Moim zdaniem James Cameron powinien wyreżyserować film na podstawie tego anime, jestem wręcz pewny, że wyszło by mu to świetnie, lecz wątpię by do tego doszło...co do anime jest naprawde świetne!!!!
Pewnie masz racje, ale będzie reżyserem innego anime Battle Angel Alita...bedzie dobrze mam nadzieje:)
A ja mam dość Camerona odkąd oglądnęłam Avatar. Jego wszystkie filmy są dłuuuuuuuuugie.... Titanic był okay, ale Avatar, o matko w kinie zasnąć się nie dało, bo za głośno, oglądać też nie... NUDA. Jak zrobiłby jakąkolwiek animację to tylko dla cierpliwych, czyli nie dla dzieci, bo jak wiadomo one nie są cierpliwe. A na animacje 50% widzów to dzieci.
Widzisz są gusta i guściki, dla mnie Avatar był za krótki na przykład...każda minuta filmu była dla mnie wypasiona...jest nawet takie fajne przysłowie "jedni lubią jak mu cyganie grają, inni jak im buty śmierdzą" pozdr
No wiesz, ale dla niektórych Avatar był jak jajko wielkanocne (z biedronki). Pięknie wymalowane, a w środku pusto.
Nie obraź się, ale avatar nie był jakoś za specjalnie fenomenalny. Po porstu pokaz technologiczny na takim poziomie, że przyćmił nawet fabułę, czy poglądy. Bo avatar fenomenalnym filmem nie jest. Słabym też nie, ale rewolucja kinowa (prócz idiotycznej manii na 3D) to to nie jest
Mania na 3D weszła właśnie po Avatarze( pomijajac te amatorskie efekty 3D z lat 80), bo producenci polecieli na łatwą kasę produkując filmy z konwertowanym 3D pokazując tylko namiastkę tego co zobaczyliśmy w Avatarze...
ps. dziwne jajka kupujesz z biedronki, ja z kolei kupuje jajka te z nadzieniem w środku albo jajko niespodzianke( nie będe podawał firmy bo posądzą mnie za kryptoreklamę:P) dla mnie avatar był wlaśnie takim jajkiem z czymś fajnym w środku czego jeszcze nie mialem...pozdr
Zapewniam ,że oboje oglądaliśmy ten sam film. Widziałeś ,,Avatar''? Jest tam mnóstwo zapożyczeń z ,,Księżniczki Mononoke''. Nie wierzę ,że Cameron choć trochę nie inspirował się tą animacją. Druga sprawa ,że ,,Księżniczka...'' jest dziełem dużo lepszym.
Po seansie (dwukrotnym) Awatara byłem zachwycony. Ale gdy zobaczyłem Księżniczkę Mononoke pomyślałem sobie że Awatar to bajeczka dla dzieciaków. W ciągu tygodnia obejrzałem przygody Ashitaki czterokrotnie i nie miałem dosyć. Oba filmy są o podobnej tematyce, walka prastarej kultury (magii) z postępem cywilizacyjnym. Z tym że u Camerona podział na tych dobrych i tych złych został wyraźnie nakreślony. Tymczasem u Miyazakiego obie strony konfliktu mają słuszne powody by stawiać czoła przeciwnej stronie. Natomiast główny bohater do końca nie opowiada się po żadnej ze stron. Oczywiście Avatar ma dobrą fabułę i doskonałe efekty ale historia opowiedziana w Księżniczce sprawia że efekty komputerowe Avatara przestają znaczyć cokolwiek.
Takie jest moje skromne zdanie i pozdrawiam wszystkich którzy się z nim nie zgadzają.
PS: Próbę ekranizacji tego anime nawet przez Camerona uznałbym za profanację :D
No wiesz, nie chce uchodzić za nobba/trolla czy coś takiego, lecz Avatar bardziej przypomina Pocahontas a dalekiej galaktyce (przyszłości).
Tylko, że zamiast indian mamy niebieskich ludzików, a zamiast ludzi chcący się wbogacić, mamy innych ludzi chcących się wzbogacić.
Każdy widzi to co chcę zobaczyć mi np. Avatara przypomina ta bajka http://www.filmweb.pl/film/Ciemny+kryszta%C5%82-1982-4577 dla ciebie kojarzy się z pokachontas innym z matrixem powiedzmy, to tylko twoja podswiadomość kreuje to co widziales na ekranie i kojarzy ci z filmem/bajką ktorą już kiedyś widziales... to tak jak ja bym wszystkie filmy w ktorych akcja toczy się w dżunglii mówil, że to plagiat Predatora bo była dżungla...pffff
No ale patrz. Mamy 2 różne grupy. Jedna sobie spokojnie mieszkała, aż do przybycia drugiej grupy. Ta przyleciała aby się wzbogacić, dlatego postanowili zlikwidować mieszkańców. Niestety jedna osoba z jednej i drugiej grupy wzajemnie się w sobie zakochali, dlatego postanowili zatrzymać to wszystko (tą wojnę), kończy się tym, że zakochani zostają razem, a przybysze zostali pokonani.