Jak dla mnie zdecydowanie najlepszy z całego Dekalogu...Zrobiony w formie dokumentu, jeszcze bardziej trafia do serca. Bardzo przypomina mi film "Przed egzekucją", po obu miała podobne odczucia, było mi żal tych bezwzglednych morderców, którzy byli gotowi na bezsensowne zabójstwa, współczułam im ...i do dzis reakcja na te filmy nie jest dla mnie do końca zrozumiała, wydaje mi się,ze zdrową reakcją byłaby satysfakcja, że spotyka ich zasłuzona kara, smierć za śmierć, proste i sprawiedliwe, a jednak tak nie było...a temat kary śmierci nadal jest dla mnie tematem otwartym...
Też mi było żal Jacka ( taksówkarza też).
Myślę, że też konstrukcja filmu jest tak zrobiona, by budzić ów żal wobec sprawcy- np. ofiara nie jest zbyt sympatyczna, widz nie utożsamia się z taksówkarzem, nie lubi go za bardzo, a Jacek jest pokazany jako zagubiony, wykluczony ze społeczeństwa, depresyjny, nigdzie nie pasuje, sam mówi, że nie ma żadnego talentu, taka (auto)destrukcyjna jednostka. Myślę, że środki wyrazu w filmie zostały dobrane tak, by owo współczucie budzić. Gdyby np pokazali taksówkarza jako miłego gościa, który miał fajną rodzinę, był lubiany i kochający wobec bliskich, w ogóle sympatyczny, to trudniej byłoby wzbudzić litość dla Jacka.
A co do kary śmierci, to akurat jestem jej przeciwna, mimo wszystko zabijanie dla mnie jest nieludzkie.