Jakoś nie zauważyłem aby nietoperz stał się infantylny czy śmieszny.
Siła Supermana wiadomo że będzie podkreślona w tym filmie (bo do tej pory nie było okazji), już w w BvS wydawał się zresztą sporo silniejszy od Diany.
"Ten film sam do końca nie wie jaki chciałby być. Poważny jak trylogia Nolana, czy prześmiewczy jak produkcje Marvela."
Kurczę, dokładnie jak stare kino akcji czy superhero (na jakie jest stylizowany) :P A to niespodzianka :p
Akcja jest przednia. Początkowo myślałem że krótki czas filmu ( bo niecałe 1h50min ) będzie wadom ale nie jest dzięki temu skondesowaniu akcja leci na łeb na szyje i praktycznie cały czas coś się dzieję - cały czas mamy akcję i nie ma zbędnego pitolenia. NIektórych to odrzuci ale dla mnie w tego typu filmie to jest wielkim plusem ; ) - A to co się wyrabiało podczas finałowej akcji na ekranie oglądałem ze szczęką która leżała gdzies pod stołem bo wypadła z wrażenia xD
Bez urazy ale film jest słaby, cienka Historia i Scenariusz. Znacznie lepszym filmem jest: Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
Dla mnie i mojej dziewczyny film strasznie słaby - taki sztuczny, jakby wszystko robili w hangarze albo brakło kasy na efekty. Film ze słabą fabułą, która nas nie wciągnęła. Nie polecamy w kinie - spokojnie można obejrzeć w domu. Dla nas na razie najlepszy to Człowiek ze stali (bardzo nam się podobał) i nie potrafię zrozumieć dlaczego ten sam reżyser tak zajebiście zrobił Człowieka ze stali i tak spaprał kolejne filmy. Do Marvela im daleko a szkoda, bo na komiksach się wychowałem i na takie produkcje zasuwałem do kina od razu ale teraz tylko na produkcje z Marvela - nad DC będę bardzo się zastanawiał. Pozdrawiam wszystkich i życzę Superowego Nowego Roku ;)
Wzajemnie. Masz rację. Ten film to totalne nieporozumienie. Człowiek ze stali był faktycznie bardzo fajnym widowiskiem. Ale Liga Sprawiedliwości to film od niechcenia, bez fabuły. Szmira z kijowym scenariuszem.
"nie potrafię zrozumieć dlaczego ten sam reżyser tak zajebiście zrobił Człowieka ze stali i tak spaprał kolejne filmy."
Po prostu - bo te filmy, choć w "konwencji serialowej" same w sobie nie są w tej samej konwencji . MoS, BvS, JL -każdy jest zrobiony w innej konwencji i każdy ma inną - swoją - "wizję plastyczną".
To samo dotyczy zresztą SS i WW.
To co łączy filmy to universum i postacie.
Przecież to dość oczywiste.
"te filmy, choć w "konwencji serialowej" same w sobie nie są w tej samej konwencji"
Już sobie daruj te tłumaczenia, prosimy x'D hah.. A "wizja plastyczna" ma niewielki wpływ na całokształt filmu przy całej reszcie jak scenariusz i reżyseria. TO zaś zabiło ten film, czyniąc go banalnym odmóżdżaczem. DC nie ma struktury serialu w żadnym wypadku, chyba, że względem kiczu. Seriale akurat często miewają ostatecznie badziewny scenariusz, byle je dalej ciągnąć). :) Także słowa, których szukasz to "totalne DNO scenariusza".
Mam mocne wrażenie, że doszukujesz się usprawiedliwienia na brak pomysłów, kicz i nudę, bo pokładasz ogromną wiarę w ekranizacje DC, a twórcy Cię zawodzą. Ja tak samo mam ze Star Wars. Też daję nowym filmom oceny 9 itp. bo wierzę, że się coś odratuje z Disnejowskiej kreacji na kasę. Ale w głębi wiem, że sam siebie oszukuję, CHOĆ NIE ZAWSZE TO PRZYZNAM xd
Oczywiście że DCEU ma strukturę serialu.
MoS powstał przed idea universum, można go traktować jako wstęp do BvS, przybliża postać Supermana kładąc nacisk na mocne urealnienie i "odkiczowienie" postaci.
BvS to pilot który wprowadza na scenę nowe postacie - Bruce'a, Dianę, Lexa - ale żadnej z nich nie przedstawia. Dzięki wydarzeniom w nim przedstawionym Diana "wraca z emerytury", Batman znów przypomina sobie po co to robi i "powraca", Superman przezwycięża wątpliości swoje i ludzi. Bohaterowie muszą się zjednoczyć i stanąć ramię przy ramieniu aby uratować świat. Bohaterowie powrócili, zaczyna się Era Bohaterów (nowi są już na horyzoncie). Tymczasem nadciąga Prawdziwie Wielkie Zagrożenie:
http://www.youtube.com/watch?v=JkhzwBfekFs
Darkseid.
"Suicide Squad" jest odcinkiem o Batmanie bez Batmana. Wprowadza na scenę universum mnóstwo postaci, głównie związanych z Batmanem, ale nie odkrywa kart o większości (i zdarzeniach z przeszłości) pozostawiając masę rzeczy w tajemnicy. Odcinek skupia się na Harley Quinn.
"Wonder Woman" przybliża postać która znamy już z BvS, przedstawiając jej początki, motywacje, postacie z Nią związane, sporo rzeczy jednak trzymając w tajemnicy.
O JL już pisałem - Batman zbiera Ligę, kontynuowane są wątki z poprzednich filmów, Superman powraca, Stefan zapowiada Darkseida, Liga powstaje, Wayne Manor będzie odnowione a liczba krzeseł się powiększy.
Wiarą wiarą, a filmy filmami.
Proste przecież :)
Odbijanie piłeczki na zasadzie "a bo ty (wstaw dowlone słowo)!"
Owszem Marvel podpatrzył dużo u DC, ale to działało też w 2 strony. Po drugie jeżeli niektóre postaci są równie dobrze napisane, albo i lepiej, to whats wrong with that?
To taki mały prolog, ale zanim przejdę do "mięcha" mojej wypowiedzi to chcę zaznaczyć, ze tak po ludzku lubię DC. Ich bohaterowie pewien czas byli mi bliżsi niż ci marvelowscy. Komiksy lubię bez głupiej postawy "kibolstwa", wiernosci jednemu logu, więc cenię sobie wiele historii od DC, animację maja duzo lepsze od marvelowskich, ale nie będzie to sprawiać, że klapki na oczach zasłonią mi pewne szczegóły dot świata filmu.Wrócmy do merytorycznego centrum. W tym długim poscie i w sumie całym temacie rozkładasz na czynniki pierwsze, cos co nie jest absolutnie żadnym dobrem tego filmu, bo WB nie umie ani dobrze podbudować tych postaci- jakby porządnie zrzynali z Marvela, to by Aqumana i Flash dostali chociaż swoje solówki. Cyborga mogli już wprowadzic w tym filmie, bo to nie jest raczej obecnie materiał na cos co mogłoby fajnie solo sobie poradzić, zarobić .
Sucide Squad wprowadza na scenę postaci, ale co z tego skoro rozbudowuje z nich może 2?No i może niekoniecznie dobrze? Do tego taki film przed JL ma cholernie kiepskie prawo bytu. Nijak ma się do JL- analogicznie wystarczy spojrzeć na pierwszą fazę MCU, gdzie skupiono sie mocnie na solówkach corowego, klasycznego składu avengers, a nie juz wrzucano starżników, strange'a etc.
Myślano po co sie wprowadza dana postać w tą siatke zależności, uniwersum, świat, jak zwał tak zwał, wiadomo w czym sedno. U konkurencji tego nie ma.Darkesid? Wątpie, żeby po Steepenwolfie potrafił kogokolwiek serio jarać.Nie ma tutaj jednak fajnego stopniowania i zapowiadania wrogów in universe- wystep Lokiego, który miał pewną charyzmę i mangetyzm był fajnym prologiem dla Thanosa ale i ciekawym przeciwnikiem samym w sobie i jego story arc mógłby byc spokojnie samodzielny, postać dalej sama by wszystko uniosła bez podbudowy dla tego wiekszego, uber bossa w sumie.
Sam Thanos to analogiczne przedłużenie, zwiekszenie zagrożenia, autentyczne ukazanie dlaczego ta postać była tak osnuta mgłą tajemnic, wyraznie zaznaczano jej istotność i to dlaczego była trzymana na tak dalece posunięty rodział uniwersum.
Dał radę i to jeszcze jak.
Tutaj mamy kiepskiego Steepenwolfa, który jest głupim potworem cgi, czyli co mam zakładać, że Darkseid będzie juz totalnie dziadowski?Wszystko w wyraznym pospiechu, żeby gonic Marvela. JL to miało byc takie Avengers DC, a wyszła lipa. Oceny krytyków, widowni, zarobki, wszystko jest dużo gorsze od Marvela a jak wezmiemy na poprawkę, że to nie pierwszy, ale czwarty taki przypadek, no to cóż przykrość.
Szokiem jest dla mnie, że taka marka, ikona, drużyna jak JL mogła zarobic tak śmieszne jak na swoja pozycję w popkulturze pieniądze a jednak sie to stało.
Dopełnieniem tego wszystkiego jest obecny obraz rozbitego DCEU, bo po zatonięciu flagowego okrętu jakim był JL, to uniwersum nie jest ewidentnie w dobrym stanie.
Tylko Wonder Woman wypłynęła spod powierzchni, ale reszta poszła juz na dno.
Obraz zniszczeń dopełnia kontrast między tymi jakie recenzje i pieniądze zebrało JL, a co stało sie w momencie ukazania IW.
Darkesid juz raczej nie nadejdzie, zrobił to już Thanos i chyba nie tylko namieszał w uniwersum Marvela, ale metaforycznie zabił całe DCEU.
Po IW naprawdę nie wiem jak można czuć choćby wymuszone próby haypowania się tymi okruchami, próbami zbudowania czegoś w warnerze.
Muszą wypieprzyć to w śmietnik i zacząć od nowa, nie wiem albo w ogóle dać se spokój z tym przedsiewzięciem i wrócic do tematu za kikladziesiat lat, jak ludzie zdąża odpocząć od konwencji, a obecny szał na gatunek sie zakończy i wyczerpie.
Zdecyduj się - to zrzynają z Marvela czy nie zrzynają?
Poza tym- jak czytam komiks Marvela to co ma mnie obchodzić która firma był pierwsza ?
"jakby porządnie zrzynali z Marvela, to by Aqumana i Flash dostali chociaż swoje solówki."
No bo właśnie , tutaj jest pies pogrzebany, nie zrzynają. Tutaj zanim się przejdzie do solówek, najpierw następuje wprowadzenie postaci. Np w BvS wprowadzono Batmana i Dianę (która dostała solówkę dopiero potem, Batman jeszcze nie dostał. Ta sama sytuacja w SS idąc od razu, i w JL z Aquamanem, Flashem, Steppenwolfem i Cyborgiem (który tak btw właśnie wypadł najlepiej bo był najbardziej dopracowany - tak więc na ten moment nie widzę powodu czemu by nie miał zarobić).
Fajnie że sam sobie odpowiadasz na swoje pytania, szkoda że tych odpowiedzi nie czytasz :)
Akurat w Thorze, gdzie Loki pojawił się po raz pierwszy Loki żadnego powiązania z Thanosem nie miał - więc i nie był do niego żadnym prologiem i właśnie "niósł film" , Capitanie Obvious :) W Avengersach loki był ciekawy bo był to właśnie dalszy ciąg postaci.
Steppenwolf jest typowym villainem "w starym stylu", jak np Tong Po z "Kickboxera". Nie bardzo wiem poza tym co ma pokazanie Steppenwolfa do pokazania Darkseida bo to będzie zależało od podejścia do postaci i konwencji filmu. W BvS zapowiedź Darkseida wygląda konkretnie. Jak już porównujemy, to lepiej niż Thanosa w "Avengers".
"wszystko w wyraźnym pospiechu, żeby gonic Marvela. JL to miało byc takie Avengers DC"
No właśnie - najwyraźniej nie :)
"Szokiem jest dla mnie, że taka marka, ikona, drużyna jak JL mogła zarobic tak śmieszne jak na swoja pozycję w popkulturze pieniądze a jednak sie to stało."
A to faktycznie dość dziwne.
"Tylko Wonder Woman wypłynęła spod powierzchni, ale reszta poszła juz na dno."
A to jeszcze ciekawsze, bo Wonder Woman jest jedynym filmem w DCEU stricte dla dzieci :p Dla dorosłego widza - najprostszym i najgłupszym.
"Obraz zniszczeń dopełnia kontrast między tymi jakie recenzje i pieniądze zebrało JL, a co stało sie w momencie ukazania IW. "
Jak na razie jest to tylko dowód na to że Marvel miał mnóstwo czasu na "zrobienie marki" i ten czas wykorzystał.
"Po IW naprawdę nie wiem jak można czuć choćby wymuszone próby haypowania się tymi okruchami, próbami zbudowania czegoś w warnerze."
Proste - z Marvela odpadłem już kilka filmów temu, bo jest zwyczajnie nudny z małymi wyjątkami. Filmy Warnera z DCEU są natomiast zawsze ciekawe.
"W tym długim poście i w sumie całym temacie rozkładasz na czynniki pierwsze"
W sumie miło że ktoś to czyta i doceniam, ale to strasznie długi sposób napisania "nie rozumiem DCEU i dlatego nie lubię a dodatku powtórzę na ten temat różne powtarzane 100 razy (błędne w sumie) opinie".
Trochę strata czasu.
Jak natomiast masz jakieś pytania, to odpowiem w miarę możliwości.
"No bo właśnie , tutaj jest pies pogrzebany, nie zrzynają. Tutaj zanim się przejdzie do solówek, najpierw następuje wprowadzenie postaci. Np w BvS wprowadzono Batmana i Dianę (która dostała solówkę dopiero potem, Batman jeszcze nie dostał. Ta sama sytuacja w SS idąc od razu, i w JL z Aquamanem, Flashem, Steppenwolfem i Cyborgiem (który tak btw właśnie wypadł najlepiej bo był najbardziej dopracowany - tak więc na ten moment nie widzę powodu czemu by nie miał zarobić)."
Na etapie fazy pierwszej pre JL, wypadałoby zapoznawać widza solowo z takim Aqumanem i Flashem bo te postaci naprawdę nic nie mówią statystycznemu kowalskiemu.
SS jest od czapy , tego filmu nie powinno w ogóle być w pierwszej fazie DCEU, ale to wynika wyłącznie z kwestii marketingowych i presji WB, że chcieli mieć coś w stylu swoich guardian of the galaxy.
Fabularnie ich występ nie ma żadnego sensu. W ogóle ten film nie ma żadnego sensu, bo nie wiem jaki kretyn wpadł na to, żeby na przeciw grupie Street levelowych postaci postawić złoczyńcę z rodowodem magicznym, a nie np takiego Jokera.
W sumie łapię. Ten film miał robić za strażników galaktyki i doktora strange;a DC w jednym.
No ale wiadomo to po prostu pójście po tropie Bvs który musiał być, bo WB chciało mieć z d, swoje Civil War ;)
Ale to wszystko na chama robią.
"Akurat w Thorze, gdzie Loki pojawił się po raz pierwszy Loki żadnego powiązania z Thanosem nie miał - więc i nie był do niego żadnym prologiem i właśnie "niósł film"
Przepraszam, ale po co tak mieszasz, wręcz mącisz kontekst? Ja cię odnoszę do wielkich kulminacji, jakim są filmy Avengers, jako analogie do JL, a nie solo filmów konkretnych postaci.
Loki miażdzy na łeb na szyję Steppenwolfa w kategorii postaci przybocznej, która zapowiada tego większego, strasznego.
"Steppenwolf jest typowym villainem "w starym stylu", jak np Tong Po z "Kickboxera". Nie bardzo wiem poza tym co ma pokazanie Steppenwolfa do pokazania Darkseida bo to będzie zależało od podejścia do postaci i konwencji filmu. W BvS zapowiedź Darkseida wygląda konkretnie. Jak już porównujemy, to lepiej niż Thanosa w "Avengers".
Steppenwolf jako złoczyńca kina kopanego? To już nawet nie jest nadinterpretacja a jakieś myślenie życzeniowe. Na tej podstawie to mogę sobie dokooptować do postaci Thora albo Hulka teorię, że to hołd dla Arnolda, bo są duzi i silni. Jak głupia i naciągana jest teza chyba, nie muszę tłumaczyć?
Steppenwolf to gówniana cgi kupa, poziom przebijający najbardziej dennych złoczyńców MCU- a tych było sporo - ale Marvel ma chociaż Lokiego, Zemo, Vulteure'a i teraz Thanosa.
Przepraszam a co ma DCEU. Luthora wannabe Jokera? Czarownice, która dziwacznie pląsa biodrami?
Zapowiedz Darkseida lepsza od Thanosa? Jeżeli bierzemy pod uwagę stopień eskalowania, zwiększania poziomu tego co przedstawiał poprzedni film, to Darkseid powinien być jeszcze większym random cgi shit monster od Steepena.
"A to faktycznie dość dziwne."
No strasznie dziwne, mając na uwadze odbiór BvS, zarobki tamtego filmu, negatywny flamewar dookoła niego, czy już wcześniej mieszanie odebrany i kiepsko zarabiający jak na markę Man of stell. Bardzo słaba promocja filmu, mgła wstydu spowodowana poprzednimi filmami.
No szok, że partacze z WB czarnym pr, poprzednich filmów zabili tą markę.
Spójrz sobie teraz analogicznie na pierwsze zarobki Solo ze star wars, i tego jak bardzo nieciekawą promocję miał ten film.
Tak się zabija najbardziej potencjalne marki. Wszystko jest możliwe i Marvel też by mógł potencjalne zacząć zdychać, gdyby był źle prowadzony.
"A to jeszcze ciekawsze, bo Wonder Woman jest jedynym filmem w DCEU stricte dla dzieci :p Dla dorosłego widza - najprostszym i najgłupszym."
No bo Eisnberg z jego interpretacja Luhtora był taki dorosły, taki Joker z autyzmem. Albo te prymitywne próby wplecenia w Supermana symbolikę mesjanistyczną, które są wprowadzane z subtelnością kazań ojca Rydzyka.
"Proste - z Marvela odpadłem już kilka filmów temu, bo jest zwyczajnie nudny z małymi wyjątkami. Filmy Warnera z DCEU są natomiast zawsze ciekawe."
W czym są ciekawe? W byciu szaroburymi, nieciekawymi klocami, które na siłę wplątują do tego świata mrok, który stylistycznie świetnie współgra z postacią Batmana, ale przy Supermanie to już typowe p***** kotka za pomocą młotka?
To jest ta ciekawość? Uniwersum DC było kolorowe, zróżnicowane. Kloce Snydera to zniszczenie tej ciekawej mozaiki.
Wszystko jest stylistycznie bardzo źle pomyślane. Bo WB chciał w świecie gdzie maja króla mórz, kosmitę i amazonkę wpleść ciężar i estetykę znane z trylogii TDK. Nie tędy droga.
Do filmów Marvela miałem kiedyś dużo rezerwy, przez ten wszechobecny hajp, myślałem, że to w sumie przeciętniaki, ale na dzień dzisiejszy po obejrzeniu wszystkich dotychczasowych filmów mogę tylko powiedzieć, że to jest to.
To przede wszystkim dobra rozrywka, która stawia na naturalną ewolucję, stopniowanie. Dlatego pierwsi Avengers byli lekkim kinem, wypełnionym luzem i pewnym docieraniem w relacjach między postaciami, przez to jak różne były. Potem dopiero zaserwowano widzowi bardziej stawiające na wejścia głębiej kino jak Winter Soldier, Civil War czy Infinity War.
Pomiędzy wszystkim totalnie zwariowane pomysły, jak GOTG, Strange, czy Ant-man, które pokazały uniwersum na skrajnie różnych płaszczyznach i wprowadziły dodatkowy koloryt do tego świata.
Zresztą w bebechach to coś troszkę więcej niż po prostu kino rozrywkowe, bo np takie GOTG V2 to film o rodzinie, relacjach.
Ogólnie MCU jak na kino tego typu ma świetną prezentację postaci. Iron Man, to jedna z bardziej kompleksowych postaci w ramach takiego kina. Od dupka któremu nie zależy, przez herosa
znanego IM1 i Avnegers, potem zahaczanie przystanku niejednoznacznego gościa, który chce więcej dobrego w Civil War, ale po drodze robi rzeczy na granicy, po ojca-mentora w Spider man homecoming.
Postaci generalnie są klarowanie i fajnie rozpisane. Wiadomo o co mi chodzi.
W temacie to jest w punkt https://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=nVEatk78mQQ
Tymczasem DCEU to jakieś kukły wygłaszające dziwne, głupie, pseudo mądre przemowy.
Cała struktura i estetyka musiała na starcie być mroczna, bo tak się za mocno zapatrzyli na konwencje Nolana, nie widząc, że tutaj nie pasuje ni huhu . Nie ma fabularnie żadnego sensu zaczynanie uniwersum, od konfliktu między Supkiem a Batmanem.
Batman to zupełnie inna postać niż ta z filmów Nolana, Superman jest jakiś dziwny, wyobcowany, antypatyczny. Jak przeciętny kowalski ma poczuć smutek po jego śmierci, skoro cały film robią z niego jakąś pieprzoną maszynę zagłady? Prędze poczuje ulgę, że wykitował w takim BvS. Widz ma te postaci w dupie, nie zna ich dobrze.
Nie ma sensu wprowadzanie na starcie takich figur jak Dommsday, bo marnuje to postaci wyraźnie przeznaczone na bardziej późna fazę uniwersum. Nie ma sensu na wczesnej fazie uniwersum budowanie gruntu pod Supermana złoczyńcę rodem z Injustice, kiedy nie pozwolono mu nawet porządnie pobyć herosem.
Tam nie ma żadnego planu przyczynowo skutkowego, a gdzie mówić o ciekawości.
Budowanie dramaturgii nie polega na zaczynaniu uniwersum od schyłkowego dla niego wręcz momentu z wizją Supermana dyktatora, Batmana ocierającego się o emeryturę i Wonder Woman, która opuściła świat.
Jeszcze mocniej jest z d, to jak wygląda JL, bo to taki miks śmieszkowatosci z uber mrokiem z BvS. Są żarciochy, bo myślą, że znów sukces Marvela to tylko głupitukie żarciki. Jest pseudo mrok- ach ten grozny superman, „do you bleed” bijący gacka z tą cgi mordą kryjąca wąsa, który jest bardzo pretekstowym odwołaniem do wątku złego Supermana z BvS.
No i Steppenwolf, który chyba miał przebić poziomem żenady najbardziej suchych ze złoczyńców pośród MCU. No i scenka po napisach, z Deathsrokiem że niby mają plan jak Marvel. Dobre żarty jak chcą gonić, ale w ogóle to nie ma sensu.
"W sumie miło że ktoś to czyta i doceniam, ale to strasznie długi sposób napisania "nie rozumiem DCEU i dlatego nie lubię a dodatku powtórzę na ten temat różne powtarzane 100 razy (błędne w sumie) opinie".
Piszesz to do osoby, która wychowała się na postaciach DC, na półkach miała swojego czasu przeważająca liczbę komiksów DC nad Marvelem. DCEU wręcz było dedykowane pod takie osoby jak ja, ale nie mam klapek na oczach i widzę jak marne jest.
Dla mnie DCEU to anty wzór kina komiksowego. Kino głupsze niż ustawa przewiduje. Ma kompleksy na tle swojego komiksowego rodowodu, więc zalewa wszystko pseudo mrokiem, nadymanymi przemowami, tym samym strzelając sobie w kolano, bo nie zmienia to faktu, że to wciąż filmy o przebierańcach z super-mocami. Do tego budowane od tyłu.
MCU niczego się nie wstydzi, bawi tym co ma do zaoferowania, czasem szarpie za poważniejszy struny, ale nią na siłę, tylko dlatego, że wymaga tego rozwój uniwersum i postaci w odpowiednim momencie.
Sprzedaje estetykę komiksową taką jaką ona zawsze była, a DCEU jej się wypiera jak może i przez to jest fałszywe.
Więc nie pisz mi tu, że czegoś nie rozumiem, bo rozumiem aż zanadto czym są filmy WB.
Infantylnym kantowaniem widza, które przez to, że stara się uciec od komiksowych korzeni wychodzi na autentycznie schizofreniczne kino.
BTW „Poza tym- jak czytam komiks Marvela to co ma mnie obchodzić która firma był pierwsza ? „
Sam zarzuciłeś, że Marvel to tylko marna copypasta DC, więc WTF?
Poza tym dużo z tych niby kopii Marvela jest na wyrost, bo np. Deadpoll ledwo leciutko liże estetykę Deadstroka, a do tego jest skrajnie inną postacią, do której niby jest podobny Lobo ale to nie to samo, bo tamta postać nie była chociażby samoświadoma bycia w komiksie. Albo taki Moon Knigth, niby Batman a jednak nie, bo Wayne nie miał jednoznacznie stwierdzonej schizofrenii z paroma osobowościami.
Łooo, i ja mam to przeczytać i na to odpowiedzieć ? :P
Łomatulu :p
Żeby nie było, i się napracowałeś ( a jest późno, niestety a to pisanie zajmuje czas), to skrobnę coś teraz odnosząc się do kilku rzeczy (dosłownie kawałka) a resztę ew później, na dniach ( i posprawdzam czy czegoś nie przeoczyłem). Ale na przyszłość - nie musisz wszystkiego naraz, ja nigdzie nie uciekam.
"Sam zarzuciłeś, że Marvel to tylko marna copypasta DC, więc WTF?"
Ja? :)
To była tylko odpowiedź na twoją pierwszą uwagę w podobnym duchu. Wytknąłem słabość tego typu myślenia - bo zawsze ktoś gdzieś jest pierwszy - a przynajmniej taki był zamiar.
Jako byłemu pochłaniaczowi wszystkich TM-Semiców ze SpiderManem, Punisherem i X-Men włącznie a także byłemu solidnemu fanowi Filmowego Universum Marvela (gdzieś tak do Winter Soldiera) - ciężko by mi było w ten sposób "jechać Marvela".
Nie mówiąc już o filmach na które łaziłem do kina.
"Na etapie fazy pierwszej pre JL, wypadałoby zapoznawać widza solowo z takim Aqumanem i Flashem bo te postaci naprawdę nic nie mówią statystycznemu kowalskiemu."
A nie temu służy właśnie obecny sposób?
Flash jest dodatkowo popularyzowany przez serial, obie postacie pojawiły się też w znanych animacjach, np
http://www.youtube.com/watch?v=Pt2E59xG13s
Były rzuty na postaci w BvS, Flash pojawił się też w SS.
Biorąc np Aquamana w JL dostajemy zarys problematyki
http://www.youtube.com/watch?v=4bHMkL-5Am8
http://www.youtube.com/watch?v=1GNjK7rrj_E
Z jakiegoś powodu buntuje się przeciwko Atlantom, nie lubi gdy mówią mu co ma robić, nie bywa tam w sumie. Płynie tam ponieważ podejrzewa ze udał się tam Stefan. Ale pomaga ludziom, nawet ratuje w potrzebie.
Widzimy też że Mera nie darzy go sympatią.
Mamy zarys problemów z matką Aquamana, jakiś rzut na relacje Mery z matką Aquamana.
Arthur tez przyjmuje odpowiedzialność, "przywdziewa odpowiednią szatę", przyjmuje swoje dziedzictwo, bierze trójząb i udaje się powstrzymać Stefana. Na koniec filmu widzimy go gdy zagłębia się w morze prawdopodobnie zmierzając znów do Atlantów (i Mery :).
To całkiem niezły sposób na "rzut oka na postać" przed solówką i zachęcenia widza zamiast krzyknąć - może i mało znacie tą postać, ale wydajcie na film o niej swoje pieniądze.
Zreszta jak już zahaczmy o Marvela, to w podobny sposób przecież, wprowadzono w "grupowym" "Civil War" Black Panthera i Spider Mana - aby później dać z nimi solówki.
Warto przypomnieć że solówki Marvela z początku finansowo szału nie robiły a cały projekt właściwie uruchomił sukces Iron Mana któremu późniejsze solówki nie dorównały. To "Avengers" zaczęło prawdziwy triumf Marvela, ale na to "Avengers" trochę pracowano i sporo forsy na filmy wydano.
To że Marvel tak to zrobił i tak mu wyszło nie znaczy też "że tak ma być" - a taki sposób myślenia się z jakichś powodów przyjął.
W większości seriali też zwykle nie jest tak że pierwsze odcinki są o każdej postaci osobno dokładnie je przedstawiając a dopiero potem się spotykają.
Zwykle idzie fabuła i postacie się pojawiają, rzadko wiemy o nich na początku wszystko, z reguły właśnie mało, z czasem dowiadujemy się więcej a postacie zaczynają dostawać odcinki koncentrujące się na nich.
Ok, dalsza część, po kawałku :)
Akurat zresztą piszę taki materiał o DCEU na bloga powoli po kawałku, także w sumie akurat fajnie, bo i nakierowywujesz mnie o czym pisać i od razu przysiądę i będę miał sporo tekstu :) A przy okazji będziesz miał solidne odpowiedzi.
"SS jest od czapy , tego filmu nie powinno w ogóle być w pierwszej fazie DCEU, ale to wynika wyłącznie z kwestii marketingowych i presji WB, że chcieli mieć coś w stylu swoich guardian of the galaxy.
Fabularnie ich występ nie ma żadnego sensu. W ogóle ten film nie ma żadnego sensu, bo nie wiem jaki kretyn wpadł na to, żeby na przeciw grupie Street levelowych postaci postawić złoczyńcę z rodowodem magicznym, a nie np takiego Jokera.
W sumie łapię. Ten film miał robić za strażników galaktyki i doktora strange;a DC w jednym.
No ale wiadomo to po prostu pójście po tropie Bvs który musiał być, bo WB chciało mieć z d, swoje Civil War ;) "
El Diablo a przede wszystkim Enchantress która miała być Głównym Działem grupy - to chyba nie jest street level.
Well, zacznijmy od tego że niedługo w sumie po po tym filmie wyszła "Wonder Woman", pierwszy duży film o superbohaterce która potem "wykopała drzwi w kinie superhero", itd.
Było z tym trochę ryzyka, bo nie wiadomo było czy kobiety będą chciały oglądać coś takiego i jak będzie też z facetami. Dotychczasowe próby nie napawały optymizmem, delikatnie mówiąc. Marvel też był z tym ostrożny.
I tak się składa że pamiętam, gdy szedł "Suicide Squad" że tutaj, na Filmwebie, wyszły badania widowni i okazało się się ze widownia SS to zaskakująco duży procent kobiet jak na superhero właśnie.
Dlaczego?
Ano dlatego że główną postacią filmu jest kobieta, Harley Quinn. Równie dużo jest o Deadshocie ale to Harley jest w centrum, jest wyrazista, to wokół niej kręci się film.
Harley jest wspierana przez "powerful woman" Amandę Waller która ustawia w tym filmie wszystkich facetów, głównego villaina w wersji żeńskiej - Enchantress oraz Katanę która nie robi wiele ale pulę "girl power" w filmie zwiększa.
Takie trochę badanie sytuacji a trochę przygotowanie.
Warto więc zauważyć że zanim Wonder Woman wykopała drzwi, to zamki i zawiasy podważyła jej Harley Quinn ( w sumie zgodnie z postaciami :). True story, chociaż jakoś się o tym nie mówiło.
Kolejna sprawa.
W BvS mamy takie sceny:
http://www.youtube.com/watch?v=T76OxwcdbSw
Bruce wspomina Clarkowi o freakach ubranych jak klauni. może chodzić o różnych przebierańców, ale że mowa o klaunie.. najwyraźniej wspomina o Jokerze.
Wcześniej mamy pokazany strój Robina z "jokerowym napisem" - czyli znowu Joker
http://www.youtube.com/watch?v=ZpL1BaPR-sQ
a w "Suicide Squad" dowiadujemy się że ze "śmiercią Robina" związana byłą Harley Quinn - czyli w sumie główna postać SS.
W SS dostajemy więc pierwszy rzut oka na Jokera (o którym nie dowiadujemy się na razie za wiele) oraz całkiem sporo o Harley Quinn która, jeśli patrzymy uważnie, nie do końca jest taka jak by się mogło wydawać i pomimo strzelenia do kierowcy ciężarówki - niezbyt na morderczynię pasuje.
Obie te postacie są w oczywisty sposób powiązane z Batmanem. Ale jak ta relacja z Nietoperzem dokładnie wygląda ?
O tym film nam skrzętnie nie powie :)
Więc i dlatego Joker przeciwnikiem Squadu być nie mógł - bo wtedy wiedzielibyśmy o nim sporo więcej
W SS mamy też Waller - osobę jak nam mówi ostatnia scena, mocno z Batmanem powiązaną, mamy Deadshota - zdaje się komiksowego "przeciwnika Batmana" , tutaj tez z Batmanem powiązanego sceną schwytania.
Oraz Killer Croca - postać która tez już się z Batmanem spotkała.
Warto też zauważyć na końcu że razem aktami przyszłych członków Ligi, Bruce bierze akta Enchantress. Jak i to ze sprzęt do kontrolowania Squadu również jest powiązany z B.
Można więc zauważyć że po BvS Batman swojej solówki nie dostał, ale dostał film solidnie rozbudowywujący Batversum i zarówno w pewnym sensie rozbudowywujący go jako postać.
Kolejną sprawą są wątki z BvS:
http://www.youtube.com/watch?v=5ZUEGe5DNHk
Ten wątek zaczyna , jakby to nazwać "problem metaludzi" i SS idzie tym dalej. Mamy powiedziane co się dzieje w tym świecie, rządy zaczynają dostrzegać problem, świat się zmienia. Enchantress mówi wprost - zaczyna się czas metaludzi.
oraz
http://www.youtube.com/watch?v=gMqbHqgUs40
Dokładnie w momencie gdy Flash przybywa z przyszłości Bruce ma niepokojący sen -wizję przyszłości. Przypadek? A może coś z przyszłości wysłało wizję "z Flashem"?
I tak się składa że już w następnym filmie, czyli SS, pojawia się postać która taką "interaktywną" wizję mogłaby stworzyć (Kinnaman nie wypuścił pistoletu i wciąż stoi, ale w wizji nie ma broni i klęczy przy łóżku).
Oczywiście może wyjść inaczej, w kolejnym filmie w sumie pojawił się Ares który tez potrafi coś z wizjami (i pewnie jeszcze go zobaczymy) ale biorąc pod uwagę że dr June Moone żyje a Cara Delevingne wciąż swojej przygody z DCEU nie zakończyła - obstawiam że to ona. Nie mówiąc już o tym że Bruce wziął jej akta a gdy swego czasu poczytałem o Enchantress w komiksach (bo sam wcześniej nigdy na nią nie trafiłem) - to ona właściwie nie jest villainem.
Te magiczne minionki są niezłym sposobem aby postacie ze Squadu zaprezentować właśnie jako "tych dobrych" - nikogo nie ranią ani nie zabijają i widzowie mogą ich polubić i zobaczyć ich dobre strony.
Dość dużo też dla universum znaczy wprowadzenie Amandy Waller - to postać bardzo atrakcyjna i ciekawa, w serialach DC już się pojawiała
w "Smalville"
http://www.youtube.com/watch?v=NsHMSA-LmNY
I w "Arrow"
http://www.youtube.com/watch?v=T9if32Pwgu4
To postać z która wiele można zrobić, w kontekście całego universum. A patrząc tutaj, to jak dla mnie gdyby zakontraktowanie Violi Davis było jedynym powodem dla powstania filmu to i tak było warto. Powiedzieć że strzał w dziesiątkę, to mało.
"Fabularnie ich występ nie ma żadnego sensu"
Na to twierdzenie natknąłem się już w różnych formach masę razy (kiedyś sporo siedziałem i dyskutowałem po forach) i - szczerze mówiąc - nie rozumiem.
Fabuła filmu ?
Amanda Waller zauważa że świat się zmienił. Konstruuje więc grupę do walki z metaludźmi wykorzystując tych których ma pod kontrolą i może dysponować. Potężną Enchantress, groźnego El Diablo i uzupełnienia - Killer Croca który tez jest metaczłowiekiem (może i moce ma skromne ale ma nadludzką siłę i świetnie sobie radzi pod wodą), Deadshota który jest śmiertelnym zagrożeniem dla każdego kto nie jest kuloodporny, Boomeranga który miał do czynienia z Flashem i tajemniczo tu obsadzoną Harley (Waller kłamie bezczelnie gdy na kolacji z oficjelem uzasadnia jej obecność).
Sprawy idą źle, Enchantress wyrywa się spod kontroli opanowywuje miasto odcinając Waller.
Aby wydobyć Waller - czyli misja ratunkowa - zostaje posłane wojsko wzmocnione przez nowo utworzoną grupę. Śmigłowiec zostaje zestrzelony i trzeba przedzierać się przez miasto.
Misja nie wychodzi, śmigłowiec z Waller zostaje zestrzelony, oddział udaje się znów za nią. Dowiadują się o tym co trzymano przed nimi cały czas w sekrecie, więc wypowiadają posłuszeństwo, wkurzają się, ogarniają sytuację, stwierdzają ze świat zaraz i tak szlag trafi a że nie ma w pobliżu żadnych "zawodowych bohaterów"...
No to oni to zrobią.
Idą, robią, ratują (z własnej woli) ale i tak nie zapewnia im to odkupienia i dalej mają przewalone.
Kurtyna.
Film mocno się wzoruje na starych przebojach lat 80ych i 90ych, tylko nie "z nostalgicznym puszczeniem oka" ale robi to "na żywca" - także z rezyserią czy montażem.
Fabuła jest bardzo wzorowana na "Ucieczce z Nowego Jorku" Johna Carpentera z 1981 roku. Skazańcy, z wsadzonymi w ciało bombami są puszczeni z misją do odciętego, otoczonego kordonem wojsk miasta, w którym już nie ma cywilizacji.
Oczywiście nocą :)
http://www.youtube.com/watch?v=PE9PUpI02qk
Patrząc na to, na tą scenerię, ten styl, te neony, tą "brudną, punkową stylistykę" (jak ktoś ujął) - rany, toż to czyste lata 80e :)
I love it :)
Jest w tym filmie masa mniej lub bardziej oczywistych nawiązań to starych przebojów akcji i sf (np czy ktoś kojarzy takie słynne filmy akcji gdzie głównymi bohaterami był stateczny, starszy, rodzinny czarnoskóry i biały krejzol-przystojniak? Od jakiegoś czasu jest i serial :)
Myślę że Ayer jak robił ten film to bawił się jak dziecko. Ja bym się bawił :)
Podczas seansu czułem się jakbym przeniósł się w czasie w przeszłość, niesamowite uczucie.
SS uważam może nie za najlepszy ( oceniam wysoko, 8/10), ale zdecydowanie najfajniejszy film DCEU. Obejrzałem kilka razy i na pewno do niego wrócę :)
Ok, i dalej:
""Akurat w Thorze, gdzie Loki pojawił się po raz pierwszy Loki żadnego powiązania z Thanosem nie miał - więc i nie był do niego żadnym prologiem i właśnie "niósł film"
Przepraszam, ale po co tak mieszasz, wręcz mącisz kontekst? Ja cię odnoszę do wielkich kulminacji, jakim są filmy Avengers, jako analogie do JL, a nie solo filmów konkretnych postaci.
Loki miażdzy na łeb na szyję Steppenwolfa w kategorii postaci przybocznej, która zapowiada tego większego, strasznego."
Gdzie tu mieszanie? Loki był "zbudowany" w Thorze , był postacią "dwufilmową", znacznie większą, mocno powiązaną z jedna z postaci której przed występem w "Avengers" poświęcono sporo czasu a Steppenwolf jest postacią "jednofilmową" (na razie) która dopiero w JL się pojawia (choć miał króciutki występ w BvS :) i tego zaplecza nie ma. Chyba że chodzi ci o to że przeciwnik w filmie "kulminującym" powinien mieć solidną podbudowę wcześniej albo w takim filmie powinni to "nadrobić" i zbudować postać nakreśloną szerzej (jak rozumiem chodzi o to ostatnie).
Czy miażdży.. to bym nie powiedział. Lokiemu w spektakularny sposób nic się w "Avengers" nie udaje, Stefan od początku pewnie zmierza po zwycięstwo i dopiero na końcu karta się odwraca. Loki dużo gada i mało robi, Stefan mało gada i dużo robi.
""Steppenwolf jest typowym villainem "w starym stylu", jak np Tong Po z "Kickboxera". Nie bardzo wiem poza tym co ma pokazanie Steppenwolfa do pokazania Darkseida bo to będzie zależało od podejścia do postaci i konwencji filmu. W BvS zapowiedź Darkseida wygląda konkretnie. Jak już porównujemy, to lepiej niż Thanosa w "Avengers".
Steppenwolf jako złoczyńca kina kopanego? To już nawet nie jest nadinterpretacja a jakieś myślenie życzeniowe. Na tej podstawie to mogę sobie dokooptować do postaci Thora albo Hulka teorię, że to hołd dla Arnolda, bo są duzi i silni. Jak głupia i naciągana jest teza chyba, nie muszę tłumaczyć? "
Właściwie by się przydało.
O Stefanie nie dowiadujemy się za dużo - to po prostu potężny gościu którego trzeba pokonać, bez psychologii.
Stefan się pojawia i.. spuszcza wszystkim wp....ol. Ręcznie. Osobiście. Po kolei. Miażdży Amazonki, Atlantów z Aquamanem, Ligę w tunelach i Ligę w elektrowni. Jest jak czołg. Ma niby armię parademonów ale zawsze jak jest okazja to "zostawcie, sam się tym zajmę" i sięga po topór.
Jest pewny siebie i nie do pokonania, pozbawiony słabości, zawsze gotów do akcji, poza zasięgiem kogokolwiek - czy pojedynczo, czy razem.
Dopiero w pewnym momencie objawia się Bohater (Superman) i.. od tej pory nasz złol dostaje generalnie wp.....el jak mała dziewczynka.
http://www.youtube.com/watch?v=8-yCd2386a0
http://www.youtube.com/watch?v=lTIOws0J58E
tu nie chodzi o to że jest "duży i silny" tylko jak go pokazano.
"Steppenwolf to gówniana cgi kupa, poziom przebijający najbardziej dennych złoczyńców MCU- a tych było sporo - ale Marvel ma chociaż Lokiego, Zemo, Vulteure'a i teraz Thanosa."
Cóż, wygląd Stefka wypływa z kilku czynników
Jeden to taki ze cały film jest retro, więc i Stefek jest "retro".
Dwa, zmieniono wygląd aby był postacią która będzie toczyła z Dianą pojedynki na broń białą (to Diana jest głównym przeciwnikiem Stefana w filmie, co stanowi ciekawą opozycję "męski oldschool twardziel" v "nowoczesna silna kobieta" :).
A trzeci że postać Stefana nawiązuje mocno do mających już lata filmów fantasy, to co mi się rzuciło w oczy to:
"Władca Pierścieni"
http://www.youtube.com/watch?v=59pGuEURNMo
http://www.youtube.com/watch?v=BhjDnrw34QA
(do tego też nawiązuje scena z Mother Boxami - do Pierścieni)
oraz "Red Sonja"
Wojownicze kobiety pilnujące talizmanu, najazd, jedna ucieka ? ^^
http://www.youtube.com/watch?v=KQDIkL0kN5M
http://www.youtube.com/watch?v=tJTjKBGslG8
Stefek w JL wygląda tak jak miał wyglądać i wpisuje się to w stylistykę filmu.
Klasyczny, oldskulowy badass w oprawie fantasy.
Osobiście wolę go od Lokiego (którego lubię), bardziej do mnie przemawia testosteronowa postać "action". Ale, jak rozumiem, gusta są różne.
I dalej :
"ale Marvel ma chociaż Lokiego, Zemo, Vulteure'a i teraz Thanosa."
Loki jest w porządku, Thanosa i Vulture'a jeszcze nie znam, ale jeśli stawiasz ich w jednym szeregiem z Zemo to nie wiem czy chcę poznać. Aktora uwielbiam, zagrał postać świetnie, ale sam Zemo jest napisany żałośnie i naprawde lepiej by było gdyby Marvel go nie "miał".
"Przepraszam a co ma DCEU. Luthora wannabe Jokera? Czarownice, która dziwacznie pląsa biodrami?"
Luthor zapowiada się ciekawie, zwłaszcza odkąd JL potwierdziło że od początku BvS wiedział o Mother Boxach (czyli i o Stefanie), zobaczymy jaki okaze się Joker - jeśli jest tym kim myślę że jest, to będzie b. ciekawa postać. Enchantress może się ciekawie rozwinąc, podobnie twardziel Stefan (który i na razie jest fajny), nieźle wypadł Zod.. Ares w wersji "mędrca" zanim zamienił się w krzykacza.. No i Batman :)
Co ma DCEU.. DCEU ma budowanie i rozwijanie postaci, odsłąnianie tajemnic. Takie stopniowe budowanie postaci jest w sumie dla mnie ciekawsze niż bum ! i od tej pory jest postać która potem traci impet.
"Zapowiedz Darkseida lepsza od Thanosa? Jeżeli bierzemy pod uwagę stopień eskalowania, zwiększania poziomu tego co przedstawiał poprzedni film, to Darkseid powinien być jeszcze większym random cgi shit monster od Steepena."
Tzn, osobiście myślę że już znamy wygląd Darkseida i będzie wyglądał tak (może jakieś niewielkie zmiany):
http://www.youtube.com/watch?v=s-95pUh4k4o
Natomiast miałem na myśli że zapowiedzią Darkseida było to:
http://www.youtube.com/watch?v=JkhzwBfekFs
A zapowiedzią Thanosa było to:
http://www.youtube.com/watch?v=Yx2SSzWXG7U
Na moje oko, na tym etapie - Darkseid wygrywa.
"No strasznie dziwne, mając na uwadze odbiór BvS, zarobki tamtego filmu, negatywny flamewar dookoła niego, czy już wcześniej mieszanie odebrany i kiepsko zarabiający jak na markę Man of stell. Bardzo słaba promocja filmu, mgła wstydu spowodowana poprzednimi filmami. "
Znaczy, chyba żartujesz. MoS URATOWAŁ postać Supermana po tym jak Superman Returns zatonął strasznie i właściwie zatopił postać.. To dzięki Man of Steel i odważnemu podejściu to postaci teraz ktoś w ogóle zawraca sobie głowę Supermanem.. SUKCES tego filmu umożliwił wystartowanie universum. A że wywołał tez dziwaczne kontrowersje, to już inna sprawa :D
BvS wywołał kontrowersje ale zarobił sporo pieniędzy i narobił szumu. Sukces odniosły też Suicide Squad i Wonder Woman. Dlatego wynik JL, gdzie są te wszystkie postaci - jest dość dziwny. także i dlatego ze sam film "Wonder Woman" był w praktyce promocją JL.
""A to jeszcze ciekawsze, bo Wonder Woman jest jedynym filmem w DCEU stricte dla dzieci :p Dla dorosłego widza - najprostszym i najgłupszym."
No bo Eisnberg z jego interpretacja Luhtora był taki dorosły, taki Joker z autyzmem. Albo te prymitywne próby wplecenia w Supermana symbolikę mesjanistyczną, które są wprowadzane z subtelnością kazań ojca Rydzyka."
Znaczy, nie bardzo rozumiem co mają te rzeczy do tego że Wonder Woman jest filmem dla dzieci ? Jest, i można to wykazać.
ale tutaj ja akurat Luthora widzę nieco inaczej i trochę jest dla mnie dziwna ta "potoczna opinia"
Tutaj o nim pisałem kiedyś. Nawet coś się potwierdziło :)
http://www.filmweb.pl/user/Rozgdz/blog/576405
A symbolika mesjanistyczna Supsa... ^^
Hmm, no..
to akurat jest wzięte z "Supermana" Richarda Donnera z 1978 roku.
Tak, tak, to tam naprawdę jest, chociaż dość subtelnie. Jak będziesz ten film oglądać następnym razem to po prostu zwróć uwagę ;) Ew jak nie zauważysz, to dam ci linki do odpowiednich scen ;)
"Proste - z Marvela odpadłem już kilka filmów temu, bo jest zwyczajnie nudny z małymi wyjątkami. Filmy Warnera z DCEU są natomiast zawsze ciekawe."
"W czym są ciekawe? W byciu szaroburymi, nieciekawymi klocami, które na siłę wplątują do tego świata mrok, który stylistycznie świetnie współgra z postacią Batmana, ale przy Supermanie to już typowe p***** kotka za pomocą młotka?"
We wszystkim :) W odważnym podejściu do postaci, w ciekawym budowaniu świata, w tym właśnie że Superman jest postacią do której się zabrano na poważnie (akurat najlepszym Supermanem jakiego ja znam jest Superman z komiksu "Kingdom Come" który jest właśnie dość mroczny i na poważnie :P) w tajemnicach, podtekstach, nawiązaniach. W tym że wiele rzeczy nie jest takie jak się wydaje, każdy film zaskakuje i że trzeba przy nim pomyśleć nad różnymi rzeczami, jak zresztą właśnie przy inteligentnym komiksie ;)
Kingdom Come to pean dla klasycznego super-bohaterstwa, iskra nadziei dla starych, sprawdzonych bohaterow DC i krytyka, mrocznych, napuszonych, młodych gniewnych herosów, ktorzy mogliby śmiało być kreacja Snydera, który tak skrajnie widzi topowych herosów DC.
Na pewno jest to komiks poważniejszy, ale i niosący nadzieję, totalnie nie jest to estetyka Snydera. Bvs to sie wręcz ociera o jakieś Watchmen, a Kingdom to odwrócona busola tamtego przygnębiajaćego i defetestycznego komiksu.
Superman z "Kingdome" to Supermana Snydera? Przecież postac DCEU to zaledwie żółtodziub, narwaniec, werter a Kent z tamtego story arcu to figura, pokornego usuniętego w cień, ale i wielkiego nauczyciela ludzkosci, ktory ma mocna wiadomosc do przekazania wszystkim pseudo herosom pokroju Magoga.
Do tego postaci są w zupełnie innych miejscach swojego rozowoju. Clark w DCEU to ledwie zaczynajacy amator, a Kingdom Come serwuje doswiadczonego, mądrego Clarka, który zna dobrze życie i ludzi.
To ciekawe jak inaczej można postrzegać pewne rzeczy, ale dla mnie takie porównania to jak wystrzelnie w kosmos z tym, że filmowe Civil War to niby analogia do słynnego komiksowego "Marvels"
Stary, ale na tym etapie nie interesują mnie juz zapowiedzi Darkseida.
Thanos zrobił całą robotę. Wywrócł uniwersum Marvela do góry nogami, pokazał potęgę jak żaden z wczesniejszych przeciwników MCU, a jego character arc, to jedna z najaśniejszych perełk w kinie komiksowym w ogóle.
DCEU powinno wycofać się z Darkseida okrakiem i zrobic tak, ze naprawdę chodziło o Steppenwolfa. Finito.
Tak dystopiczna wizja byłaby spoko, gdyby nie to, że nie ma nic do darkesia poza paradameonami z d trochę.
Typowy kroj fabularny z Injustice, gdzie złym jest tyran Superman. Normalny widz nie znajacy mitologii komiksowej poza filmami nie zobaczy tam zapowiedzi żadnego Darkseida- parademony nic mu nie mówią na tamtym etapie DCEU- a jedynie straszenie zlym Supsem.
Thanos? Przejrzyście, fajnie i klarowanie wprowadzony. Przy okazji dostaje sie idealne dopełnienie kwestii tego, że
Loki był od początku ledwie figurką na większej szachownicy.
Darkseid na żadnym etapie w kinowych uniwersach nie wygrywa, bo go tam zwyczajnie nie ma.
Pytanie co miałaby ta postać w ogóle pokazać w myśl zasady, wiecej tego co za pierwszym razem.
Loki był charyzmatnyczny, byl strategiem, potrafil zasiać rozporszenei wsród postaci. Thanos to zdziesięcioktronienie tych cech, plus potężna siła fizyczna.
Steppenwolf okazał sie cgi monster shit, czyli Darskeid bybłym wiekszym przygłupem?
Sorry, ale ja się żadnym Darkseidem nie umiem jarać, bo na tym etapie to już po ptokach.
Na zdrowie by sobie zrobilo DCEU gdyby przetasowało wszystko i wybrało zupełnie inny rodzaj zagrozenia na kolejna masową skalę.
Przy całej mojej sympati do DC, wycenieniu sił według których , animacje i gry wychodzą DC lepiej niż Marvelowi, to DC nie umywa się do Marvela w kinowych widowiskach.
Mogą sobie wrzucić do jednego filmu parralaxa, anit-monitora, brainaca, darskeida. Niczego to nie zmieni.
Tzn, ja mogę tylko powiedzieć co przewiduję osobiście na podstawie różnych szczegółów jeśli chodzi o Darkseida:
http://www.filmweb.pl/user/Rozgdz/blog/576513
Myślę że Darkseid jest pierwszym Doomsdayem powstałym tysiące lata temu prawdopodobnie na Ziemi - bo wygląda na to że do powstania Doomsdaya potrzebny jest miks genów ludzkich i kryptońskich. Może być potomkiem naturalnym lub z komory Genesis. Jeśli naturalnym - może być potomkiem Kary Zor El. Wg komiksowego prequela do MoSa to jej statek odnalazł się pod lodem i "wystąpił" w BvS i JL.
Czyli Darkseid i Clark mogą być rodziną.
Darkseid mógłby też być zmienionym takim typem który leciał z Karą.. ale mam szczerą nadzieję że się tak nie okaże.
Darkseid prawdopodobnie odpowiada za zniszczenie cywilizacji kryptońskiej, i "zamknięcie się Kryptona", zniszczenie wszystkich kolonii, 100 tys światów, miliardów może bilionów ludzi. Będzie jak Doomsday tylko inteligentny. I silniejszy. Doomsday wchłaniał energię i wchłonął tylko jedną bombkę. Darkseid ma z 18 tys lat. Będzie pewnie z kilkanaście - kilkadziesiąt razy silniejszy od Doomsdaya. Zdolny eksplozją energii zniszczyć kontynent lub od razu - planetę.
Myślę że Darkseid będzie miał tragiczny rys pochodzenia i przeszłości ale będzie prawdziwym, pełnoprawnym, brodzącym we krwi światów monstrum.
Z tym przewidywaniem to bywa różnie, zwłaszcza z DCEU ^^ .. ale z tego co jest na razie układa mi się taki obrazek.
Nie wiem czy to brzmi "atrakcyjnie" ale mi się podoba :)
Dyskusja ma swoje ograniczenia, zwłaszcza na taki temat - bo trzeba pisać b. dużo i na szybko. Ale, jak mówiłem, przygotowywałem pomału większe opracowanie (gdzie mnie sporo nakierowałeś). Jeśli więc byłbyś zainteresowany u mnie na blogu pojawią się teraz dwa duże tematy (zwłaszcza jeden jest .. duży:).
Jak już to ogarnę, to zamieszczę tutaj i pod innymi filmami temat z linkami do obydwu ;)
O Kigdom Come to moglibyśmy podyskutować pewnie dłużej :)
chodziło mi o to że Superman jest w tym komiksie naprawdę ciekawy. Złamany, cierpiący po stracie żony, p tym jak ludzie go odrzucili, zszedł z posterunku i odciął się od wszystkiego.
Jest postacią z problemami, bólem i wielką odpowiedzialnością. Ogromną, bo nikogo takiego nie ma - nikt inny nie może zebrać innych czy czegoś zmienić. Tylko Superman. Ale nawet mimo najlepszych chęci jego działanie może doprowadzić do kolejnej tragedii. Przez to pokazanie, pomimo swojej potęgi jest bardzo ludzki.
I o to chodzi - pokazać Supermana który będzie mniej symbolem a bardziej postacią, będzie miał problemy.
Zresztą Donner w swoim "Supermanie" zrobił w sumie podobnie choć inaczej. Clark w młodym wieku traci ojca i bardzo to przeżywa (to akurat skopiowali w MoS). Nowo odnaleziony "ojciec" jest tylko "duchem" którego nie można objąć. Superman nie może uratować wszystkich - ginie ta osoba na uratowaniu której najbardziej mu zależy - potem Donner "bajkowo" to odkręcił (chociaż to też ma swoje znaczenie).
Superman kojarzy się jednak z prostą, jednowymiarową i nudną postacią. Pewnie, jest ikoną i ma swoich fanów... Ale ja pamiętam jak wychodziła historia "Śmierć Supermana". Czemu? A bo z tego co przynajmniej wtedy było wiadomo - sprzedaż komiksów z Supsem padła na pysk. Zresztą ówczesny poziom .. Superman "nie łapał". Więc go zabili. I chyba jeśliby nie chwyciło - to byłby martwy. Ale chwyciło. Wielki sukces. Nawet u nas w "Teleexpresie" powiedzieli.
No i tak przetrwał.
Piszę co wiem z tamtych czasów, chyba że po latach wyszły jakieś inne fakty.
Stąd też i MoS jest taki "na serio", efekty specjalne są bardzo realistyczne wszystko stara się uderzyć w poważniejszy wydźwięk , poważne science fiction.
Są szczegóły które pokazują że Snyder nie miał zamiaru odciąć się od "supermeńskości" - różne sceny a przede wszystkim droga postaci która właśnie na końcu staje się "kompletna" - wreszcie odnajduje się w świecie ludzi, podejmuje pracę w Daily Planet, pokazał się ludziom, zdobył przydomek.
"Tak dystopiczna wizja byłaby spoko, gdyby nie to, że nie ma nic do darkesia poza paradameonami z d trochę."
Ma też wielką omegę wypaloną na ziemi, zniszczony świat, miasto, ogromne słupy ognia, jakieś gigantyczne części maszyn "na niebie" - statków kosmicznych ?
"Typowy kroj fabularny z Injustice, gdzie złym jest tyran Superman. Normalny widz nie znajacy mitologii komiksowej poza filmami nie zobaczy tam zapowiedzi żadnego Darkseida- parademony nic mu nie mówią na tamtym etapie DCEU- a jedynie straszenie zlym Supsem."
To prawda. Tak jak i słowa Flasha może odnieść do Supsa. Po to jest jednak taka scena aby za jakiś czas do niej wrócić w szerszym kontekście ;)
Na razie i w JL tylko raz padło słowo "Darkseid" a nasi bohaterowie - w tym chyba i znająca legendy Diana - nie mają pojęcia że tam, za Steppenwolfem ... ^_^
"Stary, ale na tym etapie nie interesują mnie juz zapowiedzi Darkseida."
No cóż :)
Mega fajna akcja, dobre efekty i w końcu doczekałam się Jason Momoa (cudo aktor i mężczyzna) - nareszcie normalny, zdrowy facet w roli herosa, a nie jakieś wypierdki metroseksualne, chude i ogolone. SUPER!
Łoo ale bezguście. Szok. Istnieje taki poziom bezguścia? Jestem fanem DC, ale myślącym i nie dam sobie kitu wciskać, ani wspierać dennych scenariuszy dla idiotów. Od kresu batmanów Nolana tylko parę godnych ekranizacji tej marki miało premierę. "TO" była szmira 10-cio lecia i nie bez powodów... To jest po prostu film bez żadnej fabuły. Totalny chaos, nowi superbohaterowie urywają się, jak z choinki. Jedynie kilka scenek z Flashem jest rozrywkowych. Jak można ocenić TAKIEGO TOTALNEGO GNIOTA z wyłącznie (średnimi) efektami specjalnymi na 9, czyli film o 1 stopień niżej od ARCYDZIEŁA KINEMATOGRAFII? (To pytanie retoryczne :]) Nawet te słabsze animacje przebijają to coś. Wybaczcie oburzenie, ale... no BANDA DEB*LI bez zdolności do własnej oceny. Brak słów. Film 4/10 Nie wiem, czy nazbyt łaskawie...
Poniżej przewiduję scenę dla śmieszków, którzy to coś kupują; do wyżycia i popisu. :]
popieram przedmówcę, już po pierwszej scenie z batmanem przecierałem oczy i pomyślałem sobie, Waynowi się to musi śnić, ale to nie był sen... ten film taki był cały, właśnie obejrzałem okropną szmirę, napewno najgorszy film jaki widziałem w tym roku, i obok batman i robin i avengers najgorszy film o superhero. To bardzo przykre bo Snyder nakręcił Watchmen - najlepszy film o superbohaterach.
Akurat jeśli chodzi o to za co wystawiłem ocenę 9, myślę że wyraziłem się w tym temacie dość jasno.
Ten film to zmarnowany potencjał, który warto obejrzeć dla paru scen walki, humoru Flasha i... no nie wiem. CGI stoi na poziomie produkcji SY-FY (czyli tych od Sharknado), fabuła niezbyt się klei, Barry w kostiumie ma wieczny wytrzeszcz (bawi to trochę, sam kostium to też porażka), Batman jest... no po prostu jest. Czuć, że aktorzy grający Wonder Women i Aquamena (co zabawne akurat ten bohater wyszedł w tym filmie najlepiej) mocno się starają, ten od Flasha też, ale reszta jest niczym Lawrence w X-Menach - bardziej bo musi, niż chcę. Szkoda, bo liczyłem po WW na kolejny bardzo dobry film, a wyszedł średniak.
PS. Kurde, jakoś tekst Batmana o supermocy "Jestem bogaty" był lekko śmieszny, ale z drugiej pauje to bardziej do Tonego Starka, niż Bruce'a Wayne.
"Kurde, jakoś tekst Batmana o supermocy "Jestem bogaty" był lekko śmieszny, ale z drugiej pauje to bardziej do Tonego Starka, niż Bruce'a Wayne".
Albo do Michaela Keatona :)
Batman z Keatonem jest nadal lepszym filmem, niż ten, co z resztą inni popierają oceną. Tu nie ma nic poza efektami specjalnymi i odratowanego kinowo wizerunku Aquamana :]
W JL jest sporo rzeczy, o których zresztą pisałem już w tym temacie, więc po co mam ponownie przepisywać ?
Natomiast atmany Burtona bardzo cenię.
Nie tylko zresztą ja. Warto zauważyć że Batfleck z DCEU to postać wzorowana na postaci z filmów Burtona . Mroczny , psychopatyczny, z tajemnicami, dręczony traumami, zabijający bez litości, bad guysi są przerażeni gdy się zbliża.
Są tutaj zesztą liczne nawiązania, np w BvS zauważysz b. znajomą scenę gdy Barwing rozbija się na schodach, coś może również przypomnieć scena gdy Bruce Wayne na przyjęciu podchodzi do pięknej kobiety i tłumaczy jej na temat starej broni którą podziwia:
http://www.youtube.com/watch?v=z_dIvogoVhw
W JL możesz natomiast znaleźć jakby znajomą scenę gdy w "Burtonowskiej scenografii"Batman dopada na dachu opryszka z bronią - który się ostrzeliwuje i w końcu zostaje związany liną i zawieszony nad przepaścią :
http://www.youtube.com/watch?v=-9SdQMJYb_U
;)
Napisało komiksowe dziecko... Przecież ten film to słabizna, tak od strony technicznej jak aktorskiej, nie mówiąc o infantylnym przesłaniu.
A jakie chciałeś przesłanie w komiksie? Przecież to są filmy dla dzieci. A że te dzieci mają nieraz po kilkadziesiąt lat - nie ma znaczenia...
Akurat co, gdzie, jak i dlaczego - to wyjaśniłem już w tym temacie. A jak masz jakieś konkretne pytanie, chcesz się czegoś dowiedzieć o konkretnym zagadnieniu o którym nie napisałem lub napisałem skrótowo - to pytaj. Myślę że łatwo odpowiem ;)
A, takie "ogłoszenie parafialne"- za dużo Batmanów było u mnie ostatnio, wciąż mnie trzyma i robię właśnie opracowanie postaci Batflecka z trzech filmów - BvS , SS i JL. Jak ktoś jest zainteresowany, to w ciągu paru dni - może tygodnia - będzie ;)