Widzę że ktoś się wreszcie wziął za sfilmowanie historii psa Hachiko... Gdy
zobaczyłem posąg tego zwierzaka na żywo w Shibuyi od razu nazwa wlazła mi w
pamięć... Niesamowita historia.
jak tak perfidnie można pominąć oryginał nakręcony w 1987...
ludzie czy wy oczu nie macie? ktoś interesuje się jakąś historią to chociaż w google szuka...
a wy nie.
szkoda gadać...
kino amerykańskie ma za duży zasięg i za wielki wpływ. niestety wszystko w kontekście negatywnym...
ktoś odkrywa że coś ma miejsce, bo przeczytają na demotach, albo obejrzą amerykańską przeróbkę.
rzygać się chce taką płytkością. gdyby twórcy internetu wiedzieli, że spowoduje on taką pustkę umysłową wśród młodzieży, nigdy by nie próbowali go wymyślać!
co zrobic? ale bez internetu byc może jeszcze bardziej byliby ograniczeni (da się?). Przykre ale prawdziwe.
Czy można mieć pretensje co kina amerykańskiego? jeżeli już to do jego odbiorców (sama się do nich zaliczam). Na szczęście w kinie amerykańskim jest też dużo dobrych i wartościowych filmów (na tą masę nie ma się co dziwić;). To jednak wina spoczywa na odbiorcy jeżeli przyswaja wiedzę z filmu a następnie wypowiada się na dany temat jakby był znawcą i do tego przyjmuje ją za pewnik.