przeczytałem opowiadanie, zobaczyłem całkiem niezłą realizację Kochanków w reżyserii Zarzyckiego, lecz ujrzawszy to arcydzieło kina ambitnego zaniemówiłem. Właściwie to obejrzałem pierwszych 15 minut, a resztę filmu przeleciałem fragmentami, bo w całości nie sposób tego strawić. Cywińska sprowadziła relacje i zachowania bohaterów do zrywów wariatów w trakcie trwania amoku manii. Te półzwierzęce postacie żyjące w brudzie, łachmanach i barłogach w niczym nie przypominają charakterów z taką maestrią stworzonych przez Iwaszkiewicza. Jedyną przyjemność z zobaczenia tego filmu daje oglądanie Jadwigi Jankowskiej-Cieślak i Ewy Kasprzyk siedzących razem i pijących wódkę; obie wyglądają tak, jakby miały za chwilę wybuchnąć śmiechem na to, w jakiej farsie przyszło im grać.