obsada- nie muszę nic dodawać, wszyscy chyba się zgodzą że jest genialna. Słodki Reno (może to określenie nie bardzo do niego pasuje ale tak mi się kojarze z tą rolą), mrożący krew a w żyłach Oldman i mała Portman, która mimo debiutu, pokazała naprawdę dużo. poza tym film ma w sobie "to coś" - jest inny, niepowtarzalny (nakręćcie sequel to zabije!!!). No i piosenka Stinga na końcu filmu... hmmm.. piękne...