Nie rozumiem negatywnych opinii, 5 lat temu z wypiekami na twarzy ogladalem „jedynke”. Obawiałem sie tej kontynuacji ale wyszło naprawde dobrze i niebanalnie. Kilka naprawdę fajnych smaczków dla fanów batmana. Zakończenie które jest dla wielu minusem - dla mnie idealnie wpasowuje się w vibe tej alternatywnej historii Jokera - Arthura Flecka, nie pokręconego psychola ale człowieka psychicznie chorego, samotnego i dotkniętego przez życie. Spoiler;
.
.
.
.
.
Tego psychola już widzieliśmy w filmie Nolana i dostajemy go na końcu filmu, pochłoniętego ideą Jokera od której sam Arthur zdazyl sie już zdystansować. Usłyszeć znowu ikoniczny zupełnie inny od Fleckowego śmiech i dowiedzieć się „How I got these scars” na kolejny sposób. Ostatnia przemowa w sądzie daje mocny vibe Saula- Jimmiego Mcgilla z Better Caul Sall w ostatnim sezonie.
Wydaj mi się ze bardzo dużo po prostu nie zrozumiało o czym jest ten film dlatego takie oceny. Ludzie oczekiwali ze Artur stanie się właśnie tym jokerem którego znamy, a tym czasem zapoczątkował on powstanie symbolu, którym zainspiruje się właśnie ten joker którego znamy i spotykamy go właśnie na końcu filmu.