Mimo, że nie widziałam "Sztandaru chwały", a w kinie wojennym zwyczajnie nie gustuję - z kina wyszłam zachwycona. Wspaniale prowadzona narracja, brak dłużyzn, przekaz pacyfistyczno-umoralniający w nurcie multi-kulti podany w bardzo strawny sposób. Piękne zdjęcia, perfekcja techniczna. Bardzo nieamerykański i bardzo mu z tym dobrze.