W zasadzie dzieje się cały czas w tym samym miejscu, ale cały czas zaciekawia. Bardzo umiejętnie stosuje metafory (łódź zakopana w piasku, jamki mrówkolwa) odnoszące się do w sumie beznadziejnej sytuacji bohatera. Trochę nie do końca pasowało mi zakończenie, choć w sumie ma pewne prawdopodobieństwo.
Najlepsza scena to noc gdy ganiają się w ciasnej przestrzeni kopalni, a pozostali kopacze oświetlają ich latarkami, niczym szperaczami. Podobają mi się też kontrastowe kadry.