Narzekanie w punktach:
- całą akcję z pierwszego aktu (sąd, pościg, ekspozycja członków federacji galaktycznej) zrobili w 5 minut
- usunęli Gantu!
- CGI Jumby wygląda niepokojąco
- akcja pruła na łeb na szyję, nie było momentów takich spokoju, żeby dać czas postaciom na pokazanie relacji
- A na dodatek nie ma długich ujęć, żeby przypadkiem dzieciarnia przeżarta tik tokiem nie straciła zainteresowania
- polskie tłumaczenie imion mnie dobija, bo nagle zamiast Dawid słyszę "Dejwid" i aż mnie skręca. MYRTLE — dosłownie tak powiedziała Lilo, a w oryginale to jest przecież Marta!
- usunęli książkę i cały wątek ze zgubionym kaczątkiem i Stitch już nie mówi "zgubiłem się", a to była mega ważna scena!
- Lilo co 10 minut piszczy na wszystko — z radości, strachu, złości, nosz krew zalewa
- dodali jakąś babcie Dawida, której nie było w oryginale i która się zajmowała Lilo, a nie była potrzebna do niczego, poza adopcją Lilo na koniec
- Dawid nagle został z normalnego chłopaka, który wspiera dziewczynę, która mu się podoba, zamieniony w nieporadnego tępaka, któremu Lilo mówi "ty to się nie odzywaj już lepiej"
- nie ma już wątku miłosnego między Dawidem a Nani. Tylko podczas napisów końcowych jest zdjęcie, że się całują...
- dodali broń tworząca teleporty w zakresie planety, na której się jest. Ciekawe, co na to twórcy gry Portal?
- nagle Nani nie jest już dawną mistrzynią surfingu, tylko wielką fanką biologii morskiej i dwa razy dostaje zaproszenie na jakiś al'a Harvard w tym zakresie, a cała ta farsa jest po to, żeby mogła na końcu filmu wyciągnąć Stitcha z wody biegając po dnie rafy bez butli z tlenem i jakiegokolwiek sprzętu
- Lilo jest łobuzem. Biega po wyspie, wkurza ludzi i nie mam dla niej ani trochę współczucia. Nie przypomina tej Lilo, która była w bajce, nosiła sukienkę i była fanką Elvisa. Widać było, że jest dzieckiem, które jest zamknięte w sobie i nieśmiałe po śmierci rodziców. Tu w ogóle tego nie ma!
- Zrobili z Jumby tego złego. On był przecież funny-evil, nie pure-evil. Tym "złym" miał być Gantu
- Jedyna postać, co do której nie mam jako zastrzeżeń, to Plikley, bo został taki, jaki był w bajce, no, może poza tym, że chciał z niewyjaśnionego powodu przytulać przewodniczącą rady albo Jumbe, co przyprawiało o zażenowanie
- pod sam koniec Bąbel, którego życiowym celem było schwytanie kosmity, kiedy już mu się udaje, nagle jednak chwyta go za serce prośba Nani, żeby ratować Lilo porwaną przez Jumbe. Wtf man? Właśnie próbujesz ratować ludzkość przed obcymi. Gdzie faceci w czerni?
- Tak samo decyzja przewodniczącej rady o pozostawieniu Stitcha na ziemi jest absolutnie bezpodstawna. W bajce miało to sens, bo Lilo miała dowód zakupu, a tutaj... "no, jednak w sumie to słodko wyglądacie, dam wam szansę"
- Tak poza tym, z jakiegoś idiotycznego powodu, Stitch miał tutaj zostać wygnany, a nie umieszczony w więzieniu dla przestępców. No tak, wygnajmy go na jakąś inną planetę, żeby mógł ją potencjalnie zniszczyć
- Stitch i Lilo zostają porwani przez Jumbe i oczywiście Stitcha uwalnia Lilo, bo WomanPower musi być
- WomanPower, gdy to Nani (a w oryginale Dawid) wyciąga Sticha z dna
- Rzucanie przez bohaterów "ohana to znaczy rodzina" nie ma tu żadnej wagi emocjonalnej
- bo ten film nie wywołuje emocji, o ile nie masz flashbacków z oryginału (ja płakałam tylko, jak sobie przypominałam oryginał)
- typ z lodem już nagle nie jest turysta z Ameryki, tylko lokalsem, a to traci urok
- uliczna żaba była też ważna, żeby pokazać, że Stitch będzie bronił jej, bo się zmienił, a obecnie wystąpiła tylko jako płaz do odhaczenia, bo tak było w oryginale (tylko chyba twórcy live action nie wiedzieli, z jakiego powodu)
- wątek, gdzie Lilo chciała się bawić z dziewczynkami z grupy tanecznej lalką, która jest uszyta, a nie ze sklepu zamieniono na bransoletki przyjaźni i chamską ekspozycję, gdzie jedna z dziewczynek mówi "bransoletkę przyjaźni to się ma, jak masz przyjaciółkę"
- z niewyjaśnionych przyczyn ukradzione rowerek do jeżdżenia po wyspie zamieniono na elektrycznego mini-mercedesa, oczywiście różowego
- Po pojawieniu się na ziemi i kradzieży tożsamości jakichś typków, Jumba, który chodzi na dwóch nogach, nagle w kamuflażu ma problem z chodzeniem na dwóch nogach?!
Wiem, że to bez ładu i składu, ale jestem świeżo po seansie i naprawdę zawiedziona. No cóż, widocznie wszystkie live-action od Disneya będą już tylko zawodem. To przykre. Pozostaje liczyć na produkcje od Pixara, DreamWorks i tak dalej, bo przynajmniej nie odgrzewają kotletów.
To coś słabo pamiętasz animację, Dawid był tak samo nieporadny w swoim podrywie. Nani w live-action tez była dobra w surfingu, przed śmiercią rodziców zdobywała puchary, a potem rzuciła się w wir obowiązków i spadł na nią zbyt duży ciężar odpowiedzialności, więc logiczne, że to przerwała. Ale dostaje za to pracę trenera i jest pokazane, jak świetnie dryfuje pośród fal. Gdy ratuje z Dawidem Lilo i Stitcha to Dawid odpływa z Lilo, a ona przez to, że nie daje rady ze Stitchem wypłynąć na powierzchnię to przebiega z nim przez dno oceanu.
Dawid był normalnym gościem, który normalnie podrywał kelnerkę z miejsca, gdzie pracował. Poszli razem na randkę i podkreślił, że to on dał napiwek. W oryginale to on wyciągnął Stitcha z dna, aby zakomunikować Nani, że można na niego liczyć, że ma dobre serce.
W animacji Nani miała puchary, owszem, ale nie było nic o tym, że jest mistrzynią biegania po dnie, to jest absurdalne dodawanie rzeczy na siłę. Mogli po prostu zostawić tę scenę w spokoju i Dawid mógł go wyciągnąć. Tak, wiem, że Stitch był niemiłosiernie ciężki, ale z jakiego powodu? Nie miało to żadnego sensu.
Nope. David to dokładnie taka sama postać, która nieporadnie sobie radzi z podrywem. Widać to zwłaszcza w drugiej części, gdy bierze porady od Pleakley'a (tak, kosmity) na temat podrywu i nie wychodzi mu to dobrze. Obejrzyj jeszcze raz tamte filmy. Co do sceny z ratowaniem Lilo i Stitcha to sam fakt, że popłynął z Nani i zabrał jej ukochaną siostrę na brzeg pokazuje jego lojalność. Natomiast myślę, że bieg ze Stitchem po dnie oceanu ma symbolizować ohana - rodzinę, której się nie porzuca, nawet gdy są trudności. Tak zinterpretowałam tę scenę. Może był ciężki bo był kosmitą, pozaziemską istotą? Pomimo małej postury miał w końcu znacznie więcej siły niż człowiek. W sumie w tym przypadku raczej nie ma co się doszukiwać jakiejś głębszej logiki.
jeśli chodzi o to dlaczego był taki ciężki pod wodą, to na początku filmu Randa albo Jumba (nie pamiętam które z nich) mówi, że wychodzi na to, że jego statek wylądują na planecie złożonej głównie z wody a jego cząsteczki ciała w połączeniu z wodą powodują, że robi się ciężki więc utonie i problem sam się rozwiąże. potem na mapie widać, że wyląduje jednak na wyspie. Nie przytoczę dokładnych słów ale jakoś tak brzmiał ten tekst. oglądałam z napisami, więc nie wiem co było w dubbingu
Też byłam na oryginalnej wersji, nie lubię dubbingów. No czyli mniej więcej dobrze strzelałam, był kosmitą, więc miał jakieś swoje unikalne cechy.
Mnie również zabrakło bardzo właśnie tego że Lilo nie była zła, tylko zagubiona przez stratę rodziców i to co się z nią działo i jak się zachowywała było ważne w tym reakcja jak się dowiedziała, że siostra ja oddaję. Tutaj w ogóle nie doszło do tego zderzenia finalnego i krzyków...
Zgadzam się z częścią tego, co piszesz, a z częścią nie. Lubiłam wątek z brzydkim kaczątkiem i I'm lost, szkoda, że go wycięli. Lilo jest strasznie wkurzająca, miałam jej dosyć i nie dziwiło mnie, że wszyscy w filmie też się irytują przez jej zachowanie. Też nie rozumiem, dlaczego z Jumby zrobili złego. Ale jeśli chodzi o wygnanie, to w animacji ta kosmitka też mówi, że go skazuje na wygnanie na Ziemi. To samo jeśli chodzi o surfowanie Nani, jak już ktoś wyżej napisał.
Najbardziej szkoda bajki o brzydkim kaczątku, zupełnie nie rozumiem, dlaczego to wyrzucili.
Nie oglądajcie streamingach, nawet zły film wygląda kepiej w kinie, niż zajebisty w telewizorze, czy nie daj szatanie, na kompie.
W animacji chodziło o łamanie prawa, a ta kosmitka była legalistką. Lilo kupiła Stitcha, miała na to dokument, i gdyby kosmitka go zabrała, to byłaby kradzież. Stąd postanowiła go zostawić na Ziemi.
Może do-wyjaśnię. Chodzi mi o to, że zamiast chcieć zamknąć go w strzeżonym więzieniu, nagle w live-action zmieniają koncepcję i ma trafić na wygnanie. Widz może się tylko domyślać, że chodzi o wygnanie na inną planetę. Gdzieś, gdzie federacja nie będzie miała władzy. To co, w ramach ich organizacji stworzono potworka i mają zamiar zrzucić (dosłownie) ten problem na organizmy zamieszkujące inną planetę, tylko dlatego, żeby to nie był ich problem?
Mowa tu o sytuacji, w której hipotetycznie Stitch nie zmieniłby się, a został takim samym złym, jakim go stworzono.
Nie oglądajcie streamingach, nawet zły film wygląda kepiej w kinie, niż zajebisty w telewizorze, czy nie daj szatanie, na kompie.
Mnie najbardziej brakuje świetnego wątku komediowego z komarami :( Przez to wzmianka o komarach na początku filmu traci sens.