Lego Przygoda to jeden z lepszych filmów, które oglądałem. Miał wszystko: dowcip, akcję, błysk, przesłanie, ciekawą puentę no i miał... Batmana. Sceny z Batmanem moim zdaniem były wyjątkowo udane i nic mnie tak nie rozbawiło jak Batek wskakujący do statku Star Wars. Dlatego Lego Batman miał być moim hitem.
Nie był.
Twórcy ewidentnie przekombinowali i dostosowali fabułę filmu pod gagi. Przyznam, że dialogi momentami są bardzo śmieszne, ale to trochę za mało jak na 1,5h filmu. Przede wszystkim Batman zasłonił Lego. Nie ma nigdzie przesłania kreacji, budowy z klocków, niektóre sceny w ogóle pozbawione są klocków, to zwykła animacja jakich pełno. Jedna scena pomogła Bat Rodzince uciec z budynku poprzez zbudowanie pojazdu, więcej lego w lego nie widziałem.
Główna fabuła nie porywa, podobnie jak sam Batman, który w filmie odgrywa rolę półgłówka z umiejętnością karate. Fajnie wprowadzony Robin, ciekawa Barbara, ale sam Bruce Wayne AKA Batman nie jest w stanie posiąść mego serca. Podejmuje głupie decyzje, jest takim śmieszkiem, siłaczem, a przecież największą zdolnością jego pierwowzoru jest właśnie nieprzeciętny, detektywistyczny umysł.
Największe zastrzeżenia mam jednak do fabuły, którą ciągnie Joker. Nie byłem w stanie zaangażować się w tę opowieść, bo rozwijała się przypadkowo. Wątek adopcji syna, czyli Robina wiadomy był od początku i jego zakończenie oczywiste, a jednak musieliśmy przez cały film wysłuchiwać marnych żartów o "ojczulku" i "padre". Odradzam wszystkim fanom Lego Przygoda.