W końcu mi sie udało obejrzeć chyba najgorszy film "gore" na świecie. Zazwyczaj zdarza mi sie znajdywać jakieś plusy w tych niskobudżetowych gniotach (ale w tym nawet na siłę ciężko by znaleść). Więc można je wyliczać: Muzyka Która kompletnie nie pasuje do horroru, gra aktorska, "sceny gore" których jest nawet sporo, tylko ze są w ogóle nie realistyczne np: sceny uśmiercania ofiary kamera nie pokazuje, dopiero jak kanibale grzebią po flakach jest ukazane, widać jak usmiercone zwłoki oddychają, mamy tez sceny nekrofilii, czyli sex z lalką przypominająca trupa, lub wysysanie rurką mózgu niemowlaka - co wygląda akurat strasznie żalośnie, bo to niby miała być poniekąd komedia, ale poczucie humoru jest wieśniackie. Sceny żywcem zerżnięte z TCM, nawet prócz kanibalistycznej rodzinki, kolejnego LEATHERFAC'A mamy tez rzeźnie piłą łańcuchową, czyli nic nowego. Zdecydowanie odradzam, bo ten film to czysta kpina z horroru...