wszyscy Ci superbohaterowie są potrzebni tak długo jak długo nie ma Supermana, który wciąga ich nosem i przerasta pod każdym względem....Batman wygląda przy nim jak strzelba przy lotniskowcu...paradoks tego filmu polega na tym, że kiedy Batman jest Waynem więcej znaczy niż kiedy zakłada pelerynę...jak sam stwierdza jego supermocą są pieniądze, a te ma Wayne, a nie Batman...naturalnym przeciwnikiem Batmana są przestępcy, a nie naczelne zło wszechświata, które może ogarnąć wiarygodnie jedynie Superman...i zawsze ta bzdura, że zło chce zabrać nam duszę i pozbawić wolnej woli...religijne bajorko w akcji...oezuu, ratuj!