Początek: fabuła zapowiada się interesująco. Po raz kolejny oryginalne i niezwykłe postacie, muzyka wyjątkowo dobra, nawet jak na filmy Kolskiego. Gosia wymiata i nie ma co się dziwić.
Jednak - z czasem historia się rozłazi. Jakby zabrakło pomysłu jak sensownie wykorzystać, rozwinąć i zakończyć początkowy pomysł.
Nie ma klimatu, zaprezentowana historia rozczarowuję, Gosia w dalszej częsci zostaje zepchnięta na dalszy plan.
Zakończenie zapachowego wątku - baaardzo słabe.
Zakończenie wątek 3 mnichów - baaardzo słabe.
Postacie aktora i tej blondyny - moim zdaniem - kompletne nieporozumienie. Film tylko traci na ich udziale.
Zakończenie wątku ojca Zdrówki - dobre.
W zasadzie film dostaje ode mnie aż 6/10 jest zasługą 2 rzeczy, które mi się pod koniec filmu spodobały i przerwały spadek swobodny poziomu. Pieczka jako sw Roch, oraz zakończenie watku ojca Zdrówki (przewidywalne, ale mimo wszystko pełne uroku, jak w zasadzie cała ta postać, bardzo dobrze przez Gajosa zagrana)