Na pewno warto się z nim zapoznać, aby zobaczyć, jak wtedy było. Dla mnie film bardzo przygnębiający, by nie rzec wręcz: dołujący. Oglądałam go wczoraj, w Wigilię, pierwszy raz w swoim życiu i bardzo mnie dobił.

tylko dlatego,że cię zdołował to dałeś mu 1/10 ?

Nie, nie o to chodzi. Jestem wychowana na filmach z tej epoki, naprawdę widziałam ich w życiu sporo, być może jednak jego treść jest tak głęboka, iż całkowicie jej nie umiem sobie przyswoić. Dla mnie ten film oprócz doła, jaki ewidentnie przekazuje widzowi, nie wnosi niczego konstruktywnego. Nie twierdzę jednak, iż tak jest, że to film na 100% słaby i idiotyczny, bo oczywiście mogę się mylić, ale ja po prostu bardzo negatywnie go odebrałam. Aby film "dobrze umiał przygnębić", też musi coś w sobie mieć. Ten, MOIM zdaniem, nie ma niczego poza doskonałą obsadą, po której zresztą spodziewałam się co najmniej ... arcydzieła. Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii, bo - jak rozumiem - oceniasz go dużo wyżej. Za co?

Dobre teksty i dialogi z których nawet można się pośmiać np.jak główny bohater Kazik którego grał Buczkowski rozmawiał z tą kobietą co ją podwoził,ja się wtedy nieźle uśmiałem.Oczywiście były też smutniejsze rzeczy jak np.samotność tej kobiety,która sama w domu była bo mąż wyjechał,ale mi nawet na moment nie przyszła myśl,że ten film jest dołujący.Dołujący to dla mnie jest "Plac Zbawiciela".Także teksty,dialogi,gra aktorska to jest to za co daję 6/10.Na temat głębokiej treści nie zamierzam filozofować.A jeśli dla Ciebie obsada jest doskonała i film dodatkowo wywołał jeszcze emocje i dajesz mu najniższą możliwą ocenę to ja nie jestem w stanie tego zrozumieć.

Ok, przekonałeś mnie. :) Podwyższam. I pozdrawiam. :)

Cieszy mnie to bardzo.Również pozdrawiam.

"Jestem wychowana na filmach z tej epoki..." Pozwoliłem sobie zacytować część twojej wypowiedzi, ale jest to cytat, który właściwie wiele wyjaśnia. Ktoś, kto nie żył w czasach PRL wielu filmów może nie pojąć, albo go znudzą, bo nie ma jatki, akcja często nie jest zbyt wartka (czasem to złudzenie i 90min przeszło jak TGV). Podam inny przykład: mój ojciec uwielbia westerny z Johnem Waynem (ach te czyste koszule i zero krwi), natomiast ja z westernów lubię tylko te mroczne, z nieogolonymi, śmierdzącymi typami, z krwią i najlepiej bez happy end'u. Oczywoście są też wyjątki i niektóre klasyczne westerny podobały mi się, chociaż moimi ulubionymi gatunkami są: SF, horror, thriller, dramat oraz wszelkiej maści dziwne, pokręcone filmy, które trudno ująć w ramkę z konkretnym gatunkiem. I drugi przykład: filmy przedwojenne - tu często przeszkadza mi jakość obrazu, a przede wszystkim dźwięku lub nieme, chociaż widziałem kilka staroci po rekonstrukcji cyfrowej i wg mnie bardzo zyskały. Apeluję do dzisiejszej młodzieży: oglądajcie stare filmy, zwłaszcza polskie, wiele z nich przeleżało w archiwach, bo cenzura nie dopuściła do ich emisji, za to teraz po latach wszystkie te "półkowniki" są na wyciągnięcie ręki. Na zachętę podam kilka tytułów, które b.lubię oglądać: Baza ludzi umarłych (oparty na kniżce "Następny do raju" M. Hłaski), Siekierezada (ten za to wg E.Stachury), Człowiek na torze, Gangsterzy i filantropi, Kino objazdowe (słabszy ale ta zima w Bieszczadach - miód), Konopielka, prawie wszystko z Himilsbachem i Maklakiewiczem, Konstans, Milioner, Amator, Wodzirej, Lokator (Polańskiego), serial Ballada o Januszku, Lalka (serial), 150 na godzinę, Sprawa się rypła, Dekalog (Kieślowski-serial), Przesłuchanie, filmy Szulkina (nie zrażać się pierwszym,kolejne będą jeszcze bardziej poryte), Rififi po sześćdziesiątce i na tym zakłońce, bo bym tak pisał do rana aż dorwałoby mnie słońce. Pozdrawiam und sory za pokrycie ekranu czarnymi szlaczkami, cześć.

Zdecydowanie zgadzam się z Tobą. Tamta epoka odcisnęła pewne piętno. Pozdrawiam.

Kurczę, minęło 6 lat i współczesne kino jeszcze bardziej się skiepściło, chociaż zdarzają się perełki, ale śmiało mogę stwierdzić, że w tym szarym, dziwnym PRL-u powstawały ponadczasowe dzieła, chociaż budżety były mniejsze, efekty specjalne w powijakach, ale mieliśmy artystów przez duże "A". Teraz świat stanął na głowie, możesz być beztalenciem, bylebyś był poprawny politycznie i miał plecy to na 90% osiągniesz sukces. Również pozdrawiam.

Niestety. To prawda. Mieliśmy spore szczęście żyć w czasach, kiedy i filmy, i muzyka były naprawdę genialne. :) Pozdrawiam.

"(...) kobiety,która sama w domu była bo mąż wyjechał"
Taki z ciebie "znawca kina", że nie rozpoznałeś Marii Pakulnis ...

Mam ocenione ponad 700 polskich filmów i Marię Pakulnis znam doskonale.Nie mogłem napisać, że "Maria Pakulnis była w domu sama bo mąż wyjechał"bo to tak jakbym opisał prywatne życie aktorki.

Nie wiem czy dobrze to wytłumaczyłem i czy zrozumiałeś ? Maria Pakulnis grała kobietę, której mąż wyjechał.

"[film] nie wnosi niczego konstruktywnego."
Z twoich ocen wynika, że to film "Godzilla", któremu dałaś 10, wnosi te "konstruktywne" wartości.

A czy nie może tak być? Lubię filmy sf. Nie mogę?

Nie pytam, co lubisz. Pytam, jakie "konstruktywne wartości" wnosi film "Godzilla"?

Wnosi moim zdaniem znacznie więcej niż omawiany tu film. Nie mam zamiaru się sprzeczać, naprawdę. Masz inne zdanie? Super. Gratuluję Ci tego oraz siły argumentacji. Pozdrawiam i życzę spokojnego wieczoru.

Słyszałeś kiedy słowo przenośnia?