Bzdura goni bzdurę i bzdurą pogania. Pościg, niby po Warszawie, to już tak zmontowany, że w
ogóle nie wiadomo o co c'man. Facet sprzed Pałacu Kultury ucieka londyńskim czerwonym
piętrowcem na angielskich blachach i kierownicą po prawej i stacją docelową King's Cross i
kontynuuje pościg, ale po jakichś angielskich ulicach, z angielskimi szyldami i między autami na
angielskich numerach, a na radiowozach są napisy "police". Ponoć to ulice Glasgow, jeśli
wierzyć ciekawostkom, choć jedna z nich mówi, że wszystkie auta miały brytyjskie tablice, a to
nieprawda. W niektórych scenach pojawiają się też polskie auta i ulice Warszawy. Sam autobus,
niemiłosiernie obijany w jednych scenach ma spękane szyby i pourywane zderzaki, a w
następnych jest w stanie nienaruszonym. Na burtach raz ma napisy "Radio Poland", "Wake Up
Poland", "The Poland High Street", a w innych scenach "Radio London", "Wake Up London" i
"London High Street". Dopiero od momentu jak Himanshu opuszcza auto, akcja filmowana jest
całkowicie na ulicach Warszawy. W sumie pomieszanie z poplątaniem, ale jak brzmi dewiza
głównego bohatera, najważniejsza jest przecież akcja. Po co szukać jeszcze sensu.
Do dzisiaj nie wiem czy ten film w zamierzeniu miał być parodią zachodnich filmów akcji czy to tak na poważnie sensacja made in bollywood.
Dokładnie. Tak samo sceny walki, nie wiem czy zamierzenie były komiczne, czy tak wyszło przypadkiem.
sama idea "kicka" jest fajna, facet o nadprzeciętnych zdolnościach intelektualno-fizycznych, robi pewne rzeczy tylko dla podniesienia adrenaliny, w końcu znajdując cel w pomaganiu chorym dzieciom, więc o dziwo ten film ma przekaz, że czasem można swoje ciągoty do destrukcji zamienić w coś pozytywnego, ale cała reszta... masakra. Pierwsza część filmu, czyli ten wątek romansu jest jeszcze ok, ale gdy film wchodzi w wątek nazwijmy go "złodziejski" , wtedy robi się nieciekawie: źle pokazane pościgi, kiepsko rozpisana relacja prawy policjant vs przestępca i te piosenki ...
No to było akurat takie mega niedopracowane i czy to były ulice Glasgow to jakoś nie bardzo mi się wydaje bo raczej centrum inaczej wyglada
Przynajmniej auta na angielskich drogach jeździły po prawej stronie! Czerwonego autobusu bym się nie czepiał, takie pojazdy dla turystów można też spotkać w Polsce, choćby w Krakowie. Ludzie w Indiach nie rozpoznają biegle oznakowania poziomego w Europie, więc najpewniej nie zauważyli teleportacji pościgu z Warszawy na ulice Glasgow. Choć faktycznie, tablice rejestracyjne zdradzają miejsce kręcęnia zdjęć. Podsumowując, dla nas są to ewidentne wpadki, dla Hindusów błahostki - a to przecież z myślą o nich powstał ten film. Równie dobrze "Slumdog" może roić się od błędów, które dostrzegają mieszkańcy Indii.