PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=682272}

Kingsman: Tajne służby

Kingsman: The Secret Service
7,3 202 332
oceny
7,3 10 1 202332
6,8 37
ocen krytyków
Kingsman: Tajne służby
powrót do forum filmu Kingsman: Tajne służby

7/10

ocenił(a) film na 7

Dokładnie taki rodzaj filmu, jakiego można byłoby się spodziewać po duecie Millar-Vaughn. Dla przypomnienia, Mark Millar to błyskotliwy scenarzysta komiksowy, odpowiedzialny m.in. za wywrócenie do góry nogami schematu fabularnego "od zera do bohatera" (Wanted, o którym swego czasu napisałem tekst: http://kinofilizm.blogspot.co.uk/2013/06/wanted.html) oraz zabawieniu się formułą komiksu superbohaterskiego ("Kick-Ass"). Matthew Vaughn jest natomiast niepokornym brytyjskim reżyserem specjalizującym się w kinie gangsterskim, przenoszeniu na duży ekran komiksów oraz narażaniu się grubym szychom z Hollywood. Vaughn od zawsze marzył o zrobieniu klasycznego filmu o Bondzie, próbował nawet załapać się na stanowisko reżysera "Casino Royale", ale okazję wyrażenia miłości do szpiegowskiego kina akcji miał dotąd jedynie przy okazji realizacji niektórych scen z młodym Magneto w "X-men: Pierwsza klasa". Jego kolega podarował mu więc nielichy prezent tworząc komiks "The Secret Service".

Vaughnowska (dość swobodna) ekranizacja, "Kingsman: Tajne służby", to już jednak przede wszystkim owoc miłości reżysera do dawnego rozrywkowego kina szpiegowskiego, nic nierobiącego sobie z realizmu, powagi i szorstkości współczesnych tajnych agentów takich jak Jack Bauer, Jason Bourne i... James Bond. Wszystko jest tu na miejscu - elegancko ubrani mężczyźni w garniturach, przerysowany czarny charakter nadający nowego sensu terminowi megalomania (sepleniący, ekscentryczny i ewidentnie dobrze się bawiący Samuel L. Jackson), zapadająca w pamięci pomagierka z zestawem śmiercionośnych sztucznych nóg oraz zabójcze gadżety prezentowane w zabawny sposób.

Vaughn nigdy nie dostał szansy (i wątpliwie żeby to się kiedyś stało) na zrealizowanie pełnoprawnego filmu o Bondzie, więc zrobił to po swojemu, czyli w sposób szalony, nieprzewidywalny, nadużywający przekleństw i przemocy. Trochę jednak zwodzi odbiorcę, po kilku początkowych efektownych i pomysłowych scenach akcji, na dłuższy czas wskakuje na mało ekscytującą ścieżkę, skupiając uwagę na niezbyt oryginalnym treningu, jaki przechodzą młodzi kandydaci na nowego tajnego agenta. Nie tylko fabularnie, ale i wizualnie (położona za miastem ogromna posiadłość) przywołuje to w pamięci chociażby jego ekranizację marvelowskich komiksów o mutantach. Na szczęście w końcu się opamiętuje i mało porywającej historii daje kres sceną ekstatycznej orgii przemocy dokonanej przez Colina Firtha(!) w kościele pełnym ludzi. Jest to moment graniczny, po którym należy się już spodziewać po filmie absolutnie wszystkiego, nie obędzie się bez zbierania szczęki z podłogi. Vaughn pozwala sobie na wiele, nie ma żadnych ograniczeń, żartuje sobie z czego (i kogo) popadnie, a pomysły jakie serwuje są niczym orzeźwiająca bryza wpuszczona do stęchłego współczesnego kina akcji.

Film miewa słabsze momenty, wspomniana pierwsza godzina jest po prostu przyzwoicie zrealizowaną rozrywką, ale nieprzewidywalność, energia i brawura, z jaką zrealizowano finałowy akt nadrabia to z nawiązką. Dodać do tego lekkość, z jaką opowiedziano historię, nienachalny humor, zdolnego młodego aktora w głównej roli, jego kilku utalentowanych kolegów po fachu mających dobrą zabawę przed kamerą, efektowną formę oraz zapadające w pamięci sceny i otrzymujemy kino akcji, którego nie sposób nie pokochać. Z kina wychodzi się z szerokim uśmiechem i buzującą adrenaliną.

http://kinofilizm.blogspot.co.uk/2015/02/kingsman-the-secret-service-recenzja.ht ml

Więcej recenzji i innych materiałów o kinie:
https://www.facebook.com/pages/Kinofilia/548513951865584

użytkownik usunięty
T-Durden

bileciki na pokaz przedpremierowy już są,

tekst: "sceną ekstatycznej orgii przemocy dokonanej przez Colina Firtha(!) w kościele pełnym ludzi", a zwłaszcza użyty w nawiasie wykrzyknik napawa mnie optymizmem i nie mogę się wręcz tej orgii doczekać,

często się zastanawiałam, dlaczego Colinowi Firthowi nie proponowali roli Bonda, z takim akcentem i niezłą prezencją, oraz talentem aktorskim, którego można naprawdę pozazdrościć, nadał by się do tej roli na pewno lepiej niż George Lazenby.

więc czekamy z niecierpliwością :D

ocenił(a) film na 2
T-Durden

Żart z analem też nazwiesz "nienachalnym humorem"? Ja bym raczej powiedział że caly ten film jest niesamowicie nachalny, jadący na motywach które mają się podobać, ale lekkości nie ma w nim za grosz. Jest parę fajnych motywów, ale ogólnie styl jest tandety

ocenił(a) film na 9
Covaleux

oczywiście nie każdemu wszystko musi się podobać, przynajmniej jak w kinach będzie sequel to nie będziesz musiał/a "marnować" kasy

ocenił(a) film na 2
T-Durden

"za wywrócenie do góry nogami schematu fabularnego "od zera do bohatera" (Wanted, "

Co w "Wanted" było wywrócone? Komiksowy kicz i tandeta, pod płaszczykiem komedii.

ocenił(a) film na 7
shamar

Nie mówiłem o filmie, ale o komiksie, poczytaj sobie: http://kinofilizm.blogspot.co.uk/2013/06/wanted.html

ocenił(a) film na 2
T-Durden

No to racja...
Jakoś mnie to nie dziwi, że znów zrobili plastik, kiedy oryginał był w wymowie zupełnie inny.

ocenił(a) film na 7
T-Durden

Wanted to takie moje guilty pleasure a w Kick-ass był najlepszy Batman, trzeba bezzwłocznie Kingsmana zobaczyć.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones