Czekam na somalijską wersję wydarzeń. Proponuję potencjalny scenariusz:
Musa jest biednym rybakiem pochodzącym z uczciwej, szanowanej w społeczności plemiennej rodziny. Poznaję Arubę, biorą ślub a na świat po 9 miesiąc przychodzi mały Musa Junior. Życie nie rozpieszcza Muse Seniora, ale ma swoją łódeczkę i codzienną pracą w pocie czoła wyrabia na utrzymanie swej pięknej żony i ukochanego synka. Pewnego ranka Musę budzi hałas dochodzący z ryneczku. Ubiera się i wychodzi sprawdzić co też mogło zakłócić arkadyjski spokój współbraci. Na ryneczku widzi ubranego w elegancki garnitur marki Dolce&Gabbana (o której notabene nasz bohater nie słyszał, bo nie ma telewizora, a wiedzą dzielę się z Wami ja, narrator) białego grubego człowieka. Okazuję się, że biały gruby człowiek powiadomił starszyznę o zakazie łowienia ryb na odcinku wioski podpierając się jakimiś ważnymi dokumentami kupna/sprzedaży (nieważne bo nasz Musa i tak nie umie czytać ani pisać, a angielskiego liznął, że tak to ujmę hobbistycznie). Chwilę później daję się widzieć z plażowej perspektywy nowoczesne kutry rybackie, które w godzinę łowią tyle ryb ile biedny Musa i jego koledzy w tydzień. Musa stwierdza, że jakoś to będzie i coś trzeba robić w życiu innego. Mija pół roku, Musa wciąż nie może znaleźć pracy, a powrót do rybołówstwa wydaję się niemożliwy, gdyż zagraniczne koncerny mocno nadwyrężyły stan wód przybrzeżnych. W międzyczasie Musa dowiedział się, że biały gruby człowiek, którego widział pół roku temu to amerykański przedsiębiorca, który zarobił grube miliony na eksploatacji dóbr somalijskich. Nie powiem Wam w jaki sposób w sercu Musy narastał gniew, uczucie poniżenia i głęboki smutek na widok swojego małego niedożywionego synka, ale gniew ten eksplodował w chwili kiedy do chatki Musy zapukał sprzedawca oferując rybki za niebotyczną cenę 3 dolarów amerykańskich. "No nie, no %$%#@ no nie" pomyślał Musa i złapał za kija by odpędzić namolnego handlarza. Wieczorem na naradzie strategicznej plemienia wysunął idee, która porwała tłumy (po prawdzie nie była to jego idea, idee tę jak sam mówił podpatrzył u grubego białego człowieka) - let's go Pirate! Musa przejawiał rzadko spotykany talent logistyczny więc załatwienie oporządzenia, broni i łodzi zajął mu niecałe popołudnie dnia następnego. Wybrał sobie 3 oddanych mu przyjaciół - Warisa, Amana i Aleeke i ruszył żwawo na przygodę!