Minęło już pół roku od czasu premiery HTTYD, a ja nadal nie rozumiem co takiego zwykli ludzie, jak i krytycy widzą w TS3? pod jakim względem jest to lepsza bajka? czemu co chwilę czytam o wyróżnieniach dla TS3? Toy Story to co prawda ciekawy film animowany, lecz HTTYD bije go na głowę muzyką, sposobem nakreślenia emocji, scenografią. Może ktoś jest w stanie mi to wytłumaczyć?
Ogólnie ci wszyscy wielcy filmoznawcy zawsze jarają się 3 częścią jakiegoś cyklu
Daleko nie trzeba szukać
SW- Powrót Jedi czy LOTR Powrót Króla jak dla mnie też szału nie robiły a były ogłoszone jako najlepsze z tego co pamiętam Powrót zdobył więcej Oskarów niż sto razy lepsza 1 część czyli Drużyna Pierścienia....
Kompletny brak logiki jak dla mnie też uważam że HTTYD jest o wiele lepsze od ogrzewanego kotleta TS 3
TS 3 jest bardzo sympatyczną i ładną animacją ale nie wnosi nic nowego
"Ogólnie ci wszyscy wielcy filmoznawcy zawsze jarają się 3 częścią jakiegoś cyklu"
Szczególnie trzecią częścią "Piły", "Szczęk", "Parku Jurajskiego", "Batmana", "Supermena", "Spidermena"...
Mam dokładnie takie same wątpliwości jak Ty i nie mogę ciągle zrozumieć fenomenu TS3.
TS3 jest z pewnością dobrym filmem, pełnym akcji, dobrych pomysłów i humoru. No, ale nijak się ma do świetnej I cześci czy do HTTYD! Może jedynie fabuła jest nieco mniej przwydiywalna, takto TS3 przegrywa i pod względem muzycznym, pod względem oryginalności (bo przecież zabawki znamy już z 2 części poprzednich), pod względem animacji postaci (efektów), a nawet pod względem przekazywanych wartości (czyli tzw. przesłania). HTTYD porusza więcej wysokich tematów (miłość, pacyfizm, inność, wreszcie niepełnosprawność) niż TS3 (pożegnanie z zabawkami, nurty wolnościowe.
No więc o co chodzi? Mnie się osobiście wydaje, że krytycy amerykańscy za bardzo ulegają sugestii: III część serii, sławni aktorzy podkładający głos, wreszcie PIXAR robi ZAZWYCZAJ lepsze filmy niż DREAMWORKS. Wpisuje się to w sposób tegorocznego nagradzania filmów w ogóle. Często np. nagradza się muzykę z jakiegoś filmu, nie dlatego, że jest ona wybitna, a dlatego, że jest ona jedynie niezła, ale za to film świetny.
" takto TS3 przegrywa i pod względem muzycznym, pod względem oryginalności (bo przecież zabawki znamy już z 2 części poprzednich)"
Nowe środowisko (przedszkole, sąsiedzi, wysypisko), nowe postaci (Ken, Tuliś, Małpa) czy kompletnie nowe koncepcje (Hiszpański Buzz) przeczą temu, co twierdzisz.
"pod względem animacji postaci (efektów)"
Samych animacji twarzy Chudego jest coś koło dwa razy więcej niż w poprzednich częściach razem wziętych, czyli znowu się mylisz.
"a nawet pod względem przekazywanych wartości (czyli tzw. przesłania)"
Poprzednie części TS mówiły, by dbać o zabawki - trzecia część idzie o krok dalej, uświadamiając jak wielką rolę odegrały w życiu Andy'ego. Czyli mylisz się trzeci raz.
"HTTYD porusza więcej wysokich tematów (miłość, pacyfizm, inność, wreszcie niepełnosprawność) niż TS3 (pożegnanie z zabawkami, nurty wolnościowe."
To, że dwie postaci (i jeden smok) miały protezy, nie znaczy, że jest to poruszenie tematu niepełnosprawności. Z tą innością też przeholowałeś.
"Często np. nagradza się muzykę z jakiegoś filmu, nie dlatego, że jest ona wybitna, a dlatego, że jest ona jedynie niezła, ale za to film świetny."
Bez poparcia dowodem jest to tylko brednia z kosmosu.
Po prostu, wszyscy jesteśmy Mamoniami, niestety. Podoba nam się to, co już znamy. Marka "Toy Story" jest dobrze ugruntowana w historii animacji, rozpoznawalna i dużo bardziej nośna medialnie niż "How to train your dragon". Podpisuję się pod słowami Kresalck.
Ale muszę się przyznać, że po trzykrotnym obejrzeniu trylogii Jasona Bourne'a, wciąż najbardziej lubię jednak Ultimatum...
Sorki za offtop 3 część Bourne'a rzeczywiście jest niezła ale jedynka jednak nadal najlepsza moim zdaniem ;)
I 3 część Bournea zdobyła 2 Oskary za dźwięk i montaż dźwięku niesłusznie moim zdaniem. Transformers był sto razy lepszy w tej kategorii !!!
Pamiętam jak miałam opad szczeny jak się o tym dowiedziałam
Wg mnie porównywanie tych dwóch animacji mija się z celem. Obie są po prostu doskonałe, a przede wszystkim każda z nich porusza inną tematykę, ma odrębne przesłanie ;)
Wg. mnie to vasper nie masz do końca racji.
Może i patrząc ogólnie na oba tytuły ma się wrażenie, że obie produkcje są bardzo dobre, o wiele lepsze niż ich poprzednicy... lecz zagłębiając się w szczegóły, rozbijając oba filmy na części pierwsze, dopiero wówczas można określić, który film jest naprawdę genialny. I nie ma tu żadnego znaczenia tematyka filmu, ponieważ scenariusz może być całkiem inny, ale to co najważniejsze to to, w jakim stylu został napisany, jaką posiada głębię.
Tak samo muzyka. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam, żeby takowa istniała w TS3, mimo że film ten obejrzałem 2 razy. Po prostu nie zapadła mi w ucho. W HTTYD natomiast ścieżka jest idealnie wkomponowana w obraz filmu. Takich tytułów jak Forbidden Friendship, Test Drive, Romantic Flight wpadają w ucho od pierwszego razu i nie da się po prostu zapomnieć. Odnośnie pierwszego osta-a... gdy oglądałem film po raz pierwszy, jeszcze w marnej jakości TeleSync, gdy główni bohaterowie się poznali z FF w tle, tak mi się serce ścisnęło, że myślałem że zpausuję film bo nie dam rady go dalej oglądać w takim stanie. (i pisze to facet :P )
Trudno jest się z Tobą nie zgodzić, ale nie powiesz mi, że oglądając Toy Story 3 (tak nawiasem mówiąc, to jest najlepsza część ) nie zakręciła Ci się łezka w oku, nie poczułeś jak szybko leci życie ;)
Dla mnie te filmy są po prostu genialne i nie potrafiłbym wybrać, który jest lepszy, ale Oskara dostanie niestety tylko jeden ;/
Zgadza się.
[SPOILER]
Jeszcze niedawno zabawki miały "pełne ręce roboty", teraz lądują na strychu. Pies - pełen wigoru szczeniak, zamienia się w ledwo chodzącą kulkę sierści.
Myśli się wówczas o swoim własnym dzieciństwie, latach beztroski. Heh, gdzie te czasy. T_T ... ^^
Mimo iz TS3 trzyma poziom calej produkcji to zdecydowanie lepsze jest HTTYD . Zakochalam sie w tej bajce i muzyce, ciekawie zrobiona i jest wiele ciekawych akcji. Toy Story bardzo sympatyczna i mila w odbiorze bajka ale HTTYD lepiej mi sie ogladalo.
Skoro chcecie nieszablonowe bajki to dojrzyjcie do animacji japońskiej. Oczywiście nie mam na myśli wielkich cycków i ognistych pierdów z ręki tylko filmy tak niesamowite że wydające się być przy amerykańskich produkcjach nie z tego świata. Gorąco polecam tytuły takie jak: Ruchomy zamek Hauru, Księżniczka Mononoke czy Spirited Away. A jeśli ktoś lubi kryminał, niedopowiedzenie i mroczną atmosferę to serial Monster lub Death Note(Notatnik śmierci) oczywiście w animowanej wersji.
Przyznaję, Japończycy są niesamowici w tworzeniu animacji. Fakt faktem mają ogromne doświadczenie w tej kwestii. Spirited Away również mogę polecić (7/10), do pozostałych 2 oraz innych pełnometrażowych anime niedługo przysiądę i wątpię, by były one gorszymi produkcjami. Z seriali mogę jeszcze dorzucić Ergo Proxy (tzw. łamacz mózgu).
Napisz coś jeszcze o Ergo Proxy, proszę. Hasło "łamacz mózgu" brzmi ciekawie.
Nie warto polecać tych najbardziej znanych animacji Miyazakiego - "Laputa" i "Nausicaa" też są warte obejrzenia. I dziękuję za polecenie "Monster", zaraz sprawdzę 1 odcinek.
"Nie warto polecać tych najbardziej znanych animacji Miyazakiego"
Pewnie pierwszego słowa miało nie być. :P
W "łamaczu mózgu" pierwsze skrzypce gra fabuła, wielowątkowa i skomplikowana. O ile w Incepcji wszystko było podane w ciągu 2,5h, to w przypadku seriali mamy czas zagłębić się w przedstawionym świecie, w fabule, w symbolice poszczególnych elementów filmu. A symboliki i ukrytych znaczeń jest cały ogrom i nigdy nie można być pewnym, że właściwie rozszyfrowało się jakieś pojęcie. Ciężko jest postawić znak "=" między ujętą przeze mnie Incepcją,a zwrotem "łamacz mózgu". W "łamaczach" dla bohaterów cały skomplikowany świat jest naturalny i nikt się nie pyta co? jak? i dlaczego? - to widz musi sobie postawić te pytania i na nie odpowiedzieć.
Nie warto, bo wszyscy je znają, a jak nie znają, to chcąc zacząć filmografię Miyazakiego, zaczną właśnie od "W krainie Bogów" czy "Mononoke". Jeszcze na tym poprzestaną, wtedy byłaby katastrofa - lepiej zacząć polecać od tych mniej znanych, a równie wspaniałych.
Dla "Incepcja" w ogóle nie była skomplikowana, ale zachęciłeś mnie to "Ergo Proxy". Chwilowo wsiąkłem w "Monster", świetna rzecz...
wszyscy po prostu są za disney bo robi bajeczkidla malutkich dzieci i to mnie wnerwia
A mnie wnerwia ocenianie dobrych filmów w sposób nieadekwatny do ich wartości.
Poszukiwacze zaginionej Arki - 1/10
Skazani na Shawshank - 1/10
Batman - 1/10
Spirited Away: W Krainie Bogów - 1/10
Miś - 2/10
WALL·E - 2/10
Twoje oceny w wystarczającym stopniu Cię kompromitują. Rozumiem, że któryś z powyższych filmów Ci nie podszedł (być może nie lubisz anime lub uważasz takich "Skazanych ..." za film mocno przeceniany) ale zbyt wiele widzę tutaj niekonsekwencji i zwyczajnie niesprawiedliwych, krzywdzących ocen...
Że co proszę? To JWS jest odgrzewanym kotletem. Ile już było historii tego typu. Toy Story 3 to film o wiele lepszy.
Pokazuje na co stac ludzi z Pixara. JWS nawet mnie nie ruszył- przy TS3 ryczałem jak małe dziecko. Znowu powtarza się historia z Królem Lwem...
Historia, fakt, wtórna... ale jakość wykonania pod względem muzyki oraz obrazu zdecydowanie lepsza.
W sumie możemy tak o tym dyskutować do końca świata (2012r.) - Ciebie pochłonął Pixar, mnie JWS. O gustach podobno się nie dyskutuje. ;)
Niedawno napisałem takie słowa, o ludziach którzy używają zdań typu "o gustach się nie dyskutuje":
"idioci, którzy chcą mieć zdanie ale nie umieją o nim mówić, bronić go, przedstawiać, czyli w zasadzie swojego zdania nie mają i chcą to ukryć. A najszybszą drogą ku temu jest wmówienie drugiej stronie, że on nie może tego udowodnić."