Komisarz Leon Kameleon nie jest tak wygadany jak Halski z "Ekstradycji", ani tak wdzięcznie wulgarny, jak twardziele grani przez Bogusława Lindę w filmach Pasikowskiego i Ślesickiego. Kijowski świadomie wkracza na teren od lat zarezerwowany przez Wójcika i Pasikowskiego, teren kryminału z aktualnymi aluzjami i lokalnym kolorytem. U Kijowskiego jednak znacznie więcej tych aluzji i koloryt głębszy. Widać, że nie jest to tylko tło dla rozwoju sensacyjnej akcji, lecz pełnoprawna płaszczyzna filmu. Kijowski, jeden z weteranów "kina niepokoju moralnego", nie ucieka od rzeczywistości w fabularny świat czarno-białych bohaterów strzelających do siebie jak do tarcz na strzelnicy. Kameleon jeździ starym samochodem i ma złamany klucz do sejfu. Dlatego musi rozwiercać zamek, by odnaleźć pisane ręcznie protokoły. W komisariacie nawet maszyny Łucznik nie mają. Co innego w Olsztynie - komendant pod byle pozorem wysyła anty-terrorystów, by opanowali PGR lub barak nad jeziorem... Bohater filmu, pomimo zewnętrznego sztafażu gliniarza z amerykańskiego filmu policyjnego, jest bardzo mocno osadzony w naszych krajowych realiach - prowincjonalnych, małomiasteczkowych, mazurskich. W dodatku przychodzi mu borykać się z problemami, o których codziennie czytamy w gazetach: narkomanią wśród młodzieży i przestępcach-biznesmenach, którzy dzięki powiązaniom z lokalnymi władzami oraz policją doskonale prosperują i budują niewyobrażalne imperia gospodarczo-finansowe. Wzbogacają się na przemycie, kradzieżach i wymuszeniach, brudną robotę wykonują jednak za nich wynajęci bandyci w mundurach ochroniarzy. Oni sami noszą drogie garnitury i jeżdżą jaguarami. Są szanowanymi obywatelami miasta, którym nawet burmistrz kłania się w pas. Tylko Kameleon nie chce się kłaniać. Chce do końca wyjaśnić wszystkie powiązania i ukarać winnych, nawet za cenę zburzenia lokalnego status quo, funkcjonującego harmonijnie od lat, nawet za cenę trwałości swojej rodziny i w końcu - własnej wolności. Sam przeciw wszystkim - pozostawia po sobie zgliszcza, na których odrodzi się normalność? Czy może dawne układy po jego odejściu?
[filmpolski.pl]