ODPOWIEDŹ ZE SPOILERAMI
Nie sądze, raczej najgorsza zaraz po "dwójce". Po dobrym początku jest tylko gorzej. Inna aktorka za Kristen (Tuesday Knight zamiast Patricii Arquette). Motyw wciągnięcia do snu głupi i niedopatrzony (w "trójce" Nancy miała motyw przenikania do snów i zginęła nie przekazując nikomu ani tej, ani podobnej mocy, Kristen była mistrzynią gimnastyczną; na dodatek Kristen tutaj ginie). Poprzez owo wciągnięcie twórcy usprawiedliwiają ciągnięcie serii i wprowadzają postaci co najwyżej tuzinkowe, z których część pojawiła się w "piątce".
Sceny zabójstw:
-utopienie w łóżku wodnym - pomysłowe, ale się nie sprawdza
- walka z niewidzialnym Freddy'm - straszna niedorzeczność i jedna nielogiczność (chłopak mógł podbiec po rękawicę Freddy'ego i spróbować ją użyć, ale tego nie zrobił)
-zabójstwo astmatycznki - śmiech na sali, tak to niemal każdy potrafi
-zmiana w robaka - błe, co to ma być, już marionetkowa scena w "trójce" była obrzydliwa, choć do przełknięcia.
Motyw kręcenia się w kółko co najmniej irutuje.
Pokonanie Freddy'ego za pomocą lustra - co to on, bazyliszek?
Podkład muzyczny słaby, Dokken w "trójce" to było mistrzostwo, podobnie jak muzyka skomponowana do filmu przez Angelo Badalamentiego (Craig Saffian się nie spisał).
Kolejnym niewłaściwym krokiem było powierzenie reżyserii Renny'emu Harlinowi - jednemu z najbardziej nieudolnych reżyserów Hollywood (jedyny jego dobry film to "Długi pocałunek na dobranoc").
O zakończeniu nie wspomnę.