Oglądałem dzisiaj ten film na przedpremierowym pokazie podczas 20. Tarnowskiej Nagrodny Filmowej i rozczarowałem się. Osobiście nie przepadam za prozą Iwaszkiewicza, ale po wysokich ocenach na filmwebie (może mi ktoś wyjaśnić dlaczego wystawił temu filmowi ocenę 9?) spodziewałem się czegoś lepszego. Niestety film jest strasznie nudny, bez żadnego przesłania - banalna opowieść o umierającym na gruźlicę człowieku, który zakochuje się w młodej nauczycielce. Film ratuje tylko muzyka Kilara i dlatego ocena 6/10, bo inaczej byłaby nawet niższa. Szkoda tracić czas i pieniądze - odradzam.
A ja i tak obejrzę. Lepsi "Kochankowie z Marony" niż taki "Posejdon" czy "Kod da Vinci"...
To może byłeś na innym filmie , bo w do Kochanków muzyke napisał Jerzy Satanowski.
Chodziło mi oczywiście o muzykę Leszka Możdżera - Ci dwaj kolesie zawsze mi się mylą. Sorki za błąd.
Co nadal nie zmienia faktu, że muzykę do "Kochanków" skomponował Satanowski. Gdzie tu Kilar? Gdzie Możdżer?
Przecież napisałem, że Kilara pomyliłem sobie z Możdżerem, to po co pytasz gdzie Kilar? A Możdżer? Hmm... potrafisz czytać? Jeśli tak jak pokazałeś wcześniej, to rzeczywiście możesz mieć kłopoty z tym, że oprócz Satanowskiego muzykę do tego filmu stworzył Leszek Możdżer.
nie za dużo, ale przy tak kameralnym filmie gdzie są właściwie 3 postacie, to i jej rola wydaje się być całkime spora. a tak w ogóle ten film to rzeczywiście straszna nuda. los bohaterów zupełnie mnie nie interesował, a postać(gra również) Arka jest wręcz komiczna. i nie pomaga tu nawet tak utalentowana aktroka jak Karolina Gruszka.