Gdyby nie piękno przyrody ukazane w tym filmie, byłby to po prostu kolejny przeciętny rosyjski twór mówiący o tym jak ciężkie jest życie post-radzieckiego człowieka. Do mnie to w ogóle nie przemawia. Nawet ewidentny fakt walki z bogiem i ludzkimi sumieniami, nie jest w stanie wzniecić większej dozy życzliwości dla tego obrazu. Puste hasła, puste gesty.
Jedno co jeszcze warto podkreślić, a co w pewnym stopniu może mieć wpływ na odbiór tego filmu - że jest on typowo kinowym obrazem. Jeśli nie poświęcimy mu należytej uwagi i skupienia (dostępnego moim zdaniem tylko w kinie) w ogóle nie docenimy go, nawet na tyle by spróbować go zrozumieć. Nie wiem czy mnie się to w ogóle udało, ale nie do każdego trafi ta tematyka.
Ten film ma po prostu ukazać jaki burdel jest w polityce i jak małe znaczenie ma człowiek dla wielkich. Podobne odczucia co po obejrzeniu "układu zamkniętego" - jesteś gównem, nie podskakuj bo się "powiesisz" albo pójdziesz siedzieć.
Mam te same odczucia...nawet plenery sa znajome.Nic szczególnego ten Lewiatan...taki jakiś zapijaczony i obleśny,zaraz mi sie przypomina scena w tym hoteliku z adwokatem z Moskwy,jak po seksie Lilya siada na podłodze kolo łóżka tylko w podkoszulce i pokazują sie jej śmiesznie przycięte włosy łonowe...yyyy
Nie chce żeby dostał Oscara !!! Niet,niet..