... że film był wspaniały (wiedziałem, że Dacie się nabrać :-P).
Dawno nie uroniłem (oczywiście jeśli wiadro łez, oznacza uronić) tyle łez.
Film w całej swojej prostocie jest nad wyraz głęboki i poruszający. Nic nie porusza tak bardzo jak tęsknota wręcz wypisana na "twarzy" psa. Muzyka: wręcz nie mogłem oprzeć się wrażeniu, iż za chwilę coś się stanie. Muzyka cały czas kołatała się na pograniczu lekkości i wszechogarniającego niepokoju. I to wszystko w każdym zagranym takcie, każdej pojedyńczej nucie (oczywiście muzyka w "Marzycielu", była wybinta), ale tutaj Odgrywała jedną z głównych ról.
Nie da się ukryć, że najważniejszą postacią był Hachiko - wielki talent, i wybinta gra aktorska, która uderza w każdą czułą nutę ludzkiej duszy (ale mnie poniosło :-) ). Jednak Piszę jak najbardziej poważnie.
Film warty, każdej minuty spędzonego z nim czasu, od samego początku do finalnej sceny.
A gdy zdamy sobie sprawę, że ten film, to prawdziwa historia, to jeszcze bardziej chwyta za serce. I uświadamiamy sobie, po obejrzeniu tego filmu, czego nam Homo Sapiens, tak naprawdę brakuje.
Pozdrawiam.