Bardzo dobry film. Rola Phoenixa fenomenalna cąłość trzyma w napięciu tyle, że... Nie jest to film o Jokerze a już na pewno nie jest to Joker którego każdy oczekiwał. Końcówka zaskakująca ale nie jest to końcówka jaka każdy chciałby oglądać. Film dopracowany w najdrobniejszym, detalu ale nikt takiego filmu nie potrzebował. Nikt nie potrzebował takiej kontynuacji ale to jest film, który będzie się wspominać. Oglądałem go z zapartym tchem. Jak dla mnie seans pierwsza klasa ale końcówka sprawiła, że nie wiem co myśleć o tym filmie. Myślę, że nie dorośliśmy do takiej wizji Jokera i będziemy potrafili docenić ten film za X lat.
Tam niestety nic nie trzymało w napięciu. Emocje jak na grzybach. Jedyne co ratowało ten film to rewelacyjna gra aktorska
Ja antyfan musicali i człowiek, który uwielbiał innego Jokera (jak choćby w w wykonaniu Heatha Leadgera) siedziałem i chłonąłem ten film jak zahipnotyzowany.
Jest to film o totalnie subiektywnej interpretacji podmiotu lirycznego, którym był pierwotny Joker, daleko pojechany i odbiegający od czegokolwiek z uniwersum. Jest to pewna złośliwość w kierunku fanów Jokera (postaci), która została totalnie przenicowana i pokazana jako ktoś zupełnie nieudolny czy zwykły przypadkowy frustrat, który znalazł się przypadkowo na fali niesionej przez tłum.
Film jest na kontrze - czy to może kogoś urzekać ?
Pokazuje mechanizmy medialne, czy to szczególnie zasługuje na film ?
Czy nieudolne zawodzenie w formie pseudo-musicalowej może być urzekające z uwagi na jakość formy wokalnej ?
Umówmy się, że większość piosenek było wykonanych przez bohaterów w konwencji zwykłego zawodzenia szarego człowieka nie potrafiącego śpiewać.
Historia rodem z para-dokumentu jeśli wyjąć pseudo-przewrócony-wątek pierwowzoru, komiksowego, który został wykorzystany zwyczajnie perfidnie do swoich partykularny interesów pseudo-umoralniania publiki. Dla mnie średnio się to skleja.