Gościu ni stąd ni zowąd brutalnie morduje taksówkarza , potem nagle spowiada sie młodemu prawnikowi szlochając jak mała dziewczynka(budząc się z ręką w nocniku).Gdzie w tym wszystkim jakis sens , motyw.Powiedzmy sobie szczerze powalać ten film to nie powala i jest bardzo sprzeczny.
Zauważ, że pomiędzy tymi wydarzeniami minął rok albo więcej. Rozprawa odbyła się rok po wydarzeniach w kawiarni, a wyrok został wykonany prawdopodobniej jeszcze później.
Jeśli film miał wywołać we mnie rozczulenie się na losem "biednego" mordercy, to nie wywołał. Gdybym kogoś tak po prostu zamordował, nie dziwiłoby mnie ani trochę, że później chcą mnie za to sprzątnąć.
Dla mnie ten film był denny.Nic w nim nie miało uzasadnienia , nic się nie pokrywało.No ale ze to Kieślowski to ludzie z uprzedzeniem chyba stawiali te wysokie oceny.Nie mając własnego zdania.
Nie zawsze musi być jakiś motyw morderstwa. Gość nie mógł poradzić sobie z tym że jego siostra zginęła, i być może to była jedna z reakcji. Być może chciał być zauważony? Zwrócić na siebie uwagę - w filmie wielokrotnie ukazana jest ulica i obojętności ludzi, ich anonimowość. A to, że film jest arcydziełem w moim odczuciu to kwestia głównie tego, że w tym filmie nie ma wielu dialogów, nie ma w zasadzie nic prócz genialnego aktorstwa, pewnych treści, niuansów wątkowych i klimatu brudnej, zabłoconej Warszawy - niby nic, ale po seansie chciałem odpalić ten film drugi raz, a potem siedział mi jeszcze w głowie przez 2 dni. Oglądałem go jak zahipnotyzowany,.
Niemniej film był niesamowity. Niby prosty, niby nic się nie działo, ale ten klimat brudnej warszawy,
zgadzam się we wszytkim. ale dodalnym cos jeszcze. daje do myslenia. jest poczatkiem dyskusji. ukazuje swiat mlodego, zrozpaczonego chlopaka oraz mlodego prawnika. one zderzaja sie ze soba. nic nie jest takie proste jak sie wydaje. czy kara smierci jest sluszna ? jesli tak to czy na kazdym mordercy ? czy mamy prawo o tym decydowac ? ten film zadaje pytania, a nie daje odpowiedzi. pokazuje dramat mordercy oraz osoby go broniacej. pokazuje rowniez zwyczajnosc. kazdy moze znalezc sie na ich miejscu.
na jakim świecie żyjesz? czy może cały czas jesteś w zamknięciu i bez TV chociażby. Ludzie zabijają się za krzywe spojrzenia, a tutaj był raczej motyw rabunkowy z tego co zauważyłem.
Przecież użytkownik Szycha7 podał ci przypuszczalne motywy. W tym filmie nie musimy dostać konkretnego powodu,ale możemy to wywnioskować a potem interpretować.
Zobacz sobie zieloną miło powinna ci odpowiadać xD. Zauważ, że bohater był skrzywiony psychicznie... Miał nieustanne poczucie winy, że przyczynił się do śmierci siostry
Może to był przypadek, że trafiło na taksówkarza... Barciś może też symbolizuje przypadek (gdyby nie przepuścił samochodu , kto wie), a również znalazł się na egzekucji . Adwokat również,''mógł przeszkodzić '' przecież też tam wtedy był...
To raczej zbieg nałożonych na siebie zdarzeń i chyba nikt niczemu by nie zapobiegł,
tylko zginąłby inny taksówkarz.
Tak zwane: zdarzenie losowe . . .
Przypadek miał miejsce, że trafiło na tego konkretnego taksówkarza.
Natomiast nie było przypadkiem, że miał zginąć jakiś taksówkarz,
bo taką właśnie ofiarę obrał sobie nasz bohater czekają kilka godzin i obserwując postój taxi!
Zgadzam się z Tobą. Motywu psychologicznego nie ma, ponieważ Piesiewicz i Kieślowski to płytcy i tandetni efekciarze, a nie natchnieni artyści, na jakich ich wykreowano. Ten film jest wydmuszką w pretensjonalnym artystowskim sosie. Pozdrawiam.
Gdzie Ty zyjesz ? Musisz pogodzic sie z tym ze kazdy czlowiek jest w stanie zabic.
Człowiek to bardzo złożona istota. Poczytaj troszkę o ludziach, którzy zabili. Kompletnie zdrowi psychicznie często nie potrafili wyjaśnić czemu to zrobili. Chwila załamania, chwilowa niepoczytalność, ukryte zło. Impuls, a może po prostu zwykłą głupota. Tego nie wie nikt.
Nie rozumiem Cie. Zasadnicze dla sensu filmu jest to, że nie ma motywu. Pytasz dlaczego? To znaczy ze po prostu nie trafil do Ciebie glowny sens filmu, no nie musial, to nic zlego. A sens jest taki, ze zostaje nam zestawiona brutalna, bezsensowan , straszna zbrodnia, ktora budzi groze. Oraz zbrodnia ktora, mimo ze w imie prawa i niby sprawiedliwa, ale wywoluje takie samo, lub jeszcze wieksze, uczucie grozy, brutalnosc sceny wykonania wyroku jest chyba najmocniejszym zabojstwem w historii kina...
Czy ja wiem? :) Tzn. nie ukrywam, że moim zdaniem "Krótki film..." to - no, może z wyjątkiem kilku filmów Zanussiego - najbardziej przeceniany polski klasyk, ale ja tam nie mam ani przez chwilę wrażenia, że taksówkarza-Bakę mordują niesłusznie. Zamordował bez motywu, więc go mordują za karę. Proste, nieskomplikowane i oczywiste.
Dodam, że jestem przeciwnikiem kary śmierci, ale gdybym nie był, to Kieślowski jedynie by mnie utwierdził w przekonaniu, że moje poglądy są słuszne. :)
I szczerze wątpię, czy KTOKOLWIEK po obejrzeniu tego filmu stał się przeciwnikiem kary śmierci. Jeśli tak - to ewidentnie go nie zrozumiał. :P
Zgadzam się - jak już pisałem wcześniej, ani trochę nie rozczuliłem się na losem "biednego" mordercy. Facet morduje bez wyraźnego powodu (jak np. samoobrona, zemsta, czy lincz) drugiego faceta (co z tego, że buca i cwaniaka) a później bardzo krzyczy, że nie chce ginąć. Taksówkarz też nie chciał. Wiem, co chciał Kieślowski tym obrazem przekazać, ale nie przekazał.
Silniejszy przekaz ma film Alana Parkera "Życie za życie", bo tam skazują człowieka niewinnego.
Też wiem, co chciał i też wiem, że nie przekazał. ;)
W sumie moim zdaniem Piesiewicz i Kieślowski strzelili sobie w stopę, kiedy zdecydowali się swój film oprzeć na historii morderstwa bez motywu. Nawet jeśli uznamy, że okrucieństwo państwa pod koniec jest równe okrucieństwu Baki - to państwo ma motyw (zabija, bo karze), on nie miał żadnego. A zbrodnię z motywem można zrozumieć, zbrodni bez motywu - nie. :)
To jest film o zasadności kary śmierci. Coś, co było dla nas oczywiste (odpłacić mu tym samym) w II części filmu stawia nas w sytuacji niejednoznacznej. Człowiek skrzywiony (skrzywdzony) psychicznie ma wybuch agresji. Czy jest jednoznacznie nie do uratowania. Na to pytanie nie próbuje sobie nawet odpowiedzieć bezduszny aparat państwowy.
Tu konsekwentny jest kościół (dekalog), który jest przeciw aborcji, ale i przeciwko karze śmierci. Tymczasem, tzw. prawica walczy niby w imię ideologii, z aborcją, ale za to żąda przywrócenia kary śmierci.
no "życie za życie " to jest FILM w każdym calu uzasadniony . Tutaj po seansie miałem wrażenie iz oglądałem groteskę , choć nie bardzo mi się z niej chciało śmiać . No ale skoro dany widz widzi iż reżyserem jest nie kto inny jak Kieślowski to z rozmachu trzeba dać wysokoa ocenę , bo jak dam niska to ludzie stwierdzą że się nie znam na kinie - no a przecież się znam . Takie myslenie pewnie nie jednego widza doprowadziło do tego , że film zajmuje taką (niestety) a nie inna pozycję
A przyszło ci do głowy, że może nie każdy film musi być "w każdym calu uzasadniony"? Że mogą zostać jakieś niedopowiedzenia, pola do wypełnienia i interpretacji przez widza? Że widz nie musi wiedzieć wszystkiego, by zachwycić się filmem? Itepe... Generalnie też, moim zdaniem, ważniejsze niż CO się opowiada jest JAK się opowiada.
jak dla mnie obie śmierci były bez sensu i to o to głównie chodziło. oczywiście, że morderstwo taksówkarza było niepotrzebne i bezpodstawne (chociaż nie powiedziałabym do końca "nielogiczne", portret psychologiczny mordercy był dość złożony). ale kara śmierci też była niepotrzebna. nie chodzi tu o to, czy żałujemy mordercy czy nie, bo nikt nie będzie nagle gloryfikował kogoś takiego, ale o to czy zasłużył na tę "karę prewencyjną" w postaci śmierci. to nie była kara dla niego tylko dla wystraszenia społeczeństwa. przeciwko niej był adwokat i, cóż, ja również.
Ale to jest bardzo proste, wlasnie dzieki temu, ze lkal jak mala dziewczynka nad soba i zmarla siostra. Film wiele stracil na tym. Chlopak nie mogl poradzic sobie ze smiercia siostry, automatycznie wylaczyly mu sie uczucia, a juz na pewno na pewno wypelnila go agresja, ktora znalazla ujescie w morderstwie. Jako ze nakryl na trupa twarz koc, widac bylo od razu, ze zaluje. Zdrowy chlopak z ciezkim przezyciami, nie psychopata.
Genialność tego filmu polega właśnie na tym, że choćbyśmy bardzo się starali nie znajdziemy żadnych okoliczności łagodzących dla zbrodni popełnionej przez Jacka. Nic go nie tłumaczy ani nie usprawiedliwia ( do śmierci siostry sam się przecież przyczynił ). Gdyby Jacek był niewinnie oskarżony lub np. miał trudne dzieciństwo widz mógłby łatwo go wybronić. Stety lub niestety Kieślowski nie daje nam takiej szansy. Wina Jacka jest bezsporna ale film pokazuje że kara śmierci nie jest żadną sprawiedliwością i jest równie brutalna co morderstwo popełnione przez głównego bohatera. Brak wyraźnego motywu i brak usprawiedliwienia dla mordercy ma nam ukazać, że kara śmierci jest zła niezależnie od okoliczności i od tego kogo dotyczy. Jest zła zawsze i stawia nas na równi z tym kto zamordował. Czy za morderstwo należy odpłacać morderstwem ? Czy kara śmierci była uzasadniona bo była legalna i orzeczona przez sędziego ? Czy człowiek ma prawo bawić się w Boga ?
Podpisuję się pod tą interpretacją całkowicie. Z tego, co wiem, taki był też zamysł twórców
Kara śmierci stawia nas na równi z tym co zamordował? Czy ty jesteż chory umysłowo? Gdyby ten skazany na KŚ zabił jakiegoś innego mordercę, to rozumiem. Ale państwo zabijające WINNEGO nigdy nie będzie na równi z kimś, kto zabił osobę niewinną.
Film jest logiczny do bólu.Twoje dywagacje są raczej bezsensowne.Co zmienia fakt że zabiłby dla pieniędzy?Dla samochodu?
Dla kurtki?Bo go taksówkarz obraził?Miał zły dzień?Co to niby miałoby zmienić?Morderstwo to morderstwo.Morderstwo dla paru groszy na taksówkarzu jest bardziej logiczne niż co???"Gdzie w tym wszystkim jakis sens , motyw." Jest jakiś sens i motyw dla morderstwa?Naprawdę?