Gdyby ktoś nie oglądał oryginału to pomyślałby cudo. Praktycznie z historii nic nie zabrane. Na szczęście niewiele dodane. Chyba lepiej byłbym się bawił oglądając po raz kolejny bajkę, ale tak przynajmniej wyszedłem do kina.

Pewnie większość wojuje o czarnych wikingów. Nawet to zgrabnie wpletli. To znak naszych czasów, że człowiek ocenia czy wplecione woki mają jakieś logiczne podstawy czy malowanie aktorów jest dla samego malowania (i żeby być fajnym).

Jeśli chodzi o całość zmian, te dzieci nie są za bardzo dziećmi, a nawet nastolatkami. W bajce były sporo młodsze, ale czy to bardzo problem? Chyba nie. Malowanie blondynów trochę razi. Aż 4 osoby pomalowano, a Szpadka wygląda jakby tam pierwotnie była trójka bliźniaków tylko jeden został zjedzony. Z tego co pamiętam w dalszych częściach były zaloty Szpadki do kogoś, więc może będą do Śledzika. W ogóle bliźniakom odcięli trochę jaja. A mieczykiem jest gość z Akolity. Chłop umie się ustawić. Na szczęście dobrze ucharakteryzowany i w obsadzie nie ma Timothee i Zendayi.

Tak jak wspomniałem, nie dodali za dużo wokowych głupot, więc film oceniam wysoko, ale nie był on potrzebny. Jedynie widzowie, którzy nie oglądali bajki, mogą wejść do świata smoków. Taki pozytyw. Dobra historia została dobrą historią, ale opowiedzianą, któryś raz.