Film, to hołd Corbijna (który sam był fotografem gwiazd) dla Dennisa Stocka (fotografa Jamesa Deana). James Dean jest w tej historii postacią ważną ale to nie jest film biograficzny o nim. Mimo dobrej obsady i świetnych zdjęć, film jest rozczarowujący. Postacie sprawiają wrażenie wyciętych z czasopisma. Są papierowe. Brakuje im zarówno duszy jak i zwykłego mięcha. Nie ma w nich życia. Spodziewałem się, że Corbijnowi lepiej uda się pokazać walkę artysty z tworzywem, z którego stara się uformować sztukę. Co prawda widać, że Stock miał trudności z wczuciem się w temat ale było to wszystko ukazane pobieżnie. Reżyser też chyba zmagał się z tym samym problemem, który dotknął fotografa. Z tym, że Dennis Stock wyszedł ze starcia z własną niemocą zwycięsko. Corbijn zaś poległ na polu walki. A szkoda, bo sam pomysł na film całkiem ciekawy.