Wspaniały. Kolejny przykład na to, że nie trzeba fabuły, by powstał doskonały, wciągający film o dzieciństwie obce nam osoby. Film, którego akcja (o ile można o takowej mówić) rozgrywa się w połowie lat pięćdziesiątych XX wieku, ukazuje wycinkowo sceny z życia liverpoolskiego chłopca (ponoć samego reżysera). Dzieciństwo to jest wyraźnie mitologizowane, albo sakralizowane, gdyż całość spowija niemal religijna otoczka, wspomagana licznymi symbolami. Dzieło Daviesa nie byłoby tak wspaniałe, gdyby nie rewelacyjne, przesycone barokowym światłem zdjęcia Michaela Coultera, ze starannie komponowanymi, obezwładniającymi kadrami.
Zachęcam do oglądania i kontemplacji. Chcę DVD :)