Nie cierpie Amandy Seyfried, jest dla mnie nie dosc ze brzydka to jeszcze .... po prostu mnie drazni. Nie cierpie przeslodzonych melodramatycznych milosnych opowiesci rodem z harlequin. Ale co moge powiedziec o filmie...zaskakujaco dobry, wciagajacy. Mysle, ze taki wlasnie powinien byc romantyczny film o milosci. W sumie to nic nowego, zadna jakas tam niesamowita opowiesc, zwlaszcza ze wszystko takie lukrowe, slodziutkie, lacznie z pejzarzami niczym tapety scienne. Ale film w swoim gatunku jest naprawde bardzo dobry, swietnie wgrany w uczucia. Duzo daje gra Redgrave, swietna staruszka. Franko Nero, aktor ktorego pamietam z starych wloskich seriali kryminalnych, swietny Bernal, wrecz rewelacyjny. No i bez komentarza Amanda S., bo wciaz jej nie cierpie chociaz wydaje mi sie ze zagrala porzadnie. Historia fajna, wzruszajaca, z pewnoscia chwyta za serce niejedna dzierlatke. Porzadne kino romantyczne.