Chyba trudno o bardziej nieżydowskiego aktora niż Ralph Fiennes, którego skądinąd bardzo lubię. No może jeszcze Steve McQueen. Jego partnerce też wiele nie brakowało, chociaż przefarbowała włosy. Film był dobry, ale parę takich (tzn opartych na bardzo podobnym pomyśle) już było, więc ten spokojnie mogłem sobie darować. Dziadek i Babcia byli fajni :) to tyle.