Film z takim potencjałem i ... szczerze mówiący, nie wiem o czym? Kościuszko wygląda jak tchórzliwy, podstarzały organista kościelny, Dunin wygląda jak typowy przytrzymany umysłowo menel-recydywista, bo też musi tak wyglądać, ze względu na facjatę Więckiewicza i obaj mają dziwną rolę przetrwać w filmie. Bo ani jeden nie ucieka ani drugi go nie goni ani jeden nie widzi celu w istnienia w tej historii. Kos patrzy na szlachtę polską i chłopów, z takim politowaniem i zażenowaniem, jakby miał zaraz powiedzieć do podpalanego "skocz szybko po bilety na samolot do Stanów i pomykamy stąd czem prędzej". Wątek braci żałosny i przewidywalny do bólu. Dziewczyny jakieś takie zestresowane i smutne na siłę i sprawiające takie wrażenie, jakby zaraz miały parsknąć śmiechem ... Co ten film miał pokazać to nie wiem? Dramat wioskowy? Ruską bandę co opanowała domek na polskiej prerii? Polską szlachtę jako zapijaczoną trzodę imbecyli? Po co komu ten film o niczym?