Przepraszam bardzo, ale czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć jaka jest tematyka i co miał przedstawiać ten gniot? Bo przez pierwszą połowę nie miałam na czym skupić uwagi i po prostu ślepo wbijałam wzrok w ekran. A całą resztę najzwyczajniej przeskakiwałam, mając jakiś tam ledwo zauważalny cień nadziei że może jednak, ale zarazem chcąc tą męczarnię jak najszybciej skończyć i w efekcie niczego nie udało mi się wyłapać, poza zdaniem sobie spawy z jakże oczywistego faktu że tylko marnowałam czas tej jednej godziny.
No ja też po obejrzeniu zastanawiam właściwie o czym był ten film. Dotrwałem do końca wyłącznie przez Saoirse Ronan którą bardzo lubię. Klimat był i nawet spoko muzyka ale fabuły to zero.
Czy "o czym był ten film" ma być wyjaśnione jak w mniej ambitnym liceum? W takim razie film był metaforyczną historią o ostatnim kryzysie w USA. W bardziej ambitnych liceach uczyli, że interpretacji dzieła jest więcej niż jedna. Jak dla mnie mocny klimat, muzyka, montaż i zdjęcia same w sobie wystarczyły, żeby to był dobry film.