PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=375629}
7,9 392 303
oceny
7,9 10 1 392303
6,0 46
ocen krytyków
Interstellar
powrót do forum filmu Interstellar

Zacznę od tego, że uwielbiam ten film. Tak właśnie. Niemniej, chciałbym go uwielbiać bardziej. Szkoda że się nie da.

A to dlatego, że film ma sporo problemów, i to strasznie rozczarowującej natury (nie spodziewałem się tego po Nolanie).

Po pierwsze - ludzie w filmie Nolana znów nie mówią jak ludzie, co chwilę rzucają jakieś pretensjonalne przemowy, i na dodatek większość z nich jest bezwstydnie ekspozycyjna. Nolan ustawia sobie dialogami motywacje postaci, wyjaśnia oczywiste punkty fabularne, itp itd TO NIE JEST SUBTELNE KINO.

Po drugie - Wymierna miłość która ratuje ludzkość. Nawet nie chcę mi się komentować. Mam nadzieję że kiedyś zrobi sequel w którym to chciwość albo zazdrość będzie wymiernym uczuciem.

Po trzecie - Co to za leniwa Deus ex machina pod koniec? Cooper poświęca się, leci w czarną dziurę, a tam - bardzo wygodnie - znajduje się wybawienie, umieszczone przez ludzi z przyszłości, bo CZEMU NIE. Jeśli nie ma kto ratować bohaterów, niech zrobią to super zaawansowani ludzie, nawet nie trzeba będzie tłumaczyć jak to zrobili, bo i tak nie zrozumiemy. W końcu oni żyją w czwartym wymiarze, a my tylko w trzecim.

Po czwarte - Narracja kuleje. W ogóle nie działa to skakanie między dwoma liniami fabularnymi - Cooperem i Murph. W pewnym momencie zupełnie z dupy stara się podkręcić napięcie, i przeplata sceny bójki z Damonem, i sceny z podpaleniem pola przez Murph. Ale gdy Damon ginie, Nolan nagle porzuca drugą linie fabularną (tą z Murph) i wisi ona w powietrzu do czasu aż Cooper wpadnie do czarnej dziury. Nie dość że nie prowadzi konsekwentnie historii, to jeszcze na siłę wpakowuje motyw ze złym bratem Murph, który bierze się znikąd i jest zwykłym zapychaczem.

Po piąte - MATT DAMON. Jego postać. Tragedia. Przecież ta cała akcja z "muszę zabić wszystkich bo przeszkadzają mi w moim planie" jest wyjęta z jakiegoś kiepskiego polsatowskiego hicioru dnia. Znów na siłę Nolan znajduje Villaina, bo najwidoczniej uznał że musi być więcej supsensu. Takie uatrakcyjnianie fabuły schematycznymi postaciami szalonych dałnów nigdy nie jest fajne. Tak jakby Damon nie mógł powiedzieć "sory, skłamałem, ta planeta nie nadaje się do zamieszkania, jeśli chcemy uratować ludzkość musimy lecieć na kolejną planetę". Aaa bo on był szalony bo siedział tam tyle czasu sam! W takim razie ciekawe czemu murzyn nie zwariował, jak zostawili go na statku samego na prawie 3 dekady.

Podsumowując, Interstellar ma często mechaniczne dialogi, ma gównianą teorię o miłości, ma schematyczny i TANI zwrot akcji w postaci szajbniętego czarnego bohatera, ma niekonsekwentnie prowadzoną historię i niepotrzebne dodatki fabularne typu "zły brat Murph nie chce się przeprowadzić".

ocenił(a) film na 9
Sebafilmweb

Zachowanie Manna sztuczne? Ono bylo w mojej opinii wlasnie bardzo ludzkie, typowo ludzkie.

ocenił(a) film na 9
ocenił(a) film na 9
Pshemyslav

Mozna zwariowac z tym portalem, znowu znikaja posty...

Sebafilmweb

W temacie "kto (nie) zwariował i dlaczego" odpowiedź jest prosta - poprawność polityczna. Nawet rozmowa w szkole: dyrektor - czarnoskóry - kroczący drogą rozsądku, szukający rozwiązań, mentor pokazujący kierunek kształcenia dziecka. Nauczycielka - biała idiotka, miotająca się na ścieżce teorii spiskowych, nawet z nieźle zagranym jakimś obłędem w oczach, nie przyjmująca argumentów, które podważają jej przekonania, "bo tak napisali w Bardzo Grubej Książce, więc na pewno nie kłamali".

ocenił(a) film na 10
grzef

w sumie to nie zwróciłem większej uwagi na tą scenę w szkole.Oczywiście odniosłem takie same wrażenie odnośnie zachowania czarnego dyrektora i "dziwnej" blond-rudej nauczycielki. Tylko nie zastanawiałem się nad znaczeniem tej sceny i czy rzeczywiście coś konkretnego Nolan chciał nią pokazać.

ocenił(a) film na 9
Sebafilmweb

Amen :)

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

Z jednej strony komunały rzucane przez bohaterów są wadą, ale niestety na tym polega w scenariuszu zadanie bohaterów. W poradnikach scenariopisarstwa wiele razy wspomina się o tym,że naturalne dialogi, które słyszymy na co dzień są nie do przeniesienie na ekran i zwyczajnie nudzą. Pełno w nich przecinków, westchnień, dziwnych przystanków, gadki szmatki o niczym. W filmie każde słowo ma swoją wagę i musi czemuś służyć, postaci nie mogą rozmawiać przez 10 minut o dupie Maryny, bo mają istotny cel w fabule i ich rozmowa musi coś przekazać. Jasne, zdarzają się ludzie, którzy mają to gdzieś np. Tarantino, ale jego filmom to nie szkodzi, bo zwykle ich fabuła płynie sobie obok tych dialogów, radzi sobie bez nich, bohaterowie mają być wyraziści w jego kinie, nie mają mówić mądrze i potrzebnie, mają to robić fajnie. Nolan woli za pomocą swoich bohaterów prezentować świat przedstawiony, co niestety w wielu przypadkach prowadzi do łopatologii. W innym przypadku posądzony byłby o to,że nie da się go zrozumieć.

ocenił(a) film na 10
katedra

Za każdym razem jak ktoś mi piszę o jakichś poradnikach i standardach mam ochotę złapać go za głowę, przytargać pod tv i puścić mu 'Adaptację' Kaufmana.
"naturalne dialogi, które słyszymy na co dzień są nie do przeniesienie na ekran" Serio? Nie widziałeś nigdy filmu Jarmusha? Albo Mameta, który przed Sorkinem jest najbardziej cenionym scenopisarzem właśnie ze względu na super realistyczne dialogi. Nie mówię że Interstellar taki musi być, ale jeśli rozmowy powinny czemuś służyć, to będzie to kreślenie postaci i ich relacji, a nie robić setup dla jakichś punktów fabularnych.

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

Jeśli chcesz posłuchać superrealistycznego dialogu posłuchaj rozmowy jakichś obcych ludzi w tramwaju. Przekonasz się jak bardzo nudny i niezrozumiały jest taki dialog. Dialogi u Jarmusha, Mameta czy Tarantino są dokładnie przemyślane i napisane zgodnie z poradnikami. Z tym, że służą akurat czemuś innemu niż objaśnianiu akcji.

Weźmy sytuację całkowicie odwrotną.
TVNowskie produkcje typu W-11, Detektywi, Szpital, Szkoła. Narrator objaśnia to, co jasno i klarownie powiedziała przed chwila postać - wydaje się to głupotą do potęgi, ale to też jest w poradnikowy sposób uzasadnione. Te seriale bowiem są przeznaczone do oglądania tyłem podczas gotowania obiadu, przy gwarze dzieci i innych niezainteresowanych osób. Aby były zrozumiałe muszą być takie.

ocenił(a) film na 9
Leszy2

"Jeśli chcesz posłuchać superrealistycznego dialogu posłuchaj rozmowy jakichś obcych ludzi w tramwaju. Przekonasz się jak bardzo nudny i niezrozumiały jest taki dialog."

Nie do konca. W tramwaju jest zazwyczaj sporo ludzi - obcych sobie osob - i rozmowa np. jakies pary jest najczesciej wywazona i dosyc sztuczna, wlasnie z uwagi na to, ze ta para ma swiadomosc ze inni slysza co oni do siebie mowia. Dlatego takie rozmowy sa zazwyczaj nudne . Naturalne dialogi maja miejsce w domu, na prywatnym gruncie, nie publicznym. Nawet programy typu reality show, rozmowy w nich nie sa dialogami superrealistycznymi.

ocenił(a) film na 8
Aretus

W pewnym stopniu tak, ale zawierają ten niepożądany element czyli nieprawidłowości wymowy i składni, jąkanie się itp. a przede wszystkim kod jakim posługują się osoby, które wiedzą o czym mówią, pełen skrótów myślowych.
Programy reality show, oczywiście że dialogi są nierealistyczne, bo nie ma programów nie reżyserowanych - wiem coś o tym.

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

Dlaczego odsyłasz mnie do marginalnych przypadków ? Przecież większość scenariuszów jest napisana tak,aby z dialogów można było coś wynieść, a nie są one jedynie suchym tłem, fajnymi cytatami czy dobrze się ich słucha. Jasne, w filmie takim jak Przed północą to jak najbardziej wskazane, ale w filmie o podróży między wymiarami?

ocenił(a) film na 10
katedra

Nie mówię że Interstellar taki musi być, ale jeśli rozmowy powinny czemuś służyć, to będzie to kreślenie postaci i ich relacji, a nie robić setup dla jakichś punktów fabularnych.

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

Mówisz tak jakby ludzie nie płakali na widok scen z relacjami ojciec-córka

ocenił(a) film na 10
katedra

Fakt, ich sceny były lepiej napisane, nawet jeśli większość relacji była urobiona bardziej przez niezliczone sceny płaczu. Nadal, ogromna część dialogów to ekspozycja albo nadprzyrodzone teksty które nikt w życiu by nie powiedział w rozmowie z kimś innym. "We used to look up at the sky and wonder at our place in the stars, now we just look down and worry about our place in the dirt."

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

Pewnie,że nikt by tak nigdy do nikogo nie powiedział, ale jeśli pod tym kątem patrzeć na filmy to większość scenariuszów jest do kosza. A te świetne skrypty powinny bazować na dialogach:

-Co tam?
-Nic, a u ciebie?
-Spoko.
5 minut ciszy
-Widziałeś ten filmik na yt z kolesiem, co udaje wieloryba?
-Hehe no, polewkowy hehe
-No, w uj polewkowy hehe

ocenił(a) film na 10
katedra

Jakiś dialog głąbów, i to też wyjęty nie z tej rzeczywistości, a z jakiejś przerysowanej kreskówki. Świetne skrypty powinny bazować na dialogach:

-You know, that's what I hate: when you start talking like this, like you just pull in these things from the shit you read, and you haven't thought it out for yourself, no bearing on the world around us, and totally unoriginal.
-Okay, great. Personal attacks now, is that it? I thought we were beyond that.
-It's like you just pasted together these bits and pieces from your "authoritative sources." I don't know. I'm beginning to suspect there's nothing really in there.
-Suspect? You're beginning to suspect? Oh, that's rich, that's really rich. So what? At least what is there, is based on good sources.

I to jest jak ludzie mówią, żadne "Co tam" "nic a u ciebie?"

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

Niestety to jest dialog wyjęty z życia, to słyszy się na przystankach autobusowych, podczas spaceru chodnikiem.
Nawet Linklater nie tworzy zarąbistych dialogów wyjętych z życia. Często wkłada w usta postaci zbyt przerysowane dialogi o dupie Maryny, które niby mają zahaczać o jakieś filozoficzne bzdury. Tak jak gadasz z kumplem przy piwie, z mamą o podczas obiadu czy ze śmieciarzem, który nie chce zabrać twoich posortowanych śmieci - te dialogi nie nadają się na ekran. Jakkolwiek świetnie by brzmiały i jakkolwiek udawałabyś w nich luzaka i śmieszka - to po prostu dialogi o niczym, nic nie warte podczas budowania świata przedstawionego czy charakteryzowania postaci. Ok, każdy w swoim mniemaniu myśli,że w sposób inteligentny rozmawia z kimś tam, prawda jest jednak taka,że lwia część społeczeństwa udaje lub stara się w dialogu z innymi, zwłaszcza w miejscach publicznych, szpanować coraz bardziej kwiecistymi zwrotami i słowami, które nie mają sensu, bo rozchodzi się o to czy kanapka z serem jest bardziej tucząca aniżeli kanapka ze smalcem.

ocenił(a) film na 10
katedra

Wiadomo, można gadać o niczym, ale nie każda zwykła codzienna rozmowa jest o kanapce czy pogodzie (chociaż z rozmowy o niczym też można charakteryzować postać i budować świat przedstawiony, jeśli reżyser uprze się że chce zrobić super realistyczny film w którym pokaże że prawdziwe relacje ludzi to wyuczone schematy, albo że ludzie nie mają nic do powiedzenia ale gadają bo nie treść ma znaczenie ale samo zjawisko rozmowy)
Linklater tworzy dialogi wyjęte z życia wtedy kiedy chce, o filozofie zahacza też kiedy chce, to zależy od filmu. W Waking Life jest mnóstwo przerysowania, za to w Slackerze wcale.

ocenił(a) film na 10
katedra

*gdyby jeszcze istniała kreskówka parodiująca intelektualną niemoc gimbazy, mógłbyś pisać super odpowiednie dialogi

ocenił(a) film na 10
M0RiARTY

wyskakuje mi że odpowiedziano ale nic nie widać, ten filmweb juz mocno ssie

ocenił(a) film na 10
ocenił(a) film na 4
M0RiARTY

Czasem się zdarza taki piękny moment gdy ma się poczucie, jakby ktoś napisał dokładnie to, co sam myślę o filmie. xD

M0RiARTY

Zgodzę się z Tobą, a od siebie dorzucę jeszcze takie rozmycie emocji i dość infantylne zawiązywanie akcji. Dziwi mnie naiwność scenariusza, zwłaszcza fakt, że gospodarze najpilniej strzeżonej bazy NASA już po kilkunastu minutach od schwytania intruza (jakim niewątpliwie był główny bohater sparaliżowany przez stróżującego robota) przedstawiają mu cały misterny plan budowany przez dziesięciolecia, jakby ujrzeli w nim mesjasza. Zastanawia mnie także mentalność Amerykanów, skoro sprzeczka rodzinna musi kończyć się spaleniem ojcowizny i zasadzeniem się na brata (który w zasadzie wcześniej w ogóle nie zdradzał żadnych oznak niezrównoważenia) z gazrurką. Może to różnice kulturowe, ale do mnie takie rodzinne dramaty nie przemawiają. Film miał bardzo duży potencjał, ale zupełnie nie rozumiem po co wtapiać w ciekawą koncepcję takie wątki filmu klasy B?

ocenił(a) film na 9
zielonycesar

hm... ponieważ był obecnie jedynym pilotem 'statków kosmicznych' który robił to normalnie, a nie tylko na symulatorze?
Bo dokładnie wiedzieli kim jest ponieważ już wcześniej pracował dla NASA? Znał się osobiście z profesorem który był jednym z zarządzających bazą? W obliczu końca świata wtajemniczenie takiej osoby raczej nie wiele zmieniało.
Podpalenie nie było wynikiem sprzeczki i prostackim złośliwym działaniem tylko służyło odciągnięciu brata od domu. Raczej niska cena za ocalenie całej rasy.

Pshemyslav

Skoro był jedynym pilotem latającym na prawdziwym sprzęcie, to dlaczego po prostu NASA nie znalazła go i nie zaoferowała mu tej misji? Jakoś wybitnie się nie ukrywał. Posługiwał się swoim nazwiskiem, o jego przeszłości wiedziano w szkole, do której chodziły jego dzieci dzieci, pamiętał go profesor, itd. Niby błaha sprawa, a irytuje, jak wiele innych w tym filmie.

DerMeister

Według mnie ewidentnie widać, że założeniem było nie wysyłanie na misje osób z rodzinami, żeby byli bezstronni i nie próbowali ratować Ziemii za wszelką cenę.

Z Coopem stwierdzili, że to "Oni" go specjalnie podesłali oraz jako jedyny ma praktyczne doświadczenie i dlatego zdecydowali się jego wziąć na orbitę.

jacekj_4

Ok. Kupuję argument z rodziną. Dzięki ;)

ocenił(a) film na 9
DerMeister

Ktoś tu nie oglądał uważnie ;). Nigdzie nie widziałam ani nie słyszałam żeby to była najlepiej strzeżona baza - nie była ona przypadkiem jedyna? Nie wiem też czy jednego robota i łańcuchy można uznać za takie super zabezpieczenia... Na takiego Coopera wystarczyło, racja, ale bez przesady z tym poziomem zabezpieczeń. Oni przede wszystkim nie mieli powodów sądzić że ktoś będzie ich szukał.
A Murph podpaliła pole żeby móc zabrać rodzinę brata (żona jakoś nic nie miała przeciwko pakowaniu się do auta razem z chorym dzieckiem jak tylko męża nie było w okolicy, jej pierworodny zmarł z powodu tego samego kaszlu który miała ona i młodszy syn, chyba do niej dotarł argument że to miejsce ich zabije).

M0RiARTY

"film ma sporo problemów, i to strasznie rozczarowującej natury (nie spodziewałem się tego po Nolanie).

Po pierwsze - ludzie w filmie Nolana znów nie mówią jak ludzie, co chwilę rzucają jakieś pretensjonalne przemowy, i na dodatek większość z nich jest bezwstydnie ekspozycyjna. Nolan ustawia sobie dialogami motywacje postaci, wyjaśnia oczywiste punkty fabularne, itp itd TO NIE JEST SUBTELNE KINO."

Przecież to jest problem dręczący filmy Nolana od dobrych kilku lat (Batmany, Incepcja). Było więc pewne, że i ten film będzie na to cierpiał- nic niespodziewanego. Mam nadzieję że do następnych produkcji, w przypadku scenariusza, Nolan ze swoim bratem ograniczą się do napisania treatmentu, a resztę pozostawią jednak osobom bardziej kompetentnym. Chris ma świetne pomysły i jest to nieprzeciętny reżyser, ale scenarzysta z niego jest jednak nie najlepszy.

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

zgadzam się w pełni, to nie jest film doskonały, ale i tak wymiata :)
dodam do tego jeszcze zachowanie dr Brand na planecie Millera, zachowuje się tam jak totalna idiotka: ważniejsze są dla niej jakieś dane, które już zupełnie nic nie wnoszą, bo praktycznie wszystko wiadomo, niż życie załogi i powodzenie misji

ocenił(a) film na 9
M0RiARTY

wiesz chyba nie zrozumiałeś motywacji Matta.... miał zostać tam gdzie wylądował. Obejrzyj film jeszcze raz, bo akurat to kino (jak większość nolana) tego wymaga w przypadku takich obserwatorów jak Ty... Film jest zdecydowanie dobrym filmem a to co piszesz to opinie gościa który pobieżnie obejrzał albo w kinie przy popcornie albo w domu z jakiejś nędznej kopii rozmawiając przy okazji o zielonych polach uprawnych.. nie zrozumiałeś - zdarza się, ale żeby chciało Ci się pisać taki "esej" to już lekka przesada.

ocenił(a) film na 10
boe666

Haha :D Jesteś pewien że to ja nie zrozumiałem?

Przecież planeta na której wylądował nie posiada powierzchni, nie da się na niej żyć, dlatego wzywa załogę. Żeby uratowali mu dupsko. Później zabiera Rangera żeby podpiąć się pod Endurance i wykorzystać paliwo na podróż do planety Edmundsa. Zarzucając mi pobieżne oglądanie wychodzisz na hipokrytę, bo jak widać sam nie bardzo wiesz co się działo w Interstellar. Tym bardziej wstyd że to nie jest ciężki film.

ocenił(a) film na 9
M0RiARTY

Owszem wezwał załogę ale wysyłając sygnał że planeta nadaje się do zamieszkania - czyli tak de facto wszystkich oszukał. Chciał się wyrwać z tej planety a miał na niej zostać. Stwierdził że ta druga planeta będzie lepsza i uznał że trzeba wybić tych którzy mają inne plany... Murzyn nie zwariował bo miał co robić i zawsze mógł wrócić do domu, był bowiem na statku który miał taką możliwość - Matt nie miał takiego komfortu, wiedział że sam wrócić nie może... Ogólnie idea tego fragmentu dobra - trochę jednak pomieszana, bo wychodzi na to że przygotował się do zabicia ratowników dużo wcześniej (bomba w robocie).... ogólnie precyzyjnie się przygotował i rozegrał wszystkie scenariusze....

ocenił(a) film na 10
boe666

bezsensowny wpis z Twojej strony...nie dość że nie masz racji z wątkiem Matta Damona to jeszcze naśmiewasz się z kogoś (M0RiARTY) kto zapewne uważniej oglądał film i pewnie zrozumiał więcej od Ciebie....następnym razem przyuważ z kim fruwasz !

ocenił(a) film na 9
M0RiARTY

Jestem po obejrzeniu filmu po raz pierwszy. Dwie rzeczy których nie rozumiem, to w jaki sposób on nadał przez zegarek alfabetem morsa wiadomość córce i dlaczego gdy ją nadał nagle ekran sie rozjaśnił i potem ujęcie jak lezy w szpitalu co oznacza ze wrócił, ale w jaki sposób? A film zrobił na mnie piorunujące wrażenie. 9/10 bo jedyny film jakiemu daje 10 to Matrix :D

ocenił(a) film na 9
Tankor

Ja z kolei (albo nieuważnie oglądałem, albo nie było to wyjaśnione) nie rozumiem CO takiego on przesłał swojej córce tym zegarkiem z morsem, że nagle świat uratowany. CO ON DO NIEJ NAPISAŁ.

ocenił(a) film na 10
sliwek1992

Kurde. Akurat obejrzałem film. I mam taki sam problem :O
Raczej ja albo nieuważnie oglądałem, albo mój mózg nie jest w stanie tego ogarnąć..
Nie rozumiem co to było za miejsce gdzie on się obudził w tym szpitalu i wyszedł na zewnątrz. Jakaś machina ? Dzięki której mogli dolecieć do planety Edmundsa ?
I te same pytania co panowie wyżej :O

ocenił(a) film na 10
bruczi

To była stacja orbitująca wokół Saturna na której żyją ludzie prawdopodobnie przygotowując się do lotu na Edmundsa. Takich stacji było wiele. Na pytanie o zegarek z morsem i co przesłał odpowiedziałem w poprzednim poście.

ocenił(a) film na 10
sliwek1992

Zbadał mechanikę kwantową w czarnej dziurze, czyli zdobył brakujące dane do dokończenia równania. Równanie rozwiązywało problem grawitacji, ludzie panujący nad grawitacją byli w stanie zbudować stację i wysłać ją w kosmos.

ocenił(a) film na 9
M0RiARTY

Te dane przekazał córce przez zegarek. Ale w jaki sposób wrócił?

ocenił(a) film na 10
Tankor

Ludzie z 5 wymiaru zamknęli teserakt i wysłali Coopera przez tunel. Dlatego wylądował obok Saturna, gdzie ludzie ze stacji go znaleźli.

ocenił(a) film na 8
Tankor

wpadł do jakby osobliwości / tunelu czasoprzestrzennego / maszyny zbudowanej przez ludzi w przyszłości, która pomogła mu widzieć 5ty wymiar przedstawiony w 3wymiarze. Po prostu mógł wpływać na grawitację na ograniczonym obszarze (tylko pokój córki) jak tylko chciał w danym czasie. Zaginał czasoprzestrzeń wokół wskazówki poruszając ją w odpowiedni sposób. Cała reszta, o którą pytasz, nie ma sensu, gdyż Twoje pytanie zakłada znajomość zjawisk zachodzących w czarnej dziurze , a tego nikt nie wie ;)

W filmie, gdy już udało mu się przekazać wiadomość, ta "maszyna" / portal / osobliwość / tunel czasoprzestrzenny zostaje zamknięty i wyrzuca jego do punktu wyjściowego, ale kilkadziesiąt lat później. Czas można rozciągać i ściskać, pisząc trywialnie, ale nie można go cofnąć. A co , jak się zamknął, dlaczego i jakie procesy przy tym zachodziły, zapomnij o próbie rozgryzania tego :)

To tylko film, który ciekawie odwołuje się do kilku teorii ze świata astronomii, fizyki klasycznej, relatywnej, kwantowej...a także świetnie wpłata swego rodzaju magiczne zagadnienie o miłości, wierze, itp i jak na tego typu film nawet w miarę trzyma się to kupy, a to już coś

ocenił(a) film na 10
don82

Magiczne zagadnienie o wierze? Gdzie.

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

w filmie. a gdzie ma być ?

wiara to pojęcie ogólne.

ocenił(a) film na 10
don82

Chodziło mi bardziej o scenę, moment.

Jasne że tak, po prostu nie przypominam sobie aby ten apsekt został w filmie poruszony. W jakikolwiek sposób. Może coś przeoczyłem.
?

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

wiara, że ukochany dalej żyje na planecie (Brand)
wiara w miłość córki
wiara w miłość ojca
wiara, że się uda (próba wyhamowania głównego statku - zapomniałem nazwy)
wiara w naukę - w swoje możliwości
wiara, że uratuje się ludzkość
minimalna wiara, że jakimś cudem się przeżyje, mimo, że się teoretycznie ma 0% szansa - przekroczenie horyzontu zdarzeń..... to nie jest wyraźnie pokazane w filmie, gdyż nie trzeba - wystarczy mieć doświadczenie życiowe i wyobraźnie.

o co prosi Profesor (stary) Coopera ? aby zaufał, aby wierzył w niego, że uda mu się doprowadzić równanie grawitacyjne do końca - a więc ?
- wiara w człowieka

- o czym myślał Dr Mann, gdy już miał dość samotności na swojej beznadziejnej planecie ? WIERZYŁ, że ktoś go uratuje, gdy wciśnie przycisk wysyłający proste dane o potencjale planety do zamieszkania. Myślał, że będzie gotowy na śmierć, ale jednak nie.... instynkt przetrwania (to samo, gdy Cooper przekraczał horyzont zdarzeń) był silniejszy i kazał wierzyć do końca, że się uda przeżyć

małą wiarę w Boga też da się tu wcisnąć (to co na początku Murph określała jako duch - ma wymiar ponad ludzki - niby później zostało wyjaśnione, że to działalność ludzka.... ale to były tylko przypuszczenia Coopera - nic 100% pewnego ) - jednak nie należy nad tym za długo się zastanawiać

WIERZONO na początku, że to obcy zaczęli pomagać ludziom

wymieniłem tylko część... nad resztą popracuj Ty

moim zdaniem, powinieneś ponownie obejrzeć film - nie wiem jak można było tego nie wychwycić - że ten film jest o wierze, o miłości przedstawionych w inny sposób (między wierszami), a wszystko oparte o ciekawą fabułę przeplataną wieloma ciekawymi teoriami z fizyki relatywistycznej, nierelatywistycznej, kwantowej i astronomii, filozofii

ocenił(a) film na 10
don82

Piszesz o filmie którego nie ma. Dopisujesz sobie wiarę do tych wszystkich rzeczy, ale Nolan nie dodaje nigdy tego kontekstu. Wiara że ukochany dalej żyje? Nie. Leciała tam nie z wiary, a miłości. To nie to samo. Tym bardziej, że nie wierzyła w to że może żyć - zakładała że od dawna jest martwy.
Córka nie wierzyła w miłość ojca ani w niego samego. Wiara Coopera w miłość Murph też nie było. Wiara że wyhamuje Endurance? To jakiś żart. W taki sposób można wszędzie to dodać, do każdego filmu.
W filmie jest powiedziane że mogą przekroczyć horyzont zdarzeń, więc znowu wyginasz sobie film aby podporządkować pod swoją interpretację. I skąd wiesz że Mann wierzył że go uratują? Mógł mieć taką nadzieje, a reszty nie wiemy.
Kwestie Boga pominę, bo jej po prostu nie ma. Cooper komunikował się z Murph, a jeśli myślisz że teserakt zostawił dla niego Bóg, to pozdro. Zresztą Nolan w wywiadach sam wiele razy zaznaczał że to nie jest religijny film, ani trochę. Jasnym jest że to dzieło humanistyczne, i skupiające się na człowieku, jako panie własnego losu.

Miłość w tym filmie jest przedstawiona między wierszami? Nie rozśmieszaj mnie. Ten film to przeciwieństwo bycia subtelnym, cały aspekt o miłości podany jest wprost i na tacy.

ocenił(a) film na 8
M0RiARTY

bzdura, OCZYWIŚCIE , ŻE W GŁĘBI DUSZY (umysłu) WIERZYŁA .NADZIEJA UMIERA OSTATNIA (nie miała jednoznacznych danych, że na 100% nie żył, choć było to wysoce prawdopodobne)..... dalsze czytanie odpowiedzi darowałem sobie, gdyż dałeś do zrozumienia, że nie ogarniasz tego....

ocenił(a) film na 10
don82

Dyskutuje z kimś kto nie odróżnia nadziei od wiary. Czemu to robię? Nie mam pojęcia. Możesz sobie dalej dopisywać ideologię do filmu, ale to nie zmienia faktu że w filmie nie jest to zaznaczone, i że w taki sposób o każdym filmie można powiedzieć że jest o wierze, lub innym gównie. Nie odpisuj, bo nie chcę mi się czytać wypocin, a musiałbym bo kultura dyskusji tego wymaga.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones