Gdyby córce lub komukolwiek zależało na tym psie to by tuż po śmierci pokazali mu ciało pana, dali mu powąchać przytulić się i by zrozumiał, że nie żyje. Tak wiem, że film jest na faktach. Według mnie wszyscy mieli w dupie psa i pozwolili mu błąkać się po miasteczku...
oni troszczyli sie o psa dali mu to co chciał on u c orki się meczył czekał i wierzył ze wroci jego pan gdy czuł ze umiera poszedł w bespieczne miejsce i doczekał się jest pokazane ze sie polaczyli
"komukolwiek"; to już Cię definiuje. Nie odpowiadajcie, bo to, albo troll, albo 14 late nie rozumiejący przekazu. ;/
Córka tego faceta chciała zapewnić psu normalny dom , Hachi nie chciał jeść , kiedy słyszał jak przejeżdżał pociąg chciał się tylko wydostać , biec tam , gdzie zawsze czekał na swojego pana. Kiedy ktoś komuś umrze , to chyba ta osoba nie przychodzi raz na cmentarz , a potem o wszystkim zapomina i już nigdy nie odwiedza grobu ? Pies był bardzo przywiązany , kochał swojego pana i zostało to przedstawione właśnie w taki , a nie inny sposób. Ludzie chcieli zapewnić mu normalny dom , ale co z tego , kiedy on ciągle uciekał ? Czuł , że jego miejsce jest tam , gdzie z pracy wracał jego pan , a to tylko świadczy o tym jak potężna może być przyjaźń między zwierzęciem a człowiekiem. Więc psa nikt nie miał gdzieś. To , że ktoś chciał zapewnić mu normalny dom , a ten pies to "odrzucił" to zupełnia inna sprawa , ludzie go dokarmiali , głaskali i pies wcale nie został pozostawiony sam sobie. Zresztą jeszcze jedna uwaga , gdyby zrobili tak jak ty tu napisałeś/napisałaś , że daliby mu obwąchać ciało pana to film by nie powstał , więc możemy sobie gdybać i jak sam zauważyłeś/zauważyłaś film jest oparty na faktach , więc nie wiem jakiego zakończenia się spodziewałeś/spodziewałaś ? Na dodatek dałeś ocenę 9 , więc film według ciebie był rewelacyjny , zastanów się , albo w jedna stronę , albo w drugą.
To nie tak; Ty rozumujesz po ludzku, a tu chodzi o psa, który był tak przywiązany do pana, że można by go uwiązać przy budzie, a on i tak wykorzystałby pierwszą okazję, by pobiec na stację i czekać na pana. Psy myślą inaczej, niż ludzie; psiakowi tak ogromnie przywiązanemu do pana nie można pewnych spraw wytłumaczyć tak, jakbyś to tłumaczył np. dziecku - on je rozumie na własny sposób; może wie, że pan odszedł (widziałeś, że coś przeczuwał, chciał pana zatrzymać), ale i tak będzie na niego czekał.
A ja rozumiem o co chodzi. Pokazać mu ciało, czy coś, jakoś by zrozumiał, że tam już Pana nie będzie. Wtedy ten psiak nie czekałby te 9 lat, do śmierci, z ciągłą nadzieją, z codziennym zawodzeniem się. Wyobrażam sobie jaki koszmar przeżywał ten piesek. Ogromna trauma dla niego...
A wszyscy go zaatakowaliście nie rozumiejąc o co mu/jej chodzi.. Ocena 9, bo uważa, że film był rewelacyjny, tylko chodzi o fakt czy w jakiś inny sposób nie mogli pomóc psu, by on nie cierpiał tak tyle lat (mowa o prawdziwej historii, nie filmie, rzecz jasna).
To Wy wszyscy tu nie zrozumieliście autora postu, ale wyzywać, to każdy potrafi.
Płakałam na filmie, bo zarazem, jak jest to wzruszające, to jest to tragiczne. Nie wyobrażam sobie, jakby mój pies miał tak cierpieć. Ja i tak mam psa ze schronu, po przejściach i jeszcze długo droga przed nami, by ufał ludziom, ale jak widzę nawet najmniejszy jego smutek czy strach, to boli to ogromnie!
Co z tego, że wzruszający jak głupia historia? - tak napisał autor/autorka postu , a ocenił/a film 9 na 10 , o to mi chodziło. Jak można pisać , że historia jest głupia i ocenić film 9 na 10 ? I co do wyzywania to umywam od tego ręce , bo ja akurat nikogo tutaj nie wyzywałam , wręcz przeciwnie , próbowałam tej osobie dać racjonalne wytłumaczenie , dlaczego było tak , a nie inaczej.
Tak, rozumiem. I też rozumiem (chyba) podejście autora postu. Też oceniam film bdb, wzruszyłam się etc, ale też uważam, że rodzina powinna spróbować jakoś pomóc psu. Nie tylko proponując dom. Może też być tak, że w filmie nie jest przedstawione to, jak było naprawdę. No i faktem jest, że ja bym nie użyła słowa "głupia". Ja bym wolała, by film nie powstał, historia się nie wydarzyła, ale by pies nie cierpiał. Wydaje mi się,że osoba rozumiała film, chodziło o ten fakt.
Ale faktem jest to, że rozmawiamy teraz nie o filmie, ale o całej historii, a to nie forum do tego.
Wydaje mi się, że masz rację Indra_5. Thyriad chodziło o historię a nie o film. A dokładnie o niepotrzebne cierpienie psa, i czy ktoś mógł coś z tym zrobić.
Jeśli chodzi o prawdę, to należałoby jeszcze zobaczyć oryginalną wersję japońską. Po zderzeniu tych dwóch filmów powinno się mieć bliższy obraz całej historii.
Podobno Hachikô jest symbolem wierności w Japonii, więc może nawet dałoby się znaleźć jakieś opisy czy artykuły w necie.
Faktem pozostaje jednak, że pies cierpiał wiele lat.
Głupia historia?! Film jest jednym z najlepszych jakie oglądałam. Wątpię, czy ktokolwiek zgodziłby się dać psu do obwąchania czyjeś zwłoki. Nikt nie miał "w dupie" Hachiko, on wybrał własną drogę. Postanowił czekać na swojego właściciela, nawet i do śmierci (która go dosięgła). Siłą by go nie zatrzymali, Akity są silne i sprytne, wkrótce znalazłby sposób by znów chodzić na stacje. Ten film pokazuje nam, że nadzieja umiera umiera ostatnia (Hachiko przez te 9 lat miał ją). "Co z tego, że wzruszający jak głupia historia?" - to pokazuje, że kompletnie nie zrozumiałeś/aś tego filmu.
Ja dodam jeszcze jedną rzecz. W orgilalnej japońskiej wersji filmu jest pokazane, iż pies był na pogrzebie swojego pana, jedak i tak wracał na peron. Ja osobiście interpretuje to tak, że psiak podświadomie wiedział, że jego właściciel nie wróci, jednak wracał, bo chciał w to wierzyć...