Mam wrażenie, że ludzie oglądają ten film jakby nie wiedzieli o czym on jest.
Dla mnie jest on o zaburzeniu psychicznym.
Harley reprezentuje widzów, którym film się nie podoba, którzy zakochali się w idolu jakim był joker, którego zobaczyli w pierwszej części filmu. Ludzie nie dostali jokera z pierwszej części filmu i opuszczają go tak jak ona pod koniec procesu.
Wydaje mi się że ludzie odbierają cały film jako jedna spójną opowieść i tylko część muzyczna za to co się dzieje we wnętrzu bohatera i uważam, że to jest błąd. Tak jak w pierwszej części Arthur posiadał związek z sąsiadka tylko w jego głowie tak i tutaj uważam że mogło być z Harley, którą zobaczył na początku filmu. Na pewno nie uprawiał z nią seksu przy oknie w czasie pobytu w izolatce.
W czasie filmu ja widzę to co w pierwszej części czyli powolne przejmowanie kontroli jokera nad Arthurem.
Jak odstawisz leki to nie ma nagle bum stan psychiczny pogarsza się z czasem.
Kiedy na sali sądowej jego adwokatka przesłuchuje sąsiadkę Arthura i on konfrontuje się z rzeczami, z którymi nie potrafi wtedy mamy moment że joker wkracza do akcji co wszyscy zauważają. Następnego dnia gdy zeznaje jego kolega z pracy pod koniec zeznania joker usuwa się w cień i Arthur powraca. Jednak gdy zostaje on skazany wtedy jest bum i to nie dosłowne sala sądowa nie wybuchła to było jego wnętrze "joker" na zewnątrz budynku to symbol jego wewnętrznego jokera, który mu mówi żeby nie wstawał i się ukrył, że będzie bezpieczny bo joker, którego stworzył to jego mechanizm obronny. I tak widzimy jak Arthur siedzi w swoim wnętrzu nie wiemy już co się stało w świecie zewnętrznym po skazaniu go na śmierć. Bo Arthur jest bezpieczny schowany jakby beztrosko oglądał kreskówki w więzieniu. I nawet kiedy "ktoś wzywa go na widzenie" czyli chce skontaktować się z tą częścią osobowości nie jest to możliwe bo jak w tym żarcie psychopata go zabija. (Przejął kontrolę)
+ To gdy na przemowie końcowej Arthur wyznaje że chciał tu wyjść jako joker, ale jest tylko Arthur moim zdaniem właśnie udowadnia to, że on tego nie kontroluje i nie potrafi taki być na zawołanie a osoby na sali sądowej i osoby na sali kinowej odebrali to jako dowód że jokera nie ma.
Morał jaki wynoszę z tego filmu: kiedy masz zaburzenia psychiczne i próbujesz się dopasować do społeczeństwa, poczuć się bezpiecznie uciekasz w mechanizmy obronne, które często sprawiają paradoksalnie że tylko jest gorzej. Trzeba mierzyć się ze swoim cieniem i go akceptować tak samo jak swoją jasna stronę.
Podoba mi się Twój tok myślenia :) Mi również wydaje się, że wstawki musicalowe to nie jedyne "nierealne" wydarzenia w tym filmie i końcówka jest dla mnie zdecydowanie metaforyczna. Mało tego, zaczęłam nawet kwestionować pewne wydarzenia z pierwszej części - np. to, czy Arthur zabił własną matkę. W scenie pierwszej rozmowy z Harley pada stwierdzenie, że Arthur zabił 5 osób (i za to jest później sądzony), a bohater puszcza oko do Lee i mówi: "zabiłem też matkę, ale oni tego nie wiedzą". Raczej mało prawdopodobne, że policja nie powiązała Arthura z uduszeniem matki, skoro kilka dni później wywołał on takie poruszenie, zabijając Murraya na żywo w telewizji. To samo w kwestii ostatniej sceny i tego, co dzieje się po "you wouldn't get it" - może to tylko wyobrażenie "Jokera". ;)
Obejrzę ponownie pierwsza część historii mając druga za sobą, ciekawe czy też coś nowego zinterpretuje.
Ja myślę że jednak wszystko wyjaśnia kreskówka na początku, Joker potrafi zapanować nad Arthurem dlatego zamyka go w szafie i jest pokazane że Arthur wchodzi w ten cień i on zbiera baty za to co zrobił Joker. Jest to opowieść o cierpieniu człowieka ale Joker to jego gniew jaki czuje do ludzi, On wychodzi kiedy czuł największy gniew jak w momencie na sali sądowej gdy mówili co myśli o nim matka i jak go okłamywała że urodził się żeby bawić ludzi. Harley nie jest jego urojeniem, to wszystko napędziło go do wiary że Joker jest mu potrzebny, żeby na końcu przed nim uciekać co symbolizował facet w stroju Jokera który go gonił.
Zgadzam się co interpretacji tego kreskówkowego wstępu. Mówi on o stworzonym Alter ego drugiej osobowości - jokera, który przejmuje kontrolę. Takie stworzenie drugiej osobowości jest właśnie mechanizmem obronnym, żebysmy mogli sobie poradzić z tym z czym nie radzimy sobie nasza oryginalna osobowością.
Film się nazywa "Joker" i miał nawiązywać do komiksu o Batmanie. Tak tylko przypominam, bo ludzie widac kompletnie odlecieli jak ten niby-Joker i zapominają skąd to się wszystko wzięło. Przeszłość ma znaczenie.
Film się nazywa "Joker" i miał nawiązywać do komiksu o Batmanie. Tak tylko przypominam, bo ludzie widac kompletnie odlecieli jak ten niby-Joker i zapominają skąd to się wszystko wzięło. Przeszłość ma znaczenie.