Ehhh, łezka w oku się kręci na myśl o tych emocjach jakie towarzyszyły mi, gdy oglądałem ten film jako dziecko. Wywarł na mnie niesamowite wrażenie i do dziś pamiętam jak bałem się zasnąć po zakończeniu seansu. Niestety latka lecą i mimo wielkeigo sentymentu, gdy obejrzałem ten film ponownie po kilkuanstu latach, to cały jego czar prysnął. Wszystko nagle zaczęło wydawać mi się jakieś takie głupawe, nieprzemyślane i naiwne. W zasadzie jedyną przyjemność sprawiało mi patrzenie na Rachel Green i jej zgrabne nogi (joke :D). Wniosek jaki nasuwa mi się teraz jest taki, że z legendarnymi filmami z dzieciństwa jest tak jak z samochodami, których plakaty wieszało się nad łóżkiem: te pierwsze już nie bawią, a w przypadku tych drugich lepiej było poprzestać na marzeniach (ale patosem pojechałem :D). Mimo wszystko z sentymentu dam te 4 gwiazdki.
Pzdr.