Ogolnie film wypada srednio w odbiorze, jak dla mnie. Jest to bardziej dramat niz komedia... malo smieszyl i nie za bardzo wciagal... taki sobie.... 5/10
no to witam w klubie. Z ciekawości sprawdziłam opis filmu, i tak, pisze "komedia". Jak na komedie, mnie tez film mało śmieszył, choć myślę, ze gdyby się lepiej postarać... pomysł był całkiem dobry, ale chyba nie do końca wykorzystany. Najmilej wspominam grono "panów tatusiów" z bobasami na piersi, dzielnie prowadzących spacerówki. ;)
Mnie tez film nie wciągnął, absolutnie. Tak mocno tak nudą wiało, ze nie miałam ochoty oglądać do końca. Taki średniaczek, po prostu.
Popieram - sam tytuł "Jak urodzić i nie zwariować" .. Po obejrzeniu tego filmu z przykrością stwierdzam, że nadal nie wiem jak urodzić i nie zwariować :-) Komedii to tez nie przypominało..
Do tego filmu przyciągnęła mnie obsada, ale i Oni niestety nie uratowali filmu przed katastrofą .
4/10
miałam tak samo. Zerknęłam delikatnie na streszczenie filmu, ok, potem patrze na obsadę, a tu parę fajnych nazwisk .
Myślę sobie - jak gra C. Diaz, będzie fajnie, no i się skusiłam ;)
Zgadzam się z oceną.
Kilka śmiesznych scen było (chyba głównie z tym małym dzieckiem, które ciągle się wywalało i oberwało puszką na koniec), ale ogólnie nic godnego zapamiętania. Wydaje mi się, że biorąc aż tyle par "na klatę", film nie zdołał pokazać głębi żadnego ze związków, nie wczułam się w problem żadnej z par (przykładowo ta adopcja - szybko i dość łatwo poszło). W sumie zapewne nie o to chodziło, bo to "komedia", ale jak na komedię za mało śmiesznie, a jak na dramat za małe skupienie na jakimkolwiek problemie.
Wszystko poszło jak po maśle, wszystko można było przewidzieć. Nie zaskoczył, ale też jakiejś wielkiej tragedii nie było. Zwykły film na wieczór, kiedy jest się na tyle zmęczonym, że chce się jedynie odprężyć przy czymś lekkim. Czego zapewne nie będziemy pamiętać następnego dnia.