Wreszcie obejrzałem wersję reżyserską i z miejsca stała się dla mnie kanoniczną. Jest doskonalsza pod tyloma względami! A przynajmniej jedna z "dodatkowych" scen (odwiedzanie mieszkań dilerów) sugeruje, że mógłby to być zupełnie inny film.
Jaki? Odpowiedzi udziela pierwsza wersja scenariusza. Można przeczytać ją tutaj:
http://the-professional.uw.hu/Version_1_Script.html
A dla tych, którym nie chce się długo czytać, podaję rzecz w skrócie. Zmiany są zdumiewające! Matylda uczy się fachu "na ostro", tzn. zabija z zimną krwią kilka osób. Dostaje praktyczne rady, np. jak strzelić komuś w głowę, by się nie pobrudzić kawałkami mózgu. Leonowi zdarza się zastrzelić kilka przypadkowych osób, które miały pecha znaleźć się na jego drodze. Również Stansfield ma więcej ofiar na koncie: zabija dwie osoby z otoczenia Tony'go, żeby mu uzmysłowić, że nie żartuje! Leon i Matylda chodzą do kina, by podziwiać grację tańca Gene'a Kelly'ego (nauka dla niej: jako zabójczyni musi posiadać taka zwinność!). Najwięcej zmian przynosi koniec. Matyldzie udaje się namówić Leona na seks (po didaskaliach widać, że autor był zachwycony tą sceną), po którym nasz zabójca zasypia wyczerpany i szczęśliwy. Następnego dnia, w trakcie obławy obydwoje strzelają do antyterrorystów. W wyniku postrzału Leon ginie od razu, co widzi z ukrycia Matylda. Odbezpiecza wtedy granat i wysadza się wraz ze Stainsfieldem!!!
Jak wiemy, ostatnia wersja scenariusza okazała się znacznie łagodniejsza, znacznie bardziej subtelna. Nie ma perwersyjnej miłości, jest dziwaczne ojcostwo. Ale i tego było za mało, dlatego też większość z nas poznała film w okrojonej o pół godziny, "familijnej" wersji. Ale nawet w takiej Leon okazał się arcydziełem!
Zgadzam się, mnie też podoba się oryginalna wersja scenariusza. Ze względu na wiek Natalie Portman i sprzeciw jej rodziców Besson wprowadził pewne zmiany, co zresztą wiadomo było, że będzie nieuniknione. Tak czy siak czytałam parę lat temu tą pierwszą wersję i uważam że jest na prawdę dobra