są nowe postaci(np. w "Internal..." były dwie kobiety a tu jedna łacząca dwóch 'szczurów'), kraj, miasto, okoliczności itd. itd. Jest to od podstaw pisany scenariusz, swego rodzaju adaptacja i tyle.

A takie filmy jak "Mała Miss"... trudno sobie wyobrazić by dostał główną nagrodę. Chyba wtedy byłoby jeszcze więcej kontrowersji, które i tak są bez sensu. Może "Infiltracja" wygrała paroma głosami? Ale wygrała i tyle, taka wola głosujących.
"Mała Miss" więc podobnie jak "Czekolada", owszem przyjemny i mądry film, jednak taki gatunek nie ma za bardzo szans. Raczej jako kino familijne w niedzielne popołudnie w TVN-ie. Poza tym to nagroda zdaje się za całokształt a nie tylko za scenariusz. Przecież w "Małej Miss" ani aktorstwo nie było rewelacyjne, ani było jakichś zapierających dech w piersiach efektów wizualnych czy muzycznych itd. itd.

To że Martinowi nie wychodziło dotąd to nawet się szczerze mówiąc nie przejmowałem i nie zwracałem uwagi, aż tu nagle wielki szum, że 'dotąd niedoceniany, wreszcie zauważony, akt łaski, ukłon, nagroda za całokształt' itd, itd. Dla mnie osobiście wielka bzdura rzucona przez 'expertów' z łossskotu podczas jedynkowej gali o szóstej nad ranem i rozdmuchana w następnych dniach.

Oczywiście oscar za reżyserię już żadnym zaskoczeniem nie był, bo od ogłoszenia nominacji o tym mówiono. Ja nawet wygrałem parę groszy na bet-at-home stawiając na Scorsese, Mirren, Whithakera i Hudson(Dreamgirls).

"Kasyno". Film nie był nominowany, więc wygrać nie mógł, Martin nie był też nominowany za reżyserię. Inne filmy? "Taksówkarza" nie oglądałem, wygrał "Rocky" i tyle, tak zadecydowali liczni członkowie Akademii. Podobnie w 2007 roku. Nie wykluczone, że "Infiltracja" wygrała minimalnie z filmem Eastwooda czy innym.

Jeśli to ma być kara czy policzek dla Martina to po co ma robić jakieś filmy. Najlepsze już zrobił więc lepiej niech da sobie spokój, bo jeszcze(słusznie) dostanie oscara.
Nie można uznać przyznania komuś w uczciwym i tajnym głosowaniu oscara za obrazę geniuszu. Czy to nie idiotyczny paradoks?

Z doświadczenia mogę się domyślać, że nie zmienisz zdania w żadnym miejscu. Odświeżyłem temat bo tak mnie naszło po "Volver" :)
Od bronienia "Infiltracji" zacząłem 'działać' na filmwebie to mam sentyment. To, że uważasz film za przeciętny to Twoja sprawa i szanuję, mnie chodziło tylko o te oscary rzekomo niesprawiedliwe i niepotrzebne obrażanie Scorsese. Pytając już w pierwszym poście kto powinien dostać nagrodę reżyserską nie doczekałem się odpowiedzi. W przypadku filmu zdaje się, że dałabyś nagrodę "Małej Miss" - to powinna być dyskusja w innym miejscu, bo ten wątek za bardzo się tu chyba rozrósł, ale już większe szanse miało przełomowe co by nie mówić "Listy z Iwo Jimy" czy nawet odgrzewane kotlety Alejandro w "Babel".
Dziękuję.
Wszystkiego dobrego i dużo.

ocenił(a) film na 4
sten44

Ehem, rozumiem, że zaciągnął Cię ponownie w te strony sentyment, ale już wszystko na temat "Infiltracji" i Oscarów napisałam. Znów powracasz do "Małej Miss", argumentując, że to film stylistycznie do tej nagrody niedopasowany, do czego ustosunkowałam się już poprzednio. Nadal nie widziałam "Listów z Iwo Jimy", więc nie jestem w stanie w żaden sposób zaktualizować mojej opinii. Dlaczego nawiązywałam do poprzednich dzieł Scorsese - też już wyjaśniałam. :) Wprowadzenie wątku jednej kobiety do amerykańskiej wersji filmu jest zabiegiem wręcz zawstydzającym. Nieznośnie to było hollywoodzkie, sztuczne i naiwne.

Porównanie "Małej Miss", filmu z biglem do ładnej i przyjemnej, ale w gruncie rzeczy schematycznej "Czekolady" jest trochę nie na miejscu, a już zdecydowanie nie na miejscu jest umiejscowienie tego filmu w kategorii "film familijny na niedzielne popołudnie w TVN". Na litość, to przecież nie "Noc w muzeum" czy "Kevin sam w domu"!

Za zapierające dech w piersiach efekty wizualne czy muzyczne to się przyznaje inne, osobne Oscary. :) A w "Małej Miss" aktorstwo było bardzo dobre i na pewno nie ustępowało "Infiltracji", gdzie akurat tylko Mark Wahlberg pozytywnie mnie zaskoczył.

Wiesz, z tym obrażaniem Scorsese to przesadzasz. Jeśli wyrażasz swoje zdanie o dziele, to zdajesz sobie sprawę, że stoi za nim jakiś twórca. Pośrednio zawsze krytyka czy pochwała dotyczy sprawności twórcy.

ocenił(a) film na 10
Diana

Dziewczyno zacznijmy od tego czy ty wiesz czym jest dobre kino gangsterskie ????? "Departed" to ukłon w stronę kina gangsterskiego z lat 50 60 70, dzisiaj dobre kino gangsterskie to rzadkość. Mimo że jest to remake to jest to jeden z najlepszych filmów, ty oceniasz film surowo ale ludzie też go oceniają i obraz nad którym się tak upierasz "Mała Miss" jest daleko w tyle za "Departed" a jak wiesz oba obrazy były nominowane do Oscara, więc czemu Departed cieszy się taką popularnością ???? Oczywiście zdarza się i tak że niekiedy dwa filmy idące w Oscarach łeb w łeb to dzieła ambitne jak to było w roku 2000 kiedy to "Gladiator" i "Przyczajony tygrys, ukryty smok" zbierały główne nagrody a wygrał "Gladiator" co nie znaczy że ten drugi jest filmem złym gdyż film Anga Lee jest również wspaniałym dziełem. Za godnego rywala "Departed" uważam "Listy z Iwo Jimmy" osobiśćie uważam że ten film bije wszystkie inne reżyserskie filmy Eastwooda, dzieło jakże ambitne, i pięknie zreazlizowane i ukazanie bitwy z perspektywy Japończyków. Wracając do Departed to film który trzyma w napięciu, bo do końca nie jesteś przewidzieć co sie stanie w tym filmie, wspaniała gra aktorska Nicholson jako demoniczny gangster coś wspaniałego, no i muzyka też dobrze wykonana motyw Tanga Departed bardzo przyjemny jak i cały soundtrack z filmu. Jeśli ktoś nie lubi dobrych kryminałów czy kina gangsterskiego to się do niego już nie przekona, wiem bo mam podobnie z pewnymi gatunkami filmowymi, ale to nie znaczy że jeśli są dobrze zrealizowane to należy na nich wieszać psy jak ty to robisz. Pozatym jak chcesz coś przyrównać co zasługuje na Oscara obok "Departed" to obejrzyj "Listy Iwo Jimmy" wtedy pogadamy :)

ocenił(a) film na 4
Richard21

Chłopaku, zacznijmy od tego czy umiesz czytać ze zrozumieniem? Napisałam już wszystko, co na ten temat miałam do napisania; jeśli nie chce Ci się czytać całej dyskusji, to wstrzymaj się od głosu, bo komentując pierwszą wypowiedź w tym wątku, nie wnosisz nic nowego, a powtarzasz tylko to, co inni już wcześniej powiedzieli.

Lubię zarówno kino gangsterskie, jak i kryminały, o czym świadczą tego rodzaju filmy zamieszczone w moich ulubionych. Bądź łaskaw nie zgadywać co lubię, a czego nie bez sprawdzenia lub - jeśli Ci się nie chce - zapytania. Stąd właśnie czuję się jak najbardziej uprawniona do krytyki "Infiltracji". Jeśli chcesz dalej dyskutować, to trochę mniej emocjonalnie, za to bardziej merytorycznie proszę.

ocenił(a) film na 10
Diana

Ale proszę bądz troszkę poważniejsza, przejrzałem twoje dane na filmweb jakie znalazłem i nie mów proszę że lubisz kino gangsterskie, skoro masz 3 lub 4 tytuły w ulubionych filmach i swoich recenzjach, widzę że głównie dominują u ciebie dramaty, owszem znalazły się ze 3 lub 4 tytuły gangsterskie ale skoro już sie tak upierasz że lubisz filmy gangsterskie i kryminały niech ci będzie. Nie mów że to błąd przyznanie Oscara dla Scorsese, tym filmem w pełni na niego zasłużył, jedynym godnym rywalem tego filmu są tylko i wyłącznie "Letters from Iwo Jima" piękny film bardzo realistyczny i w oryginalnym języku Japończyków co jest bardziej realne na +, Inflirtacja to świetne dzieło posiadajacę wszystko co powinno mieć dobre kino gangsterskie suspense, strzelaniny ale bez przesady bo to nie kino akcji, trzyma w napięciu jak najbardziej samo ukazanie kto kogo pierszy dopadnie gdzie i kto jest wtyką, świetna muzyka, no i gra aktorów pisałaś że bardzo znana obsada aktorska, ale niby czemu to przeszkadza Lucas gdy brał Harrison Forda do "Star Wars" zrobił bardzo dobry ruch, Ford nie był jakąś wielką gwiazdą, czy zatrudnienie Stevena Seagala do filmu "Nico" to był zły ruch mało znany aktor a film był hitem, tak więc moim zdaniem czy damy gwiazdę pokroju Jacka Nicholson czy jakiegoś świeżo upieczonego aktora niema znaczenia, liczy się efekt ich gry aktorskiej, a że Nicholson Dammon Sheen to dobrzy aktorzy to Scorsese zrobił dobre posunięcie, zatrudniając ich do swojego filmu i nie wmówisz mi że żle grali, bo nawet zdaniem wielu krytyków Nicholson przywyższył grą aktorską Erica Tsanga. Może jestem młodą osobą bo mam 22 lata ale w filmie siedze od dziecka to moje hobby pasja, więc nie myśl że gadasz z jakimś tam ziomkiem z osiedla co niema zielonego pojęcia o tematyce filmu oglądam większość gatunków fimowych od filmów akcji po westerny... Bronię tego filmu dlatego że dzisiaj dobre produkcje są rzadkością, filmy robi się przez siłe z bogatą obsadą aktorską która nie zawsze wychodzi na dobre, ale w tym przypadku tak nie jest... Szczerze polecam "Letters From Iwo Jima" jak chcesz przyrównywać coś do "Departed" to przyrównaj ten film daletgo że ta POZYCJA również startowała o Oscara za najlepszy film i reżyserię.

ocenił(a) film na 4
Richard21

Ja naliczyłam 10 filmów w ulubionych, które można zaliczyć do szeroko pojętej konwencji kina gangserskiego/kryminału. Nie wiem jakim cudem wyszło Ci 3 lub 4 (a przecież fakt, że jest ich 10 w ulubionych sugeruje, że musiałam ich zobaczyć znacznie więcej). Znów się powtarzasz - suspens, dobra muzyka, dobra gra aktorska, trzyma w napięciu - to wszystko słowa-wytrychy, dzięki którym możesz wprawdzie wyrazić swój zachwyt jakimś dziełem, ale na dyskusję o konkretach to za mało. Nicholsona bardzo lubię, to samo z diCaprio, nie możesz mi więcej zarzucić, że jestem do nich uprzedzona. Nicholson moim zdaniem trochę tu przeszarżował, jego rola to groteskowe skrzyżowanie Jacka Torrance'a i Jokera. Nie kupuję tego pomysłu na tę kreację. Porównywać z oryginalną rolą nie mogę, bo nadal nie widziałam pierwowzoru.

"Może jestem młodą osobą bo mam 22 lata ale w filmie siedze od dziecka to moje hobby pasja, więc nie myśl że gadasz z jakimś tam ziomkiem z osiedla co niema zielonego pojęcia o tematyce filmu oglądam większość gatunków fimowych od filmów akcji po westerny"

Gdzie Ci coś takiego zarzuciłam czy choćby zasugerowałam?

"Bronię tego filmu dlatego że dzisiaj dobre produkcje są rzadkością, filmy robi się przez siłe z bogatą obsadą aktorską która nie zawsze wychodzi na dobre, ale w tym przypadku tak nie jest... "

Co do pierwszej części Twojej wypowiedzi - pełna zgoda. Co do drugiej - no cóż, ja właśnie uważam, że "Infiltracja" nie wybija się szczególnie ponad ten poziom przeciętności. A jeśli nawet uznać, że "na bezrybiu i rak ryba" to specjalnym komplementem to nie jest. :)

ocenił(a) film na 10
Diana

Nicholson moim zdaniem trochę tu przeszarżował, jego rola to groteskowe skrzyżowanie Jacka Torrance'a i Jokera. Nie kupuję tego pomysłu na tę kreację.

Twoim zdaniem dokonał szarży buhahaha. Zawód aktora to taka czynność która nie tylko polega na graniu czegoś nowego, w pewnych sytuacjach film a niekiedy rola zmusza aktora był zagrał kogoś w stylu swoich poprzednich postaci, ale wiesz twoje porównanie tej roli do filmów "Batman" i "Lśnienie" jest śmieszne. Ogromnie lubię i szanuje Nicholsona, i równie dobrze mogę też przyrównać jego grę aktorską w tym filmie do roli z filmów "Witches of Eastwick" jako Daryl Van Horne "A Few Good Men" jako Płk. Nathan R. Jessep tutaj pokazał naprawdę klasę jego teksty z tego filmu znam na pamięć, szczególnie utknęła mi w pamięci końcówka filmu na sali sądowej która była ostra, i tu też możesz przyrównać tamte role do "Departed". Natomiast każda postać jaką stwarza aktor jest czymś indywidualnym, tak było z Harrisonem Fordem w "Raiders of the Lost Ark" czy "Fugitive" tak było z Melem Gibsonem w "Braveheart" można by tak wymieniać w nieskończoność, aktor może wzorować się na roli ale tworzy coś zupełnie nowego... Więc twoje zdanie jest jak lokata. Bez sensu!

Co do reszty wypowiedzi jak ktoś czegoś nie lubi czy nie rozumie to mu się tego nie przetłumaczy, więc nie mam zmiaru wysilać się i męczyć nad słowami jaki ten film jest wspaniały, dla mnie jest to perełka dla ciebie nie i na tym koniec zdania.........

ocenił(a) film na 9
Richard21

"[...]więc nie mam zmiaru wysilać się i męczyć nad słowami jaki ten film jest wspaniały, dla mnie jest to perełka dla ciebie nie i na tym koniec zdania........."

I dobrze ;> Bo ta dyskusja jest dosyć jałowa.
"Listy z Iwo Jimy"? Bez jaj, już prędzej "Babel" nawet. "Listy..." to niby przełom, bo Amerykanie są po drugiej stronie, tylko za to pewnie nominacja. Ale oczywiście to nie to forum ;>

ocenił(a) film na 4
Richard21

"i tu też możesz przyrównać tamte role do "Departed".

Nie widzę podstaw.

"Natomiast każda postać jaką stwarza aktor jest czymś indywidualnym"

Powinna być, zgadza się. Czasami jednak aktor sięga po autoironię i odniesienia. Czasami się to sprawdza, czasami nie. Tutaj według mnie się nie sprawdziło. Moje zdanie oczywiście może Cię śmieszyć, tyle że Twoje rozbawienie nie jest żadnym argumentem w dyskusji.

"Co do reszty wypowiedzi jak ktoś czegoś nie lubi czy nie rozumie to mu się tego nie przetłumaczy"

A ja nie lubię czy nie rozumiem? Podpowiem, że ani jedno, ani drugie. :) Lubię Nicholsona i DiCaprio, o czym już pisałam, lubię kino gangsterskie/kryminały, o czym też już było. No i lubię filmy Scorsese. Więc pudło. :) Rozumieć wiele tu nie trzeba, bo wyłożone jest wszystko jak kawa na ławę. Ale generalnie masz rację - Tobie się "Infiltracja" podoba, mnie - nie.

A ponieważ, jak się zarzekasz, nie jesteś "jakimś tam ziomkiem z osiedla", fajnie by było na przyszłość unikać w dyskusji takich "argumentów" jak: "buhahaha", "Więc twoje zdanie jest jak lokata. Bez sensu!". Staram się traktować każdego dyskutanta poważnie i uprzejmie, póki i on traktuje mnie poważnie i uprzejmie.

ocenił(a) film na 10
Diana

Poważnie i uprzejmie...... śmiesz przyrównywać rolę z "Departed" Nicholsona do "Lśnienia" i "Batmana" a w "Ludziach Honoru" i "Czarownicach z Eastwick" nie zauważyłaś podobieństw. W tym momencie sama się ośmieszasz, bo widzisz tylko to co chcesz widzieć. Każda postać z tamtych filmów to zupełnie inna postać złożona psychologicznie, co widać na pierwszy rzut oka. I ludzie cię mają traktować poważnie ??? WOLNE ŻARTY.

ocenił(a) film na 4
Richard21

Im ja spokojniej, tym Ty agresywniej. Mam prawo do własnej interpretacji, tak jak Ty masz prawo do swojej. Zastrzeganie się, że "nie jesteś jakimś ziomkiem z osiedla" nic nie da, skoro przeczy Twoim słowom styl dyskusji. Zechcesz kiedyś wykazać minimum szacunku dla oponenta, to się odezwij. Z mojej strony EOT.

ocenił(a) film na 9
Diana

"Czekolada" na pewno nie jest gorszym filmem niż "Mała Miss", a podobieństwo, choćby podobny ironiczny humor są dość łatwo zauważalne. Oba filmy też podobnie 'słodkie'.

Masz rację, że "Małą Miss" nie jest z pewnością schematyczna. Ale czy "Czekolada" jest?
Nie, nie jest.

Pisząc o obrażaniu Martina mam na myśli "[...]aż tu nagle wielki szum, że 'dotąd niedoceniany, wreszcie zauważony, akt łaski, ukłon, nagroda za całokształt' itd, itd.[...]".
Zwłaszcza przyznanie nagrody za perfekcyjną zdaje się pracę reżyserską[ja ekspertem nie jestem, ale krytyka nie była tu podzielona], że grono kilkuset niekoniecznie znających się osób 'naprawia[rzekome] błędy przeszłości popełniając kolejny błąd' czy, że 'Scorsese dostał Oscara za całokształt' - jak wtóruje Ci Auxsios.
W tym właśnie miejscu się mylisz.

ocenił(a) film na 4
sten44

"Mała Miss" słodka? E, tam. Słodko-gorzka, z przewagą dziegdziu, szczególnie w końcówce. :) A "Czekolada" to taka śliczna bombeczka, pusta w środku. O tym już było, choćby w 10 razy lepszej "Uczcie Bebette".

"Pisząc o obrażaniu Martina mam na myśli "[...]aż tu nagle wielki szum, że 'dotąd niedoceniany, wreszcie zauważony, akt łaski, ukłon, nagroda za całokształt' itd, itd.[...]".

Ale to nie ja pisałam. :)

"Zwłaszcza przyznanie nagrody za perfekcyjną zdaje się pracę reżyserską (...)"

A o Oscarach za reżyserię też wyraziłam swoje zdanie. :)

ocenił(a) film na 9
Diana

""Mała Miss" słodka? E, tam. Słodko-gorzka[...]"
Owszem, podobnie jak "Czekolada" ;> Z jakimś tam happy endem na końcu.

ocenił(a) film na 4
sten44

Widocznie nie dla mnie. "Czekolada" to IMO czysty hollywoodzki lukier, "Mała Miss" to zjadliwa satyra.

ocenił(a) film na 9
Diana

Zjadliwa satyra - jakie idealne określenie na europejski konserwatyzm średniego miasteczka tak wykpiony w "Czekoladzie".

ocenił(a) film na 4
sten44

Primo - zależy jak wykpiony. Secundo - w "Czekoladzie" kpimy sobie z prowincjonalnego konserwatyzmu, w "Małej Miss" - z ogólnonarodowych trendów. To spora różnica.

ocenił(a) film na 9
Diana

"kpimy sobie z prowincjonalnego konserwatyzmu" - który jest zjawiskiem ponadnarodowym, wręcz globalnym ;)
Tak czy inaczej trudno powiedzieć, że jedna satyra jest bardziej zjadliwa niż druga(zwłaszcza jak jak "Mała Miss" miałaby być 'jedna' ;>)

ocenił(a) film na 4
sten44

Inaczej - "Czekolada" faktycznie skupia się na prowincjonalnym konserwatyzmie i jako taka może mieć wymowę uniwersalną. "Mała Miss" odnosi się do American dream, więc do pewnych trendów ogólnonarodowych (też oczywiście do zastosowania globalnie, ale jednak inny był punkt wyjścia). A co do "zjadliwości" to jednak bronię "Małej Miss"; w "Czekoladzie" wszystko jest gładziutkie i poprawne, próżno szukać takiej genialnej w swej złośliwości sceny jak taniec Olive przez oburzoną publiką. :)

ocenił(a) film na 9
Diana

Ok, niech będzie. Nie muszę mieć ostatniego słowa ;>

ocenił(a) film na 9
Diana

"A o Oscarach za reżyserię też wyraziłam swoje zdanie."
Bądź łaskawa przypomnieć, bo tu właśnie niesłusznie jak się okazuje, podejrzewałem Cię o 'Oscara za całokształt' i 'naprawianie błędów popełniając kolejny'.

"Nie, nie przekonuje mnie argument, że Scorsese zasłużył poprzednimi dziełami i Akademia musiała naprawić swoje błędy. Błędów nie naprawia się, popełniając kolejne. Daliby mu Oscara za całokształt i byłoby po sprawie."
Pisząc 'mu' dość wyraźnie sugerujesz, że mówisz o indywidualnej nagrodzie. Oscara za film otrzymują zdaje się producenci. Poprawcie mnie jeśli się pomylę.

ocenił(a) film na 4
sten44

Słusznie, słusznie, ale poprzednio wyraziłeś się nieprecyzyjnie. :) Natomiast nie była to obraza, tylko ocena dzieła, nierozerwalnie związana z oceną twórcy.

To, że Oscara za film otrzymują producenci (pajacyki wykładający kasę) to jakby kwestia koniunkturalna. Nadal uważam, że jest to jakaś niesprawiedliwość i niespójność, jeśli chodzi o nagrodę za reżyserię.

ocenił(a) film na 9
Diana

No, tak, ale przecie najlepszy film to nie sama reżyseria, ale i inne elementy. Tu właśnie przyczepiam się się do "Małej Miss" - świetny scenariusz, ale poza tym nie ma specjalnie dodatkowych fajerwerków.
W "The Departed" była dobra i reżyseria i scenariusz i strona techniczna, montaż, muzyka i inne różne takie. Do tego grają świetni i uznani aktorzy.

Oscar za reżyserię? Wielokrotnie było, rezultat przewidywalny od ogłoszenia nominacji. Zmowa jurorów mnie nie przekonuje.

ocenił(a) film na 4
sten44

Lecz przecież reżyser czuwa nad całością. :) Wciąż jest tu jakaś niespójność. Dle mnie rozdzielność nagród za najlepszy film i reżyserię, za przeproszeniem kupy się nie trzyma. ;)

ocenił(a) film na 9
Diana

Sporo w tym racji. Choć nie zawsze reżyser skrupulatnie instruuje tych od muzyki, zdjęć, efektów. Szczególnie jak robią to najlepsi spece na świecie.
Nie wiem dokładnie jak to jest, ale fakt, na pewno większa rola reżysera niż pajacyków.
Można chyba rozumieć, że to po prostu taka nagroda ogólna, bez konkretyzowania. Zauważ, że "Crash" reżyseruje Paul Haggis, bardzo doświadczony scenarzysta, w tej roli można powiedzieć debiut na światowym poziomie. Trudno powiedzieć co przeważyło o zwycięstwie filmu, doskonały scenariusz czy może świetna reżyseria(tutaj to sam koleś, ale lepszy przykład nie przyszedł mi do głowy ;)

ocenił(a) film na 10
Diana

Może mi się tylko tak wydaje, ale przy obecnych ilościach produkcji filmowej oczekiwania/kryteria widzów stały się zbyt wygórowane:/, ale moim subjektywnym zdaniem naprawde barzdo dobry film i najlepsza produkcja 2006 roku.

Diana

a mi sie film podobał;)zasłużył na Oscara;)i trzyma w napięciu;)tyle,pzdr:)

katie03

mi też się podobał, długi niestety ale dzięki dobrej obsadzie i grze trzymał mnie w fotelu ;-)
napięcie pojawiło się u mnie dopiero po jakimś czasie ale jak wzięło tak trzymało do końca.
Myślałam , że inaczej się skończy może nie happy endem ale , że "dobry szczur" przeżyje.<;-p>
film "coś" w sobie miał ale też "czegoś" mu brakowało.
Trochę miejscami pogmatwany ale b.ok ;-)

ocenił(a) film na 8
eda

fajna dyskusja,chyba w końcu obejrzę ten film ;-)

ocenił(a) film na 9
fenix

Zdecydowanie polecam jeśli jeszcze się wahasz.
Ale to już wiesz ;>

fenix

Jak dla mnie dyskusja średnia, jednym się film podoba innym nie, niby wszyscy deklarują, że każdy ma prawdo do własnego zdania, ale czy tak jest do końca, jakoś po przeczytaniu całego forum tego nie widzę (wyjątki potwierdzają regułę).

Ja film obejrzałam wczoraj. Pierwsze podejście: zasnęłam po drugiej minucie, to jednak nie była wina filmu a mego zmęczenia. Zresztą dobrze się stało, gdyż po drzemce nastąpiło drugie podejście. Film mnie wciągnął. Ostatnie dwie do pięciu minut oglądałam prawie z nosem przy monitorze.

I teraz moja opinia. Dawno nie widziałam tak dobrego filmu z tego gatunku. Nawiązujący powiedziałabym do lat 70 tych. Jak już to ktoś wcześniej wspomniał, mam podobne odczucie porównawcze, jeśli chodzi o końcówkę, a mianowicie Wściekłe psy (W zasadzie skojarzenie oczywiste, ale nie dla każdego). Film na płytce miałam jakieś 3-4 miesiące. Dlatego też zupełnie zapomniałam, że zgrałam go jako zwycięzcę oskarów. Oglądałam go bez tego obciążenia.

Moim zdaniem film świetny. Nie lubię Nicholsona a właściwie nie lubiłam, choć to się jeszcze okaże. Nie neguję jego umiejętności aktorskich, chodzi raczej o to, że zawsze coś w jego roli mnie odpychało. W przypadku Infiltracji tego nie było,jego gra był dla mnie świetna. DiCaprio jedna jego rola wcześniej mnie urzekła a było to w przypadku Co gryzie Gilberta Grape'a. Później długo, długo nic. W Infiltracji polubiłam go na nowo a właściwie nie jego a raczej dobrze zagraną rolę. Napocił się widać mocno i dało to dobry efekt. Gra Damona nie była zła, ale czegoś mi w niej zabrakło(gra kilku min to dla mnie za mało). Wahlberg muszę przyznać zdecydowanie lepiej wykreował swoją rolę. Z pozoru wydaje się prosta, ale myślę, że sprawiła to po prostu dobra gra.

Co do słuszności przyznania Infiltracji oskara. Nie jestem w stanie wskazać moim zdaniem najlepszego filmu z 5 nominowanych bo jak się okazuje (sprawdziłam właśnie listę nominowanych) został mi jeszcze jeden do zobaczenia tj. Mała Miss. Co do czwórki to:
Królowa mnie nie porwała, dałabym jej 4,5/10
Babel też mnie nie zachwycił, ale też mnie nie rozczarował kompletnie, trochę nadużywana ostatnio koncepcja filmu, ale jak dla mnie wypadł całkiem dobrze, 5,5/10 może nawet 6/10 po zastanowieniu
Listy z Iwo Jimy to jak dla mnie konkurent Infiltracji, najlepszy film Eastwooda, zdjęcia, aktorzy, po prostu nic dodać nic ująć 9/10
I jak się do tego ma Infiltracja.
Decyzje akademii zawsze budziły, budzą i napewno będą budzić kontrowersje.
Mnie się film podobał dałabym mu 9/10 (do 10 mu dużo brakuje ale wrażenie na 9 wywarł, a to zasługa Scorsese, Nicholsona, DiCaprio i Wahlberga.

Ot tyle a może aż tyle z mej strony.

ocenił(a) film na 4
slonko_st

Ja tylko nawiążę do tego:

"Jak już to ktoś wcześniej wspomniał, mam podobne odczucie porównawcze, jeśli chodzi o końcówkę, a mianowicie Wściekłe psy (W zasadzie skojarzenie oczywiste, ale nie dla każdego)"

Dla mnie - nie. Mogłabyś wyjaśnić?

Diana

Nie wiem czy komuś wcześniej chodziło o to samo co mnie.
Spodziewałam się końcówki w stylu wygra dobry zabijając złego. Pozabijali się wszyscy. Tylko o takie nawiązanie mi chodziło do Wściekłych Psów.
Jeśli jakieś inne przyjdzie mi do głowy to napewno dopiero po dłuższej analizie filmu a nie 20 godzin po obejrzeniu.